Posłowie PiS ofiarami białego szaleństwa
Na obowiązkowe zebrania klubu parlamentarnego PiS coraz więcej posłów przychodzi okutanych w gipsowe gorsety i opatrunki. Wszyscy są ofiarami miłości do białego szaleństwa - pisze "Wprost".
24.02.2009 | aktual.: 24.02.2009 15:24
Najpierw padło na tarnowskiego parlamentarzystę Michała Wojtkiewicza. Jego narciarskie szaleństwa zakończyły się złamanym obojczykiem. O kulach przyjechał na Wiejską jego kolega z okręgu Jacek Pilch. Bliski współpracownik Adama Bielana chciał naładować akumulatory przed zbliżającą się kampanią wyborczą do europarlamentu i spędzić kilka dni z synem na zimowisku. Podczas jazdy na carvingach skręcił nogę w kolanie. Przez sześć tygodni musi chodzić o lasce. Od kilkunastu dni z ręką na temblaku chodzi także Jacek Kurski. Jego, jak mówi, zgubiła po trosze brawura, po trosze zaś słabe wytrenowanie. Jednak z pasji narciarskich, nawet w imię późniejszego cierpienia, rezygnować nie zamierza - czytamy we "Wprost".
"Wprost" zastanawia się, czy w związku z nawrotem zimy i wzrastającą plagą kontuzji kierownictwo PiS zakaże swoim posłom i senatorom oddawania się narciarskim pasjom.