Posłowie zagrali w telenoweli: "Komisja śledcza ds. Amber Gold". Wyszła szmira
Doceniam siłę telenoweli. O tych popularnych mówi cała Polska. Na nieszczęście dla wszystkich, telenowele oglądają również politycy. Pozazdrościli, zafundowali nam własną – komisję śledczą ds. Amber Gold. Nie dość, że droga, to szmirowata im wyszła.
Na podliczenie tego, ile kosztowało nas dochodzenie do "prawdy" przez komisję ds. Amber Gold, musimy zaczekać, aż komisja ostatecznie zakończy pracę (prawdopodobny koszt samych ekspertów może wynieść grubo ponad 1 mln zł). Przy każdym posiedzeniu pracuje około 30 osób.
Byłoby taniej gdyby politycy zdecydowali się na jakiś krótki metraż, a nie na telenowelę. Dlaczego tak się stało? Odpowiedź jest banalnie prosta – telenowele można oglądać pomijając dowolną liczbę odcinków, a i tak będzie wiadomo, o co chodzi.
Na przykład w odcinku 1050 ona pyta jego: "Kochasz mnie, czy nienawidzisz?". Wracasz do oglądania przy odcinku 2010, a ona nadal wlepia te swoje rozkrochmalone oczęta w jego usta i nagle słyszy to upragnione: "Kocham".
Niczego więcej poza "kocham" w tej scenie nie będzie. Namiętne zbliżenie nastąpi w odcinku 3050.
To kochamy, tego chcemy (niekoniecznie w tej obsadzie)
Ale właśnie to oczekiwanie jest tak urzekająco-wciągające, że naród zasiada w fotelach i ogląda. A jeśli jeszcze obsada jest trafiona w dziesiątkę, to szmira zamienia się w hit. Trudno znaleźć nad Wisłą kogoś, kto nie słyszał jak Hankę Mostowiak z "M jak miłość" zaatakowały drapieżne kartony, a Rysio z "Klanu" uderzył potylicą w posadzkę,
Macie dobrą obsadę? Macie hit, jak w banku. Precyzyjniej: jak w jakimś parabanku lub piramidzie finansowej.
Do każdej szanującej się produkcji - a za taką telenowela (nawet brazylijska) chce uchodzić - obsada jest wybierana na castingu. W przypadku komisji śledczej ds. Amber Gold, najwybitniejszy spec od castingu nie dokonałby lepszego doboru. W rolach głównych wystąpił Marcin P. (szef piramidy), jego żona, całe zastępy polityków rządu PO-PSL, a także wianuszek ludzi ze specsłużb. Najważniejsze role przypisano byłemu premierowi Donaldowi Tuskowi i jego synowi Michałowi. To wszystko aktorzy – nazwijmy ich umownie – odgrywający czarne charaktery.
Wypada żałować, że aktorów odgrywających kryształowe postaci, posłowie musieli wybrać spomiędzy siebie. Czyli od castingu nie było ucieczki. Pominę posłów opozycji – ci byli w mniejszości i nawet nie udawali, że cokolwiek chcą wyjaśnić. Bardziej ciekawy jest dla mnie casting wśród posłów PiS i przystawek. Za co dostali role?
Diabli wiedzą. Nie mieli ani specjalnych talentów śledczych, ani umiejętności stawiania jasnych pytań. Nie dostrzegłem żadnych zdolności analizy ani i syntezy. Bez wyjątku mieli za to wyraźnie widoczne parcie na szkło i czysto polityczne pobudki. Tego jako kiepscy aktorzy ukryć nie potrafili.
Licznych gaf popełnianych na przestrzeni ponad dwóch lat nie ma co przytaczać. Niech o jakości talentu domorosłych śledczych wystarczy to, że przewodnicząca Małgorzata Wassermann przesłuchując w poniedziałek Donalda Tuska w czwartej godzinie wypaliła, że teraz komisja "przejdzie do faktów". Proszę – telenowela pełna gębą. Co niby wcześniej komisja robiła? "Telenowelowała" właśnie? Najwyraźniej. Normalnie z osiem półgodzinnych odcinków można by obstalować, a jak krótsze to i z dwanaście.
Dalej nie wiem - kocha ją, czy nienawidzi?
Może wszystko byłoby zabawne, ale nie wtedy, gdy chodzi o blisko 850 mln zł, które cyniczni bandyci ukradli naiwnym Polakom. Posłowie PiS obiecali, że komisja zbada mechanizmy i wskaże winnych tego, że do przestępstwa mogło dojść. Jak na moje oko nic nie ustaliła, co prawdopodobnie nie przeszkodzi komisji w oskarżeniu rywali politycznych o cokolwiek.
Na pytanie zadane w pierwszym odcinku: "Czy mnie kochasz, czy nienawidzisz" nadal nie ma odpowiedzi. Aż chciałoby się następnych odcinków, a tu klops. Koniec. Finito. Dalsze działania byłyby, jak nie przymierzając cudowne zmartwychwstanie Hanki Mostowiak lub Ryśka. Cholera, a może oni ożyli (przepraszam, jakoś nie śledzę)? Jeśli tak, to tym lepiej dla mojej puenty, bo okazałoby się, że w telenoweli i w komisji śledczej wszystko jest przecież możliwe.
PS
Mam nadzieję, że już nigdy więcej żaden Sejm nie zdecyduje się na powołanie komisji śledczej. Poważne sprawy oddajcie panie i panowie posłowie profesjonalistom z prokuratury. Jak głupi wierzę, że w tamtym przypadku castingu nie będzie, choć paru speców od nabory aktorów chyba by się w niej znalazło.