Pospolite ruszenie w walce z powodzią. Teraz widać, czego nam brakuje

Powódź w południowej Polsce obnażyła nie tylko braki sprzętowe, o których od lat mówili żołnierze i specjaliści. Widoczny był także brak spójnego systemu zarządzania kryzysowego i łączności.

Kłodzko. Wojsko pomaga ewakuować figury z miejscowego kościołaKłodzko. Wojsko pomaga ewakuować figury z miejscowego kościoła
Źródło zdjęć: © East News
Sławek Zagórski

W kwietniu 2022 r., wprowadzając w życie Ustawę o obronie ojczyzny, rząd Prawa i Sprawiedliwości de facto ostatecznie zlikwidował Obronę Cywilną. Za jej przyjęciem głosowali niemal wszyscy posłowie, od prawa do lewa. Ustawa postawiła na głowie system działania w sytuacjach kryzysowych. Przestały choćby obowiązywać wszelkie dotychczasowe przepisy, rozporządzenia, a nawet plany ewakuacyjne.

Ustawy bez sprzętu niewiele pomogą

Istniejące ustawy, co prawda pozwalają funkcjonować i ogólnie określają zadania, jakie podejmują poszczególne służby i władze lokalne, ale powstała poważna dziura. Nie ma wytycznych dla osób odpowiedzialnych za utrzymanie infrastruktury, czy organizację pracy w przypadku zwykłej katastrofy, jak awaria elektrowni. Wszystko miały regulować wydawane na bieżąco rozporządzenia. Te słabości uwidoczniły się w czasie obecnej powodzi.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Operacja "Feniks". Znamy jej szczegóły

- Przy tej skali klęski żywiołowej siły straży pożarnych czy innych formacji dość szybko się wyczerpują – mówi dr Michał Piekarski, specjalista ds. bezpieczeństwa. - W konsekwencji sięga się po zasoby takie jak pospolite ruszenie. Ustawa o Obronie Cywilnej pozwoliłaby mieć sformalizowaną rezerwę podobną do wojskowej. Obecnie takiej nie ma.

Ekspert zauważa, że problemem jest to, że obecnie rdzeniem struktury jest system zarządzania kryzysowego i najpierw należałoby ocenić, na ile przepływ informacji był efektywny w tym systemie. Na pewno nie każdy element zadziałał prawidłowo.

- Śledząc przebieg akcji ratunkowej, po pierwsze można zauważyć, iż w ograniczonej przestrzeni powietrznej operowało jednocześnie kilka, kilkanaście platform różnych operatorów. Trzeba było z nimi utrzymywać łączność koordynować pomiędzy sobą, z ratownikami na ziemi oraz naprowadzać na miejsca, gdzie miały działać – zauważył Jakub Link-Lenczowski, wydawca Militarnego Magazynu MILMAG.

- Logistycznie to ogromne wyzwanie. Dlatego, gdy woda opadnie, warto będzie zadawać pytania o jednolite procedury ratownicze, obecny stan wojskowych Grup Poszukiwawczo-Ratowniczych oraz o proces wyszkolenia zarówno przyszłych załóg, jak i ekip ratowniczych.

Problemów jest więcej niż tylko słaba koordynacja działań na każdym szczeblu, brak wyszkolonych służb czy kulawe działanie Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych.

- Kolejna sprawa to dostępność zasobów takich jak choćby sprzęt inżynieryjny czy szpitale polowe. Możemy mieć najlepszą ustawę, ale jeśli w razie powodzi sięgamy po stare PTS-y, to będzie porażka. Musimy budować i stronę prawną, i zasoby wykonawcze – mówi z kolei dr Piekarski.

Śmigłowce, czyli od Sasa do Lasa

Najbardziej dające się zauważyć problemy były z wystarczającą liczbą odpowiednich śmigłowców, które nie tylko prowadziłyby akcje poszukiwawczo–ratunkowe, ale także mogłyby szybko i sprawnie umocnić wały. Podczas powodzi w roku 1997 i 2010 wojsko było w stanie wystawić do akcji 40 śmigłowców i to bez większego uszczerbku na stanach jednostek. Obecnie udało się zebrać niespełna 20 sztuk.

- Jednak patrząc szerzej, rzuca się w oczy kilka czynników. Po pierwsze, różnorodność wiropłatów zaangażowanych do walki z powodzią. Począwszy od stosunkowo nowoczesnych S-70i, poprzez dobrze znane śmigłowce rodziny Mi-8/Mi-17 na stareńkich Mi-2 skończywszy. Całość uzupełniała dosyć egzotyczna drobnica, czyli małe śmigłowce Policji, Straży Granicznej, Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, TOPR, a nawet prywatne maszyny – wylicza Jakub Link-Lenczowski

- Wydaje się, że tylko dzięki wielkim staraniom wyszkolonych załóg udało się zrealizować najpilniejsze operacje polegające na ratowaniu ludzkiego życia – zauważa.

