Pozew Wałęsy przeciw Wyszkowskiemu najpóźniej w środę w sądzie
Najpóźniej w środę rano do Sądu Okręgowego w Gdańsku wpłynie pozew Lecha Wałęsy przeciwko Krzysztofowi Wyszkowskiemu za jego ostatnie wypowiedzi o agenturalnej przeszłości b. prezydenta. Poinformowała o tym dyrektor gdańskiego biura Wałęsy, adwokat Ewelina Wolańska.
Jak wyjaśniła, sprawa dotyczy telewizyjnych wypowiedzi b. sekretarza redakcji "Tygodnika Solidarność" z ubiegłej środy o tym, że Wałęsa współpracował z SB i brał za to pieniądze. W tym samym dniu Wałęsa otrzymał od Instytutu Pamięci Narodowej status pokrzywdzonego przez służby specjalne PRL.
W pozwie znajdzie się żądanie odwołania tych wypowiedzi przez pana Wyszkowskiego z jednoczesnymi przeprosinami - dodała Wolańska.
Wałęsa będzie domagał się także od Wyszkowskiego wpłaty 40 tys. zł na rzecz Szpitala Dziecięcego w Gdańsku-Oliwie.
Po otrzymaniu w środę od IPN statusu pokrzywdzonego Lech Wałęsa zapowiedział, że będzie teraz pozywał do sądu osoby, które nadal będą twierdzić, iż był agentem. Dodał, że prowadzenie tych spraw sądowych zleci emerytowanym adwokatom, aby mogli dorobić.
Ja już nie myślę się tym zajmować. Mam nadzieję, że to wystarczy, dwa wyroki (decyzja IPN oraz orzeczenie Sądu Lustracyjnego w 2000 r. o tym, że Wałęsa złożył prawdziwe oświadczenie lustracyjne, iż nie był agentem służb specjalnych PRL) wystarczą, bym nie musiał się tłumaczyć, że coś tam nie fair się zachowywałem - powiedział Wałęsa.
Wyszkowski ocenił, że przyznanie przez IPN b. prezydentowi statusu pokrzywdzonego jest decyzją formalno-prawną wynikającą z wyroku Trybunału Konstytucyjnego (TK w październiku 2005 r. podkreślił, że prawomocne orzeczenia Sądu Lustracyjnego mają być wiążące dla wszystkich organów państwa, w tym także IPN) i nie jest skutkiem badania prawdy przez analizę dokumentów.
Decyzja ta jako taka nie orzeka w żadnym wypadku, że Wałęsa nie był agentem Służby Bezpieczeństwa - powiedział Wyszkowski. Pytany, czy nadal utrzymuje, że Wałęsa był agentem, Wyszkowski powiedział, że zna wystarczająco wiele dokumentów znajdujących się w posiadaniu IPN, które uniemożliwiły Instytutowi, prezesowi Kieresowi przyznanie Wałęsie statusu pokrzywdzonego w normalnym trybie, czyli na gruncie ustawy o IPN.
W poniedziałek PAP otrzymała ponadto list otwarty do marszałka Sejmu, pod którym oprócz Wyszkowskiego podpisali się Anna Walentynowicz, Andrzej Gwiazda i Antoni Macierewicz. Zarzucają w nim oni prezesowi Instytutu Pamięci Narodowej złamanie ustawy o IPN i uznają, że powinien on stanąć przed sądem.
"Przyznanie statusu pokrzywdzonego Lechowi Wałęsie, wobec którego istnieją świadectwa współpracy z SB, oznacza złamanie ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej" - napisali w liście. Powołują się na "dokumenty przechowywane w IPN, które świadczą o tym, że Lech Wałęsa został zarejestrowany jako tajny współpracownik pseudonim 'Bolek' 29 12 1970 r. już jako członek komitetu strajkowego w Stoczni Gdańskiej".
"W tej sytuacji decyzja pełniącego obowiązki prezesa IPN Leona Kieresa oznacza, że Instytut powołany do przywracania prawdy o polskiej historii został użyty do zakłamywania przeszłości, a tym samym sprzeniewierzył się swoim zadaniom. Za poświadczenie nieprawdy Leon Kieres powinien odpowiadać przed sądem" - czytamy w liście.
Kieres poproszony o komentarz powiedział jedynie, że "postępowanie było prowadzone zgodnie z regulaminem obowiązującym w IPN".