Pracownicy organizacji pozarządowych po cichu opuszczają Irak
Coraz więcej krajów na świecie wzywa USA,
żeby przekazały władzę w Iraku mieszkańcom tego kraju. Na razie
swoje obowiązki Irakijczykom przekazują zagraniczni pracownicy
organizacji pozarządowych.
12.10.2003 | aktual.: 12.10.2003 12:07
W ciągu ostatniego miesiąca większość obcokrajowców zatrudnionych w różnego rodzaju organizacjach niosących pomoc zniszczonemu wojną Irakowi wyjechała z tego kraju. Ich obowiązki przejmują nie przygotowani do tego Irakijczycy. Z tego powodu wolniej postępuje proces odbudowy iraku - podał w sobotę "New York Times".
Powodem wyjazdu obcokrajowców są coraz częstsze zamachy na ich życie. W sierpniu w Iraku znajdowało się 600 zagranicznych pracowników ONZ. Po zamachu na kwaterę organizacji w Bagdadzie większość z nich wyjechała. Obecnie w Iraku przebywa zaledwie 35 pracowników ONZ.
Od lipca w Iraku zmarło dwóch obcokrajowców-cywili - zginęli od wybuchu pocisku moździerzowego. Dwóch innych poniosło śmierć w wyniku wypadków samochodowych.
W czwartek nieznany sprawca ubrany w tradycyjny szyicki strój zabił pracownika hiszpańskiej ambasady w Bagdadzie Jose Antonio Bernala Gomeza.
"Szkoda, że część organizacji pozarządowych, jak na przykład Międzynarodowy Czerwony Krzyż, redukuje swój personel w Iraku. Ale ich reprezentacje są ciągle w kraju i cały czas zamierzamy z nimi współpracować" - powiedział rzecznik tymczasowej administracji amerykańskiej w Iraku Charles Heatly.
Międzynarodowy Czerwony Krzyż zmniejszył liczbę swych pracowników w Iraku ze 130 do 30 - podaje "NYT".
"Pozostajemy w Iraku i zamierzamy dalej wykonywać tu naszą misję. Ale musimy też na bieżąco reagować na aktualną sytuację w tym kraju" - powiedział rzecznik Międzynarodowego Czerwonego Krzyża Florian Westphal.