Saperzy walczą z powodzią. Na amfibii odcięli drogę ucieczki szabrownikom
Nocne zatrzymanie szabrowników w Lewinie Brzeskim było możliwe m.in. dzięki saperom. - Żołnierze na pływającym transporterze zauważyli dwóch podejrzanych mężczyzn przy jednym z domów. I od razu zorientowali się, że to szabrownictwo - mówi WP kpt. Paweł Romek z 1. Pułku Saperów w Brzegu.
18.09.2024 16:46
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Kpt. Paweł Romek, rzecznik prasowy 1. Pułku Saperów w Brzegu, w rozmowie z Wirtualną Polską opowiada o działaniach saperów, którzy biorą udział w walce ze skutkami powodzi, w tym w najtrudniejszych akcjach ewakuacyjnych. Podczas nocnej akcji w Lewinie Brzeskim saperzy pomogli w zatrzymaniu szabrowników, którzy zostali przekazani policji. Według relacji rzecznika to operator amfibii umożliwił ujęcie podejrzanych osób.
- Operator tak podjechał transporterem, że zagrodził dwóm mężczyznom drogę ucieczki. Policja, która była niedaleko, mogła razem z saperami złapać tych szabrowników bez problemu. Oni szabrowali na prywatnej posesji. Okazało się, że to byli poszukiwani. Mam nadzieję, że takie zatrzymanie ograniczy szabrownictwo i będzie przestrogą dla wszystkich innych, którzy chcieliby się tego dopuścić - mówi nam rzecznik.
Policja w Brzegu przekazała, że policjanci zostali zawiadomieni przez strażaków, którzy zauważyli na ewakuowanym terenie obcy samochód. Według służb mężczyźni nie potrafili wyjaśnić, dlaczego tam przebywali. Okazało się, że przyjechali samochodem, którego kradzież została zgłoszona dzień wcześniej w innej miejscowości.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Odmowy ewakuacji. "Nie wiedzą, gdzie mieliby się podziać"
Kpt. Romek podkreśla, że mieszkańcy najbardziej dotkniętych miejscowości narzekają na brak zasięgu i brak prądu.
Służby i samorządy zapewniają o organizacji miejsc tymczasowego pobytu, m.in. w szkołach, hotelach, halach.
Ministerstwo Obrony Narodowej informuje, że około 14 tys. żołnierzy jest zaangażowanych w działania przeciwpowodziowe. - Ludzie często mówią, że jako saperzy rozbrajamy bomby albo przyjeżdżamy do niewybuchów z II wojny światowej. To prawda, ale to tylko część naszych zadań. W czasie pokoju jednym z głównych naszych zadań jest zwalczanie skutków klęsk żywiołowych - wyjaśnia kpt. Romek.
- Mamy ciężki sprzęt przeprawowy, który służy do przeprawiania żołnierzy przez rzekę, a w okresie pokoju, w czasie powodzi, możemy przeprawiać w bezpieczne miejsce kilkadziesiąt osób na raz. Możemy też przewozić zwierzęta, w tym duże gospodarskie, czy agregaty prądotwórcze. Często używamy też łodzi saperskich, które również służą do ewakuacji. Niestety, wciąż są miejsca do których nie ma dostępu, wtedy konieczna jest pomoc poszkodowanym przy pomocy śmigłowca - dodaje.
Rzecznik 1. Pułku Saperów w Brzegu w południe z bliska obserwował akcję pomocową w Kłodzku. - Jeszcze dwa dni temu wysyłaliśmy tam wozy saperskie, wyciągaliśmy ludzi z okien, ewakuowaliśmy ponad 200 osób. Po dwóch dniach, kiedy woda opadła, mamy błoto, grzęzawisko. Wycofaliśmy wcześniejszy sprzęt, a przyjechał inny: spycharko-ładowarki, wywrotki, jest też uniwersalna maszyna inżynieryjna. Żołnierze w ramach zgrupowania drogowego usuwają zniszczony sprzęt. Jest tego bardzo dużo. Kontenery ciągle się zapełniają. Takich grup jest wiele w kilku miejscach - podsumowuje.
Patryk Michalski, dziennikarz Wirtualnej Polski
Masz zdjęcie lub nagranie, na którym widać skutki powodzi i zniszczenia? Czekamy na Wasze materiały na dziejesie.wp.pl