Pracowała w kostnicy. Sprzedawała części ciała w internecie
Zamiast skremować części ciał, używanych przez naukowców do badań, 36-letnia pracownica kostnicy w stanie Arkansas sprzedawała je za pośrednictwem sieci społecznościowych. Zarobiła dzięki temu prawie 11 tysięcy dolarów.
04.05.2023 14:28
Części ludzkich ciał, które przekazane były do badań Uniwersytetowi w Arkansas trafiły ostatecznie do pasjonata "dziwactw", który prowadził stronę na Facebooku. To tam 36-letnia, była już pracownica kostnicy w stolicy stanu - Little Rock - natrafiła na mężczyznę, któremu zaoferowała kupno ludzkich szczątków.
Jak wynika z dokumentów sądowych, uczeni z University of Arkansas for Medical Sciences wysłali otrzymane wcześniej do badań części ciała do kostnicy, aby tam dokonać kremacji. Tak się jednak nie stało, bo trafiły one w ręce Candace Chapman Scott, która postawiła dorobić do pensji, sprzedając je w internecie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Śledczy ustalili, że Scott po raz pierwszy skontaktowała się z mężczyzną z Pensylwanii w październiku 2021 roku, mówiąc mu, że "polubiła" jego stronę na Facebooku i pytając go: "Z ciekawości, czy znałbyś kogoś, kto jest na rynku, kto kupiłby zabalsamowany mózg?" Najwidoczniej takie pytanie spotkało się z ogromnym zainteresowaniem po stronie rozmówcy, bo przez kolejne 9 miesięcy kobieta sprzedała pasjonatowi kilkanaście zabalsamowanych części ciała, w tym serce, mózg, genitalia, kawałki skóry, uszu, rąk, głów, płodów i sutków.
36-latka wysyłała zamówione części ciała za pośrednictwem tradycyjnej poczty i zarobiła w tym procederze w sumie 10 975 dolarów. Mężczyzna z Pensylwanii zamierzał odsprzedać części ciała na innej stronie na Facebooku.
- Nic takiego nie wydarzyło się wcześniej i nie jest to coś, co kiedykolwiek mogliśmy sobie wyobrazić - powiedział w wywiadzie dla insider.com rzecznik University of Arkansas for Medical Sciences. - Uważamy dawców do programu darów anatomicznych za prawdziwych bohaterów i jesteśmy zasmuceni i zszokowani tymi kradzieżami - dodał rzecznik.
Uniwersytet poinformował, że nie był w stanie zidentyfikować tożsamości zmarłych, do których należały części ciała, ponieważ proces balsamowania uszkadza DNA. Kobiecie, która handlowała ludzkimi szczątkami postawiono 12 zarzutów.