Powodzie i lawiny w Ameryce - nie żyje co najmniej 81 osób
Co najmniej 81 osób straciło życie w trwających od tygodnia powodziach i lawinach błotnych, wywołanych depresją tropikalną w krajach Ameryki Środkowej. Na skutek powodzi ucierpiało ogółem ponad 100 tysięcy osób - wynika z szacunków ONZ.
Najwięcej ofiar żywioł pochłonął w Salwadorze, gdzie zginęły 32 osoby. Rząd zwrócił się o pomoc humanitarną do społeczności międzynarodowej. - Jest coraz gorzej - powiedział prezydent Mauricio Funes.
Ewakuowano ponad 20 tysięcy mieszkańców, m.in. z okolic wulkanu niedaleko stolicy San Salvador, gdzie w powodziach w 1982 roku zginęły setki ludzi. Wiele miejscowości zostało odciętych od świata przez wezbrane wody, a w niektórych miejscach opady były tak silne, że trzeba było przerwać akcję ratunkową.
W Gwatemali zginęło 28 osób. W kraju panuje alarm "czerwony", a prezydent Alvaro Colom ogłosił stan klęski żywiołowej.
Stan wyjątkowy obowiązuje na południu Hondurasu. Życie w tym kraju straciło 13 osób, a woda zniszczyła ok. 2 500 domów, kilka mostów i drogi. - Najgorsze dopiero przed nami - ocenił przedstawiciel komitetu koordynacyjnego.
Jak zaznacza dpa, na razie meteorolodzy nie mają dobrych wiadomości - w najbliższych dniach spodziewane są nadal obfite deszcze.
Skutki depresji tropikalnej znad Pacyfiku są też odczuwalne na południowym wschodzie Meksyku, zwłaszcza w stanie Tabasco, gdzie wezbrały rzeki. Na razie nie ma doniesień o ofiarach.