Ma rację. Armia wysłała załogi Wojsk Specjalnych z JW GROM i Powietrznej Jednostki Operacji Specjalnych oraz załogi z dywizjonu lotniczego 25. Brygady Kawalerii Powietrznej. Jednak ich śmigłowce jedynie z przymusu nadają się do prowadzenia operacji ratowniczych.

Czego potrzebujemy?

Siły Zbrojne stały się obok służb poległych MSWiA kluczowym czynnikiem do walki z powodzią i pomocy w niwelowaniu jej skutków. Kataklizm, który dotknął miejscowości na Dolnym Śląsku, jest porównywany rozmiarami do skutków działań wojennych.

- Czemu w roku 2024 symbolem powodzi znowu są gąsienicowe amfibie PTS-M i śmigłowce Mi-2? To maszyny, które powodzianie muszą oglądać od ponad czterech dekad... - pyta Link-Lenczowski.

Eksperci zauważają, że brakowało przede wszystkim odpowiedniej ilości śmigłowców wielozadaniowych, które posiadałyby wyposażenie do misji poszukiwawczo-ratunkowych, a także ciężkich śmigłowców, jak np. Boeingów CH-47 Chinook. Widoczne to było podczas umacniania wałów pod Nysą, kiedy średnie śmigłowce musiały robić kilkanaście kursów jednej doby.

Brakuje także ciężkiego sprzętu na lądzie. Wojska Inżynieryjne wysłały amfibie PTS-M, które pamiętają jeszcze końcówkę lat 70. XX wieku. Innego sprzętu amfibijnego, który mógłby prowadzić tego typu działania, po prostu nie ma. I nie będzie jeszcze przez kilka lat.

stan klęski żywiołowej
Stan klęski żywiołowej © WP

Przed trzema laty resort obrony poinformował, że zakup nowych pojazdów amfibijnych jest związany z programem budowy i zakupu bojowych wozów piechoty Borsuk. Na razie dostarczane są pierwsze Borsuki. O amfibiach nic nie słychać. Słychać za to o znalezieniu przez wojsko następców uniwersalnej koparki samochodowej K-407. Jest to sprzęt, który zaczął trafiać do Sił Zbrojnych jeszcze w 1969 roku! Wojska inżynieryjne używają ich do dziś. Pierwszy następca na podwoziu MAN ma się pojawić dopiero w tym roku.

Widać jednak światełko w tunelu. Po pierwsze Wojska Obrony Terytorialnej po czasach "komandosowania" weszły na prawidłowe tory i są dość dobrze wyposażone w odpowiedni sprzęt do niesienia pomocy w czasie klęsk żywiołowych. Po drugie, rząd pracuje nad nową ustawą, która wypełni lukę po zlikwidowanej Obronie Cywilnej.

- Zasadnicza koncepcja jest dobra, bo tworzy system ochrony ludności, który docelowo będzie dopasowany do systemu zarządzania - zauważa dr Piekarski.

Sławek Zagórski dla Wirtualnej Polski

Masz zdjęcie lub nagranie, na którym widać skutki powodzi i zniszczenia? Czekamy na Wasze materiały na dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie

Burze i deszcze. Co nas czeka w pogodzie na początku tygodnia?
Burze i deszcze. Co nas czeka w pogodzie na początku tygodnia?
Wielka obława w Bostonie. Dziesiątki zatrzymanych
Wielka obława w Bostonie. Dziesiątki zatrzymanych
Niezidentyfikowany obiekt w Polatyczach. Na miejscu pracują służby
Niezidentyfikowany obiekt w Polatyczach. Na miejscu pracują służby
Działo się w nocy. Europejscy liderzy znów pojadą do Trumpa
Działo się w nocy. Europejscy liderzy znów pojadą do Trumpa
W Portugalii to już plaga. Pojawiło się mnóstwo podpalaczy
W Portugalii to już plaga. Pojawiło się mnóstwo podpalaczy
Trump pojawił się na finale US Open. Tak zareagowali kibice
Trump pojawił się na finale US Open. Tak zareagowali kibice
Trump będzie rozmawiał z Putinem. "Nie jestem zachwycony"
Trump będzie rozmawiał z Putinem. "Nie jestem zachwycony"
Tragedia w Afryce. 11 osób nie żyje po ataku hipopotama
Tragedia w Afryce. 11 osób nie żyje po ataku hipopotama
Niemcy gromadzą żywność na wypadek wojny i kryzysów
Niemcy gromadzą żywność na wypadek wojny i kryzysów
Putin zaatakuje przy granicy z Polską? Ekspert ostrzega
Putin zaatakuje przy granicy z Polską? Ekspert ostrzega
Nawrocki w szatni piłkarzy. "Piękny mecz"
Nawrocki w szatni piłkarzy. "Piękny mecz"
Zełenski skomentował spotkanie Trumpa z Putinem. "Wielka szkoda"
Zełenski skomentował spotkanie Trumpa z Putinem. "Wielka szkoda"