Pożary w Australii - najgorsze w historii
(AFP)
Pożary buszu w południowo-wschodniej Australii to
najgorsza katastrofa tego typu w dziejach kraju - uważa Bob Debus,
minister ds. katastrof w rządzie stanu Nowa Południowa Walia,
gdzie szaleje żywioł.
05.01.2002 | aktual.: 22.06.2002 14:29
Już trzynaście dni trwa ten kryzys i nie ma żadnych widoków na deszcz w najbliższym czasie - powiedział minister w sobotę w Sydney.
Debus wskazał, że obecna sytuacja jest jeszcze dramatyczniejsza niż w czasie pożarów w 1994 roku, kiedy zginęło wiele osób. W styczniu 1994 roku siódmego dnia pożarów w kilku miejscach spadł deszcz. Tym razem już trzynasty dzień z nieba nie spadła ani kropla.
Ogień płonie w około 100 miejscach wzdłuż południowo-wschodniego wybrzeża Australii.
Strażacy obawiają się pogorszenia sytuacji w rejonach objętych pożarem. Na północ i północny zachód od Sydney ogniska pożarowe mogą się w przyszłym tygodniu połączyć w jeden potężny front ogniowy. W regionie Hawkesburym, płomienie dotarły na kilometr od siedlisk ludzkich.
Wprawdzie osłabienie siły wiatru i nieco niższe temperatury ułatwiały w sobotę strażakom walkę z żywiołem, jednak w niedzielę i poniedziałek oczekuje się wysokich temperatur i silnych wiatrów zachodnich, które mogą sprzyjać żywiołowi.(ck)