Rosyjski sabotaż w Berlinie? Niepokojące ustalenia służb

Deutsche Welle podaje, że według informacji niemieckich śledczych, pożar w berlińskiej fabryce broni Diehla, produkującej uzbrojenie między innymi dla Ukrainy, był prawdopodobnie aktem rosyjskiego sabotażu.

Pożar niemieckiej fabryce. Śledczy wskazują Rosję
Pożar niemieckiej fabryce. Śledczy wskazują Rosję
Źródło zdjęć: © Getty Images,

24.06.2024 | aktual.: 25.06.2024 06:55

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

W maju doszło do pożaru w fabryce Diehl Metal Applications na obrzeżach Berlina. Pierwszą wersją najbardziej prawdopodobnej przyczyny był wypadek. Jednak niemieckie organy ścigania zakładają, że to rosyjscy sabotażyści są sprawcami pożaru. Motywem ich działań ma być zakłócenie dostaw broni i amunicji do Ukrainy. Produkowane są tam systemy obrony powietrznej IRIS-T, które chronią ukraińskie miasta przez rosyjskimi atakami.

Firma ogłosiła, że powodem pożaru był problem techniczny - zgodnie z raportem ubezpieczyciela. Jednak przedstawiciel Diehla powiedział, że "teoretycznie" problem techniczny mógł powstać na skutek akcji sabotażowej.

Niemiecka policja wszczęła dochodzenie. Śledczy twierdzą, że nie można żadnej możliwej przyczyny. Prawdopodobnie pożar wybuchł w miejscu, do którego dostęp miało niewielu pracowników. Dodatkowo ogień strawił wszystkie nagrania wideo

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Są dowody na udział Rosji?

"W przypadku fabryki Diehla, przechwycono komunikację elektroniczną, która miała rzekomo dostarczyć dowodów na sabotaż Rosji. Sąd nie uznał tego jednak za dowód w sprawie, co uniemożliwia jednoznaczne oskarżenie – twierdzą dwaj niemieccy śledczy" - podaje DW. Przechwycone informacje miały jednak wyciec do niemieckiego rządu przez wywiad jednego z sojuszników NATO.

Jeden ze śledczych zwrócił uwagę, że w świetle ostatnich wydarzeń wiele ostatnich incydentów, sklasyfikowanych jako wypadki, powinno zostać rozpatrzonych pod kątem sabotażu.

Atak przeprowadzili "doświadczeni profesjonaliści" – podał dziennik "Wall Street Journal", powołując się na oświadczenia śledczych. Według tych doniesień Rosja miała rekrutować cywilów, głównie z przeszłością przestępczą, przez portale społecznościowe takie jak Telegram. Za wykonanie pracy, płacono w kryptowalutach.

Władze krajów europejskich miały powstrzymać się od publicznych oskarżeń wobec Moskwy z obawy przed eskalacją konfliktu. Prywatnie jednak funkcjonariusze służb twierdzą, że Rosja atakuje obiekty cywilne i wojskowe w Europie, a także ludzi w związku z wysiłkami na rzecz pomocy Ukrainie – wskazuje DW.

Czytaj także:

Źródło artykułu:WP Wiadomości
wojna w Ukrainierosjasabotaż
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wyłączono komentarze

Sekcja komentarzy coraz częściej staje się celem farm trolli. Dlatego, w poczuciu odpowiedzialności za ochronę przed dezinformacją, zdecydowaliśmy się wyłączyć możliwość komentowania pod tym artykułem.

Redakcja Wirtualnej Polski
Zobacz także