Poznań. Klinka oskarżona o eksperymenty
Klinika Chirurgii Ogólnej i Naczyń znalazła się "pod lupą" prokuratury. Były pracownik placówki twierdzi, że dochodzi tam do nielegalnych eksperymentów na ludziach i skandalicznych naruszeń. Po nagłośnieniu przez niego sprawy do lokalnych mediów zgłaszają się teraz kolejni świadkowie.
17.09.2019 | aktual.: 17.09.2019 17:25
Chirurg kliniki twierdzi, że odkrył nieprawidłowości i zgromadził materiał dowodowy, który przedstawił śledczym. W pracy otrzymał więc wypowiedzenie, a sprawą zajęła się prokuratura. Mężczyzna stawia Klinice Chirurgii Ogólnej i Naczyń wiele zarzutów, ale najpoważniejszy dotyczy leczenia chorych "przeciwzakrzepowym preparatem o nazwie Actilyse".
"Nie wiedziano, jak dawkować ten lek. Preparat nie przeszedł badań klinicznych, nie został dopuszczony do użytku w Polsce do tego właśnie schorzenia (zakrzepicy kończyn dolnych - przyp. red.). Z relacji tych lekarzy wynika, że lek był podawany nieoficjalnie, poza procedurami i dochodziło do powikłań, również śmiertelnych" - pisze teraz o sprawie "Głos Wielkopolski".
Jak czytamy, ówczesny szef klinki miał zasiadać w radzie nadzorczej koncernu produkującego właśnie Actilyse i naciskać na stosowanie go poza procedurami. Gdy sprawę nagłośniono odrzucił wszelkie stawiane mu zarzuty, a byłego chirurga placówki oskarżył o zniesławienie. W sądzie toczy się proces.
W ostatnich dniach do lokalnych mediów zgłaszają się świadkowie, którzy twierdzą, że ich bliscy zmarli w omawianej klinice w nie do końca jasnych okolicznościach.
- Mój tata trafił do kliniki przy Długiej w październiku 2016 roku, w wieku 61 lat - mówi jeden z mężczyzn. Podkreśla, że u jego ojca planowano przeszczep żył. Gdy chory trafił wreszcie na zabieg do placówki, odwiedziła go żona. Rozmawiali, a 61-latek czuł się dobrze.
- Wróciła więc do domu, zaczęła robić obiad, ale nagle dostała szokujący telefon, że tata właśnie zmarł. Szpital nie potrafił nam dokładnie wyjaśnić, dlaczego niespodziewanie zmarł dzień przed operacją - twierdzi w rozmowie z "Głosem Wielkopolski" syn pacjenta. Dodaje, że szpital zapewniał o przeprowadzeniu badań wyjaśniających (w tym morfologii), ale gdy poprosił o wyniki okazało się, że takich testów wcale nie było. Podobnych doniesień jest więcej.
Rzecznik szpitala poinformował jednak, że "nie wpłynęły żadne skargi dotyczące standardów leczenia w placówce". Identyczne stanowisko prezentuje dyrektor. – W tej chwili ani nie ma żadnego aktu oskarżenia, ani nawet nic nie wiemy o postępowaniu prokuratorskim. Uprzednie postępowanie prokuratorskie – o czym dowiedzieliśmy się ze środków przekazu – było prowadzone i zostało umorzone. Jednoznacznie informuję, że po artykułach w "Głosie Wielkopolskim" nie dotarły do nas żadne skargi dotyczące nieprawidłowej opieki czy nielegalnych procederów w oddziale chirurgii naczyń - podkreśla.
Jak donosi "Polska The Times", sprawą zajmuje się Prokuratura Rejonowa Poznań Stare Miasto.
Źródło: Głos Wielkopolski, Polska The Times