PolskaPożegnanie Jacka Kuronia

Pożegnanie Jacka Kuronia


Niezastąpiony, wyjątkowy, wielki człowiek i Polak, autorytet, przyjaciel - te słowa padały najczęściej z ust osób, które żegnały na Wojskowym Cmentarzu na warszawskich Powązkach zmarłego w ubiegłym tygodniu Jacka Kuronia.

Pożegnanie Jacka Kuronia
Źródło zdjęć: © PAP | Andrzej Rybczyński

26.06.2004 | aktual.: 26.06.2004 20:15

Obraz

Po godz. 16.20 trumna z ciałem Kuronia została złożona w grobie w Alei Zasłużonych.

W uroczystościach pogrzebowych na Powązkach wzięła udział rodzina Kuronia - jego żona Danuta, syn Maciej z bliskimi, przyjaciele zmarłego, jego współpracownicy i znajomi oraz przedstawiciele najwyższych władz państwowych z prezydentem Aleksandrem Kwaśniewskim, marszałkami Sejmu i Senatu Józefem Oleksym i Longinem Pastusiakiem. Kuronia pożegnali też m.in. byli premierzy - Tadeusz Mazowiecki, Jerzy Buzek i Leszek Miller oraz prof. Bronisław Geremek, gen. Wojciech Jaruzelski i Adam Michnik.

Na grobie Kuronia w imieniu narodu polskiego prezydent złożył wieniec z białych i czerwonych kwiatów. "Jacek Kuroń był autorytetem moralnym, mistrzem i przyjacielem, wspaniałym szefem, człowiekiem, któremu ufały miliony Polaków, bez którego nie byłoby 'Solidarności' - powiedział aktor Andrzej Seweryn, rozpoczynając uroczystości pogrzebowe.

Ksiądz Adam Boniecki, redaktor naczelny "Tygodnika Powszechnego", podkreślił, że dla Jacka Kuronia najważniejszy był drugi człowiek: Wiele razy mówił: Przecież droga do Boga prowadzi przez drugiego człowieka(...). Kochając człowieka kochasz Boga.

Działacz solidarnościowy Karol Modzelewski, kilkakrotnie skazywany z Kuroniem w procesach politycznych, wspominając zmarłego powiedział, że Polska po jego odejściu będzie "słabsza, gorsza, będzie nam trudniej stawiać czoła rozmaitym zagrożeniom".

W imieniu Lecha Wałęsy i konwentu "Solidarności" Kuronia pożegnał były szef Obywatelskiego Klubu Parlamentarnego w 1990 roku Mieczysław Gil. Bez ciebie 'Solidarność' byłaby uboższa" - powiedział. Podziękował Kuroniowi za to, że nie pozwolił zakuć się w złote kajdany, że nie wszedł do złotej klatki, że nie dał się skrępować przez ten świat. Kierunek wciąż ci wyznaczała twoja busola - dodał Gil.

Łamiącym się głosem żegnał Jacka Kuronia redaktor naczelny "Gazety Wyborczej" Adam Michnik. Jacku! Gdzie przeszedłeś, tam róże wzrosły. Nigdy nie byłeś zadowolony z siebie, z nas - twoich przyjaciół, z Polski, ze świata. Jednak to Ty zasadziłeś róże. To Ty spowodowałeś, że tak wielu z Twoich uczniów nie zeszło z naszej drogi i przyrzekamy Ci, że dopóki ziemia obraca się - jak śpiewał Twój przyjaciel Bułat Okudżawa - z tej drogi nie zejdziemy - powiedział. Podkreślił, że Kuroń w każdym człowieku widział wartość. Dlatego byłeś 'białym krukiem', kimś niezwykłym, niezwykle rzadko spotykanym - mówił Michnik.

Być Jackiem Kuroniem to rzecz prosta, bo to oznacza być sobą - oświadczył obecny na Powązkach Zbigniew Bujak. Dodał, że Kuroń czuł ogromną odpowiedzialność za wszelkie zło, jakie się dzieje na świecie - bez względu na to, czy było to w Czarnej Afryce, Bośni, czy gdziekolwiek indziej.

Kuronia żegnali także jego wychowankowie i sąsiedzi. Seweryn Blumsztajn powiedział, że każdy z wychowanków Kuronia "chciał być taki, jak Jacek". Blumsztajn był jednym z harcerzy tzw. brygad walterowskich, których twórcą był m.in. Jacek Kuroń. ("Brygady walterowskie" od patrona hufca gen. Karola Świerczewskiego, ps. Walter, zaczęły powstawać pod koniec lat 50-tych wewnątrz ZMP- owskiego harcerstwa).

Były premier Ukrainy Wiktor Juszczenko "od przyjaciół z Ukrainy przywiózł dla Kuronia dwa ostatnie podarki" - garść ukraińskiej ziemi, która "Jacka urodziła" (Jacek Kuroń urodził się w 1934 r. we Lwowie), oraz ręcznik z symbolem drzewa życia, który jest tradycyjnym ukraińskim sposobem błogosławieństwa na drogę, również na tę ostatnią.

W ostatnim pożegnaniu Jacka Kuronia wzięli udział przedstawiciele wielu wyznań. Obecni byli wyznawcy Kościoła prawosławnego, ewangelickiego, muzułmańskiego oraz Polskiej Unii Buddyjskiej. Żydowscy przyjaciele Jacka Kuronia odmówili kadisz, a Jacek Kleiff odśpiewał ulubioną piosenkę Kuronia "Tolerancja".

Zachowany został rodzinny charakter ceremonii: na Powązkach nie było kampanii reprezentacyjnej Wojska Polskiego, Kuronia nie żegnały też salwy honorowe.

Jacek Kuroń spoczął w Alei Zasłużonych obok grobu płk. Ryszarda Kuklińskiego i jego syna. Poza rodziną, przyjaciółmi i przedstawicielami władz państwowych Kuronia pożegnali również licznie zgromadzeni mieszkańcy Warszawy.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)