Powrót do szkoły. Kolejne wytyczne. Broniarz: szef MEN w dalszym ciągu uprawia fikcję
- Obecna sytuacja epidemiczna pozwala na to, aby w przytłaczającej większości regionów przywrócić standardowe zajęcia - zapewniał na konferencji prasowej minister edukacji narodowej. Razem z zastępcą GIS ogłosił dodatkowe wytyczne dla szkół. W rozmowie z WP prezes ZNP, Sławomir Broniarz, komentuje: - Minister w dalszym ciągu uprawia fikcję.
12.08.2020 | aktual.: 13.08.2020 15:57
11 sierpnia minister edukacji narodowej skierował do roboczych konsultacji społecznych i uzgodnień międzyresortowych projekty pięciu rozporządzeń. Komunikat do mediów w tej sprawie został wysłany kilkanaście minut przed godz. 23. O tej samej godzinie MEN poinformował o rozporządzeniach w swoich mediach społecznościowych.
Wszyscy zainteresowani mogli zgłaszać swoje uwagi i opinie. Mieli na to niezwykle mało czasu, bo jedynie do dziś, 12 sierpnia, do godziny 13. O tej porze konsultacje zostały zamknięte, po czym od razu, także o godz. 13, rozpoczęła się konferencja szefa MEN Dariusza Piontkowskiego i zastępcy GIS Izabeli Kucharskiej. Mówiono o bezpiecznym powrocie do szkół: doprecyzowano wytyczne obowiązujące od 1 września. O tym, jakie informacje padły podczas konferencji, piszemy TUTAJ.
Powrót do szkół. Broniarz: pan minister uprawia fikcję
- Mam pewną wątpliwość natury formalnej. MEN zamieścił projekty rozporządzeń wczoraj na stronie, miały być konsultacje, czy konferencja była podsumowaniem procesu konsultacji? - zastanawia się na wstępie Broniarz. - Czy jest jeszcze jakaś przestrzeń na rozmowy w tej sprawie? To nawet mało eleganckie, by tak postąpić - dodaje.
Piontkowski pytany na konferencji o efekty konsultacji "zaczętych wczoraj, a zakończonych dzisiaj", odpowiedział dziennikarzom: - My już wcześniej otrzymywaliśmy pytania, kilkadziesiąt tych pytań. Próbujemy na nie odpowiedzieć. Ogromna część z nich ma już swoje odzwierciedlenie bądź w wytycznych, które wydaliśmy w ubiegłym tygodniu, w tych wytycznych, które wydajemy teraz i w rozporządzeniach. A część uwag, które do nas zostały przesłane, uważamy, że nie powinny być po prostu zrealizowane - odparł szef MEN.
- Pan minister w dalszym ciągu uprawia fikcję. MEN uważa, że wszystko wie najlepiej. A szkoda - dodaje w rozmowie z WP Sławomir Broniarz. Jego zdaniem zabrakło istotnych konsultacji i dyskusji z udziałem wszystkich stron, których dotyczy powrót do szkół. - To powinien być rodzaj takiego edukacyjnego okrągłego stołu pod hasłem "Koronawirus - jak z nim walczyć". Wszyscy mieliby możliwość pokazania swoich racji, argumentów i propozycji. Zastanowilibyśmy się wspólnie, jak uniknąć błędów popełnionych przez inne kraje i jak skorzystać z doświadczeń państw, w których zjawisko koronawirusa w procesie edukacji miało najmniej negatywne skutki - mówi Broniarz.
Jednak, jak podkreśla szef ZNP, "kiedy był na to czas, szef MEN brał udział w kampanii prezydenta".
Powrót do szkoły i zalecenia MEN i GIS. Dyrektor "pozbawiony narzędzi"
- Czytam te zalecenia i nie wszystkie rozumiem - komentuje dalej Broniarz. - Naprawdę, niektóre z nich były pisane na zasadzie ignotum per ignotum, a inne nie uwzględniają realiów szkolnych. Jak rozumieć zapis - jedna klasa na jedno pomieszczenie? A co z fizyką, chemią, gdzie potrzebna jest klasopracownia i dzieci muszą zmienić klasę? - pyta szef ZNP.
Jako były dyrektor o tym, że dyrektorzy organizują pracę szkoły, ale muszą mieć też do tego narzędzia, a nie tylko kompetencje. - Wiele rzeczy wymaga dodatkowych pieniędzy - dodał.
- Musimy patrzeć na to wszystko przez pryzmat finansów. Jak dyrektor mówi: mam 500 uczniów i potrzebuję urządzeń do dezynfekcji rąk, to kosztuje. Tak samo jak stwierdzi, że wszyscy w szkole muszą nosić maseczki. Minister wtedy powie - ale ja nie zalecałem. Więc czuje się zwolniony. Powtarzam uparcie, poza uprawnieniami muszą być narzędzia - dodaje.
A zdaniem Broniarza w szkole powinno się nosić maseczki. - Jestem w kościele, w sklepie - muszę mieć maskę. Wchodzę do szkoły, mam 300 uczniów na korytarzu - nie muszę mieć maski. Rodzice i nauczyciele są zdezorientowani w tej kwestii - mówi szef ZNP.
Zamykanie szkoły. "To powinna być kompetencja sanepidu"
Podczas ostatnich konferencji MEN mówiono, że to dyrektor ma inicjować ewentualny proces zamknięcia szkół. Dziś dowiedzieliśmy się, że działania przeciwepidemiczne może też rozpocząć inny pracownik, a nawet rodzic czy dorosły uczeń dzwoniąc do sanepidu. Sanepid ma natomiast uczestniczyć w procesie zamykania szkół, wydając opinię w tej sprawie.
- Skoro w przypadku salmonelli to sanepid zamyka szkoły, to dlaczego w przypadku koronawirusa też tak nie jest? Dyrektor nie ma kompetencji merytorycznych w zakresie oceny poziomu zagrożenia i wydaje się, że ta decyzja, że to się ma odbywać telefonicznie, to nieporozumienie. Tutaj powinna być twarda dyrektywa: to sanepid zamyka szkołę - ocenia Broniarz.
Pytany, jak ocenia sytuację powrotu do szkół w oparciu o wytyczne MEN i GIS odpowiada: - Znam moje środowisko, nauczycieli i dyrektorów, i jestem przekonany, że oni na głowie staną - nie dośpią, nie dojedzą, będą chodzili zdenerwowani, ale podołają temu, by jak najlepiej zorganizować pracę szkoły od września. Tylko to wszystko odbędzie się kosztem wyrzeczeń, które mógłby z powodzeniem zostać zdjęte z ich barków, gdyby ktoś dużo wcześniej pomyślał o tych wytycznych i o tym, by je ze środowiskiem skonsultować.
- Ja również chcę, żeby szkoły wróciły do normy, bo ta praca stacjonarna jest zupełnie inna. Ale martwi mnie ta niefrasobliwość rządzących, którzy nie biorą pod uwagę tego, że w obecnej sytuacji nie dydaktyka, a zdrowie jest najważniejsze. Minister próbuje robić dobrą minę do złej gry i po raz kolejny pokazuje, że ten problem go przerósł - podsumowuje Sławomir Broniarz.
**Zobacz też: Tęczowa flaga w szkole? Ostra reakcja ministra