Pożegnanie pułkownika Kuklińskiego
Pamięć zmarłego 11 lutego pułkownika
Ryszarda Kuklińskiego uczczono w środę wieczorem na spotkaniu w
ambasadzie polskiej w Waszyngtonie z udziałem jego rodziny,
przyjaciół oraz znanych osobistości politycznych USA.
01.04.2004 | aktual.: 01.04.2004 11:09
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Na uroczystości przemawiał m.in. 14-letni wnuk pułkownika, urodzony w USA Michał Kukliński.
W wygłoszonym przemówieniu były doradca prezydenta Jimmy'ego Cartera ds. bezpieczeństwa narodowego Zbigniew Brzeziński nazwał Kuklińskiego postacią historyczną i porównał go do majora Waleriana Łukasińskiego, polskiego oficera-więźnia caratu, który 46 lat przesiedział w twierdzy w Schlusselburgu.
"Są pewne dramatyczne paralele ich losów. Podobnie jak Łukasiński, pułkownik Kukliński był samotnym bohaterem-patriotą, który ryzykował wszystko dla ojczyzny. Łukasiński też był potępiany przez polskich generałów, a w czasie powstania listopadowego nie uczyniono wysiłku na rzecz jego zwolnienia" - powiedział Brzeziński.
Przypomniał on kontrowersje w Polsce wokół postaci Kuklińskiego. "Najbardziej bolały go potępienia ze strony tych, którzy nie mogli zrozumieć ryzyka, jakie podejmował, ani strategicznego znaczenia tego, co robił, chociaż sami byli w opozycji wobec komunistycznego reżimu" - powiedział.
"Potępienia Kuklińskiego wynikały z niedostatecznego rozumienia tego, co robił, i w jakiej to się działo sytuacji strategicznej. Kukliński nie działał w opozycji, tylko po to, by nie dopuścić do konfrontacji wojennej, która doprowadziłaby do zniszczenia Polski. Plany sowieckie zmusiłyby USA do ataku na terenie Polski. Kuklinski samotnie wziął na siebie odpowiedzialność za jej uratowanie i mógł tego dokonać tylko przy współpracy z CIA" - dodał Brzeziński.