PublicystykaPosłowie zagrali w telenoweli: "Komisja śledcza ds. Amber Gold". Wyszła szmira

Posłowie zagrali w telenoweli: "Komisja śledcza ds. Amber Gold". Wyszła szmira

Doceniam siłę telenoweli. O tych popularnych mówi cała Polska. Na nieszczęście dla wszystkich, telenowele oglądają również politycy. Pozazdrościli, zafundowali nam własną – komisję śledczą ds. Amber Gold. Nie dość, że droga, to szmirowata im wyszła.

Posłowie zagrali w telenoweli: "Komisja śledcza ds. Amber Gold". Wyszła szmira
Źródło zdjęć: © East News | Tomasz Jastrzebowski / Foto Olimpik
Paweł Wiejas

05.11.2018 | aktual.: 05.11.2018 22:11

Na podliczenie tego, ile kosztowało nas dochodzenie do "prawdy" przez komisję ds. Amber Gold, musimy zaczekać, aż komisja ostatecznie zakończy pracę (prawdopodobny koszt samych ekspertów może wynieść grubo ponad 1 mln zł). Przy każdym posiedzeniu pracuje około 30 osób.

Byłoby taniej gdyby politycy zdecydowali się na jakiś krótki metraż, a nie na telenowelę. Dlaczego tak się stało? Odpowiedź jest banalnie prosta – telenowele można oglądać pomijając dowolną liczbę odcinków, a i tak będzie wiadomo, o co chodzi.

Na przykład w odcinku 1050 ona pyta jego: "Kochasz mnie, czy nienawidzisz?". Wracasz do oglądania przy odcinku 2010, a ona nadal wlepia te swoje rozkrochmalone oczęta w jego usta i nagle słyszy to upragnione: "Kocham".

Niczego więcej poza "kocham" w tej scenie nie będzie. Namiętne zbliżenie nastąpi w odcinku 3050.

To kochamy, tego chcemy (niekoniecznie w tej obsadzie)

Ale właśnie to oczekiwanie jest tak urzekająco-wciągające, że naród zasiada w fotelach i ogląda. A jeśli jeszcze obsada jest trafiona w dziesiątkę, to szmira zamienia się w hit. Trudno znaleźć nad Wisłą kogoś, kto nie słyszał jak Hankę Mostowiak z "M jak miłość" zaatakowały drapieżne kartony, a Rysio z "Klanu" uderzył potylicą w posadzkę,

Macie dobrą obsadę? Macie hit, jak w banku. Precyzyjniej: jak w jakimś parabanku lub piramidzie finansowej.

Do każdej szanującej się produkcji - a za taką telenowela (nawet brazylijska) chce uchodzić - obsada jest wybierana na castingu. W przypadku komisji śledczej ds. Amber Gold, najwybitniejszy spec od castingu nie dokonałby lepszego doboru. W rolach głównych wystąpił Marcin P. (szef piramidy), jego żona, całe zastępy polityków rządu PO-PSL, a także wianuszek ludzi ze specsłużb. Najważniejsze role przypisano byłemu premierowi Donaldowi Tuskowi i jego synowi Michałowi. To wszystko aktorzy – nazwijmy ich umownie – odgrywający czarne charaktery.

Wypada żałować, że aktorów odgrywających kryształowe postaci, posłowie musieli wybrać spomiędzy siebie. Czyli od castingu nie było ucieczki. Pominę posłów opozycji – ci byli w mniejszości i nawet nie udawali, że cokolwiek chcą wyjaśnić. Bardziej ciekawy jest dla mnie casting wśród posłów PiS i przystawek. Za co dostali role?

Diabli wiedzą. Nie mieli ani specjalnych talentów śledczych, ani umiejętności stawiania jasnych pytań. Nie dostrzegłem żadnych zdolności analizy ani i syntezy. Bez wyjątku mieli za to wyraźnie widoczne parcie na szkło i czysto polityczne pobudki. Tego jako kiepscy aktorzy ukryć nie potrafili.

Licznych gaf popełnianych na przestrzeni ponad dwóch lat nie ma co przytaczać. Niech o jakości talentu domorosłych śledczych wystarczy to, że przewodnicząca Małgorzata Wassermann przesłuchując w poniedziałek Donalda Tuska w czwartej godzinie wypaliła, że teraz komisja "przejdzie do faktów". Proszę – telenowela pełna gębą. Co niby wcześniej komisja robiła? "Telenowelowała" właśnie? Najwyraźniej. Normalnie z osiem półgodzinnych odcinków można by obstalować, a jak krótsze to i z dwanaście.

Dalej nie wiem - kocha ją, czy nienawidzi?

Może wszystko byłoby zabawne, ale nie wtedy, gdy chodzi o blisko 850 mln zł, które cyniczni bandyci ukradli naiwnym Polakom. Posłowie PiS obiecali, że komisja zbada mechanizmy i wskaże winnych tego, że do przestępstwa mogło dojść. Jak na moje oko nic nie ustaliła, co prawdopodobnie nie przeszkodzi komisji w oskarżeniu rywali politycznych o cokolwiek.

Na pytanie zadane w pierwszym odcinku: "Czy mnie kochasz, czy nienawidzisz" nadal nie ma odpowiedzi. Aż chciałoby się następnych odcinków, a tu klops. Koniec. Finito. Dalsze działania byłyby, jak nie przymierzając cudowne zmartwychwstanie Hanki Mostowiak lub Ryśka. Cholera, a może oni ożyli (przepraszam, jakoś nie śledzę)? Jeśli tak, to tym lepiej dla mojej puenty, bo okazałoby się, że w telenoweli i w komisji śledczej wszystko jest przecież możliwe.

PS
Mam nadzieję, że już nigdy więcej żaden Sejm nie zdecyduje się na powołanie komisji śledczej. Poważne sprawy oddajcie panie i panowie posłowie profesjonalistom z prokuratury. Jak głupi wierzę, że w tamtym przypadku castingu nie będzie, choć paru speców od nabory aktorów chyba by się w niej znalazło.

Źródło artykułu:WP Opinie
Amber Golddonald tuskmałgorzata wassermann
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)