Wzruszająca historia pani Haliny i jej brata. Kiedyś pomagała ludziom, dziś to ona potrzebuje pomocy

Historia pani Haliny i jej brata poruszyła tysiące internautów. Rodzeństwo straciło dom i od wielu tygodniu przebywa na dworcu Śródka w Poznaniu. Pani Halina marzy o jednym, by choć przez jakiś czas mieć dach nad głową.

Wzruszająca historia pani Haliny i jej brata. Kiedyś pomagała ludziom, dziś to ona potrzebuje pomocy
Źródło zdjęć: © Facebook.com
Szymon Mierzyński

Centrum Poznania, blisko jednego z największych rond w mieście, dworzec autobusowy Śródka. Ludzie przyjeżdżają i odjeżdżają, ruch jest nieustanny, ale w jednym miejscu czas się jakby zatrzymał. Na peronie nr 2 widać tobołki, żywność, cały dobytek dwójki starszego rodzeństwa. Koczują tu od ponad trzech tygodni.

- Miałam poważny wypadek komunikacyjny i muszę się leczyć - mówi pani Halina. Kobieta ma 72 lata i porusza się o kuli. Towarzyszy jej dwa lata młodszy brat Ryszard, w nieco lepszej kondycji fizycznej.

- Zderzyłam się z tramwajem. To było w lipcu ubiegłego roku, niedaleko Politechniki Poznańskiej. Od tamtego czasu przebywałam w ośrodku dla kobiet na ulicy Starołęckiej. Tam trafiają między innymi kobiety z dziećmi, zdarzają się też osoby uzależnione od alkoholu. Nie było mi tam łatwo - opowiada pani Halina.

O leczeniu nie ma na razie mowy. Trudno myśleć o takich sprawach, gdy mieszka się na ulicy i trzeba pilnować skromnego dobytku, by nie zostać okradzionym. Sytuacja jest jednak bardzo trudna. - Strasznie wtedy ucierpiałam. Miałam złamany nos, ogromnego krwiaka na czole. Powiedziano mi, że on się wchłonie, ale choć na zewnątrz wszystko się niby zagoiło, to ciągle odczuwam bóle głowy. Pogorszył mi się też wzrok i słuch.

Marzy o dachu nad głową, chociaż na chwilę

Pomagała w Miejskim Ośrodku Pomocy Rodzinie na Starołęckiej, ale czuła się tam źle. - Dużo starszych kobiet miało tam ciężko, bo nie są w stanie pracować tak jak młodzi. Trzeba to robić, bo osoby, które przebywają na miejscu, muszą o nie dbać, mają swoje obowiązki. Nie byłyśmy tam też zbyt dobrze traktowane. Młodsi nie odnosili się do nas z szacunkiem.

Gdy rozmawiamy, obok przewija się mnóstwo osób. Panuje hałas, bo na dworzec przyjeżdżają autobusy. Ludzie wysiadają i wsiadają. Niektórzy zatrzymują się przy starszym rodzeństwie i pytają jak pomóc. Jedna z pasażerek przekazuje bratu pani Haliny pieniądze, inna młoda kobieta pyta rodzeństwo, czy szukało już wsparcia w poznańskich urzędach.

Czas nagli, bo starsi państwo mogą paść ofiarą napaści, czy zostać okradzeni. W pobliżu kręci się sporo innych osób bezdomnych, często pijanych, czekających tylko na okazję, by w łatwy sposób zdobyć pieniądze na zakup kolejnej butelki alkoholu. Starsze rodzeństwo to dla nich łatwy cel.

Pani Halina chciałaby tylko dachu nad głową. - Nawet nie na stałe, chociaż na jakiś czas. Przydałby nam się jakiś skromny lokal socjalny z dostępem do kuchni i łazienki. Wtedy mogłabym pozałatwiać swoje sprawy zdrowotne. Miałam skierowania do kilku specjalistów i w ogóle tych wizyt nie odbyłam. Powinnam iść do laryngologa, ortopedy, neurologa.

Patowa sytuacja trwa już ponad trzy tygodnie. W ostatnim czasie pogoda była sprzyjająca, ale wkrótce się zapewne pogorszy i wtedy pani Halina z bratem mogą mieć poważny problem. Gdy nadejdzie jesień, nocować na ulicy się po prostu nie da.

Historia pani Haliny i jej brata wywołała już spore poruszenie w Internecie. Informację o jej problemach udostępniło na Facebooku 6,8 tys. osób. Piszą o niej media, zainteresowanie wykazuje coraz więcej mieszkańców Poznania.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (11)