PolskaPracowity koniec wakacji tatrzańskich ratowników. Łącznie wzywano ich ok. 150 razy

Pracowity koniec wakacji tatrzańskich ratowników. Łącznie wzywano ich ok. 150 razy

Ok. 150 razy udzielali pomocy turystom podczas wakacji ratownicy Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego. W ostatnią wakacyjną niedzielę ratownicy byli wzywani sześć razy. W Tatrach trwają poszukiwania taterniczki, która wyszła w góry i ślad po niej zaginął.

Pracowity koniec wakacji tatrzańskich ratowników. Łącznie wzywano ich ok. 150 razy
Źródło zdjęć: © WP | Robert Kulig

Jak poinformował ratownik dyżurny TOPR Tomasz Wojciechowski, taterniczka wyszła w środę w rejon Rysów.

- Ostatni kontakt telefoniczny z poszukiwaną był w czwartek. Później nie była nigdzie widziana i nie meldowała się w schronisku - mówił Wojciechowski. Zaniepokojeni rodzice 31-latki powiadomili ratowników o zaginięciu. Ratownicy TOPR oraz ich koledzy ze Słowacji w sobotę rozpoczęli szeroko zakrojone poszukiwania. W akcji użyto śmigłowiec. Z pokładu maszyny przeszukiwany był. m.in. jest rejon Rysów i Mięguszowieckich Szczytów.

Podczas wakacji tatrzańscy ratownicy byli wzywani przez turystów blisko 150 razy. W połowie akcji ratowniczych uczestniczył śmigłowiec.

Mijające wakacje w Tatrach należą do najbardziej słonecznych i ciepłych w ostatnim dziesięcioleciu. Ostre słońce sprzyjające górskim wędrówkom było też przyczyną wielu wezwań do odwodnionych turystów, którzy niejednokrotnie nie mieli sił, aby kontynuować wysokogórskie wyprawy.

Oprócz interwencji turystycznych ratownicy byli też wzywani do poważnych wypadków taternickich. Do jednych z takich zdarzeń doszło w połowie sierpnia, kiedy w górnej części szlaku na Rysy odpadła od zabezpieczających szlak łańcuchów 31-letnia turystka. Doznała mocnych otarć oraz potłuczeń nóg i rąk. Ratownicy musieli na linach opuścić się ze śmigłowca i wciągnąć poszkodowaną na pokład.

Innym razem do TOPR zadzwonił turysta informując, że ze szlaku z Koziej Przełęczy na Halę Gąsienicową obsunęły się dwie turystki. Z pokładu śmigłowca ratownicy desantowali się w pobliżu miejsca zdarzenia. Okazało się, że 18-letnia turystka doznała urazu głowy i kończyn oraz mocnych otarć i potłuczeń. Ranną w noszach francuskich wciągnięto windą na pokład śmigłowca i przetransportowano do szpitala. Druga turystka - matka 18-latki - doznała niegroźnych obrażeń. Okazało się, że turystki zgubiły szlak i weszły w eksponowany teren.

Podczas wakacji dochodziło też do bardziej kuriozalnych interwencji TOPR. Ratowników wezwał turysta informując, że jest pod wierzchołkiem Rysów - odpadły mu od butów dwie podeszwy i boso nie da rady zejść na dół, dlatego prosi o transport. Ratownicy przetransportowali turystę bez butów na dół śmigłowcem przy okazji innej akcji.

Do kuriozalnego zdarzenia doszło również na Giewoncie. Do TOPR zadzwonił turysta informując, że gdy był wraz z kolegą na wierzchołku spadł im północną ścianą Giewontu plecak. Obaj zaczęli schodzić po plecak i doszli do miejsca, skąd nie mogą się ruszyć w żadną stronę. Z pokładu śmigłowca ratownicy dostrzegli turystów około 400 metrów poniżej krzyża. Po dotarciu do turystów, ratownik założył im uprzęże ewakuacyjne i wraz z nimi został opuszczony do Małej Dolinki. Tam mężczyzn z plecakiem przejęła kolejna ekipa ratowników i sprowadziła do Doliny Strążyskiej i dalej samochodem zostali przewiezieni do Zakopanego. Akcja trwała blisko dziewięć godzin.

Z szacunków Tatrzańskiego Parku Narodowego wynika, że podczas wakacji w Tatry weszło ponad milion osób. W niektóre dni turystów było tak dużo, że pod kilkoma szczytami tworzyły się kolejki chętnych do wejścia.

W polskiej części Tatr jest 275 km oznakowanych szlaków turystycznych o różnych stopniach trudności - od bardzo łatwych po bardzo trudne - wyposażone w łańcuchy, klamry i drabinki. Niesłabnącą popularnością wśród turystów cieszy się Morskie Oko, które odwiedza jedna trzecia wszystkich turystów wędrujących po najwyższych polskich górach.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (5)