Pożar w Siemianowicach Śląskich. Zadymiliśmy pół Europy
Trwa dogaszanie gigantycznego pożaru nielegalnego składowiska odpadów w Siemianowicach Śląskich. Słup czarnego dymu unoszący się nad składowiskiem widoczny był z odległości wielu kilometrów. Centrum Modelowania Meteorologicznego IMGW przygotowało mapy, obrazujące, jak niesione z wiatrem zanieczyszczenia rozprzestrzenią się po świecie.
Strażacy dogaszają pożar nielegalnego składowiska odpadów w Siemianowicach Śląskich, który wybuchł w piątek rano. Ogień szybko się rozprzestrzenił i objął łącznie około sześciu tysięcy metrów kwadratowych terenu.
Potężny słup czarnego dymu widać było z odległości wielu kilometrów. Płonęły pojemniki z rozpuszczalnikami i innymi chemikaliami oraz plastiki. Ogień gasiły setki strażaków, na miejscu były także jednostki chemiczne. Kontrolowano jakość powietrza, obawiając się niebezpiecznego dla zdrowia stężenia szkodliwych substancji. Na szczęście, krążące po okolicy mobilne laboratoria nie stwierdziły zagrożenia.
Zadymiliśmy pół Europy
Gdyby do powietrza przedostały się niebezpieczne substancje, sytuacja mogłaby być dramatyczna. Skażone mogłyby zostać nie tylko okoliczne miejscowości w Polsce. Niesione z wiatrem niebezpieczne cząsteczki rozprzestrzeniłyby się najpierw na południe Europy, a potem na zachód i północ.
Instytut Modelowania Meteorologicznego przygotował animacje, która obrazuje, jak rozprzestrzeniałyby się zanieczyszczenia.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Na kolejnej mapie przygotowanej przez CMM IMGW-PIB widać wyraźnie, jak wiatr będzie rozwiewał zanieczyszczenia na południe i zachód.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Problem z zanieczyszczoną wodą
Na szczęście, do silnego zanieczyszczenia powietrza nie doszło. - Działania straży pożarnej praktycznie dobiegają końca, trwa dogaszanie miejsca pożaru. Jeśli chodzi i emisję dymów, zanieczyszczeń – ta emisja jest śladowa – powiedział w sobotę wojewoda śląski na konferencji prasowej po posiedzeniu zespołu zarządzania kryzysowego w pobliżu miejsca działań strażaków.
Problemem jest jednak zanieczyszczenie cieków wodnych. W wyniku pożaru i akcji substancje gaśnicze oraz wypłukane chemikalia trafiły do pobliskiego Rowu Michałkowickiego, a ten wpada do Brynicy. Stamtąd woda płynie do Przemszy i do Wisły.
W piątek straż postawiła w Rowie Michałkowickim rękawy sorpcyjne do ściągania zanieczyszczeń i słomiane tamy do ich filtrowania. Wojewoda śląski Marek Wójcik przyznał, że dane z pobranych w piątek próbek "nie były dobre", ale jak zaznaczył, zmniejszyła się intensywność akcji gaśniczej, a wraz z nią ilość wody przedostającej się z pogorzeliska do Rowu Michałkowickiego.