Posłowie na wojennej ścieżce
Niewielkie miasto Ryki ma w Sejmie aż dwóch
posłów. Parlamentarzyści - Tadeusz Polański z PSL i Zygmunt Jerzy
Szymański z SLD zamiast współpracować walczą ze sobą - twierdzi
"Rzeczpospolita".
19.01.2004 | aktual.: 19.01.2004 06:06
Ryki to 11-tysięczne miasto powiatowe między Warszawą a Lublinem. Nie grzeszy bogactwem, wszystkie najważniejsze obiekty znajdują się przy głównej ulicy - szosie lubelskiej. Życie płynie tu leniwie, ludzie się nie śpieszą - opisuje dziennik.
Według "Rz" ewenementem w skali kraju jest reprezentowanie małego miasta w Sejmie aż przez dwóch posłów. To przekleństwo dla miasta i powiatu. Parlamentarzyści są bowiem na wojennej ścieżce. Według miejscowych działaczy konflikt w dużym stopniu ma podłoże osobowościowe - Jerzy Szymański to człowiek ekspansywny, lubiący poklask, ustosunkowany, związanym z rządzącym SLD. Polański - skromniejszy, "niepchający się na afisz". Jednak to PSL od lat rządziło w powiecie ryckim, więc ludowcom nie w smak, że na ich terenie zaczął się szarogęsić kto inny - pisze "Rz".
Według gazety, ciągle trwają jakieś "przepychanki". Stronnicy Szymańskiego twierdzą, że Polański jest jako poseł znacznie mniej aktywny. Związani z Polańskim działacze PSL replikują, że gdy poseł coś zacznie załatwiać, Szymański robi wszystko, by tę inicjatywę przejąć. Np. w sprawie utworzenia w Rykach oddziału ZUS: zdaniem PSL-owców zaczął to załatwiać Polański. Na spotkanie z burmistrzem przywiózł nawet dyrektora oddziału ZUS w Lublinie. Kilka dni później z tym samym dyrektorem był u burmistrza Szymański - relacjonują rozmówcy "Rz". (PAP)