Pożar szaleje w Kalifornii
Pożar szalejący od czterech dni na
zachodzie USA, w Kalifornii, zniszczył już około stu domów i
roślinność na 16.000 hektarów - podało dowództwo straży pożarnej.
13.07.2006 | aktual.: 13.07.2006 20:21
Od środy wieczór ogień ogarnął pod wpływem wiatru jeszcze 2.000 ha w rejonie leżącym 200 km na wschód od Los Angeles.
Dziesięć osób - ośmiu strażaków i dwóch cywilów - zostało lekko rannych i poparzonych.
42 rezydencje mieszkalne i 55 innych budynków spłonęło mimo wysiłków strażaków, a ogień zagraża dalszym trzem tysiącom - ostrzegła w czwartek straż pożarna. W walce z niszczycielskim żywiołem uczestniczy 1.300 strażaków wspieranych przez 9 samolotów gaśniczych i 12 śmigłowców oraz 100 samochodów strażackich.
Posuwanie się ściany ognia sprawia przerażające wrażenie, a stromy, skalisty teren utrudnia walkę z żywiołem.
We wtorek trzeba było ewakuować z sześciu osiedli około tysiąca osób. Pożar zagroził słynnemu drewnianemu miasteczku Pioneertown, zbudowanemu w latach 40. przez producentów z Hollywood do kręcenia filmów o Dzikim Zachodzie.
Zachód Stanów Zjednoczonych, zwłaszcza Kalifornię, pustoszą co roku wielkie pożary. W 2003 r. zginęły w takim pożarze 22 osoby, zniszczył on 3.000 domów mieszkalnych, spłonęło 3.000 km kwadratowych zrośli i lasów.