Poznaniacy czyścili słupy z reklam. Były czyste... dwa dni
W sobotę prezydent Poznania wspólnie z mieszkańcami czyścił słupy i latarnie z nielegalnych plakatów. Niestety, już w nocy z niedzielę na poniedziałek ktoś okleił je reklamami imprez.
Od lat wielkim problemem estetycznym Poznania, a zwłaszcza jego centrum są nielegalne plakaty rozwieszane na latarniach, słupach i skrzynkach energetycznych. W ten sposób reklamują się firmy pożyczkowe oraz kluby muzyczne i agencje koncertowe organizujące w Poznaniu różnego rodzaju imprezy. Walka z tym zjawiskiem jest bardzo trudna – mandatem można ukarać jedynie osobę, której udowodni się, że to ona nakleiła plakat, a nie organizatora imprezy.
W minioną sobotę władze miasta przeprowadziły akcję „Czyste słupy”. W jej ramach prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak, wiceprezydent Maciej Wudarski, pracownicy MPK i ZTM, a także zwykli mieszkańcy wspólnie wyczyścili z plakatów słupy znajdujące się w centrum miasta, m.in. przy pl. Wolności, ul. 27 Grudnia i Fredry. Część z nich dodatkowo pomalowano.
Niestety, słupy pozostały czyste zaledwie do poniedziałku. Już w nocy z niedzieli na poniedziałek 15 świeżo wyczyszczonych słupów zostało oklejone plakatami reklamującymi imprezy w poznańskich klubach SQ i Pod Minogą.
- Funkcjonariusze przy wykorzystaniu monitoringu miejskiego, ujęli i ukarali jednego ze sprawców – informują strażnicy miejscy, którzy już skontaktowali się z właścicielami obu klubów, aby ustalić, komu zlecono plakatowanie. Osobie, która zostanie wskazana, grozi nie tylko mandat.
- Gdy będą znane te osoby, to poszkodowane firmy będą mogły wystąpić wobec nich o odszkodowanie z powództwa cywilnego - wyjaśnia Przemysław Piwecki, rzecznik prasowy poznańskiej straży miejskiej.
Oburzenia na oklejenie plakatami świeżo wyczyszczonych słupów nie kryją poznaniacy. Na fanpage’ach obu klubów zaroiło się od negatywnych komentarzy. SQ zareagowało bardzo szybko.
- Zobligowaliśmy firmę plakatującą do usunięcia rozwieszonych przez nią plakatów w terminie natychmiastowym. Jednocześnie obiecujemy, że w przyszłości podobne sytuacje nie będą miały miejsca – zapewnił na swojej stronie klub.
Klub Pod Minogą początkowo wyjaśniał, że to nie on jest organizatorem imprezy, której plakaty zawisły na słupach, a jedynie wynajmuje swoją salę zewnętrznemu promotorowi i nie odpowiada za zaistniałą sytuację. Po kolejnej fali krytyki ze strony internautów jednak i jego przedstawiciele zapewnili, że zareagują.
- Zwróciliśmy się już do promotora z prośbą o interwencję w tej sprawie, bo dbamy o nasz wizerunek i nie chcemy być ze śmieceniem kojarzeni – wyjaśniono na stronie.
Byłeś świadkiem lub uczestnikiem zdarzenia? .