Posłom będzie pić nieco trudniej
Przewodniczący czeskiej Izby Poselskiej Lubomir Zaoralek wprowadził zakaz sprzedaży alkoholu w bufetach parlamentarnych, w bezpośrednim sąsiedztwie sali obrad. Jest to reakcja na przypadek jednego z posłów opozycji, który - przed tygodniem - upił się do nieprzytomności w czasie debaty nad rządowym projektem reformy finansów publicznych.
Zdaniem wielu posłów i komentatorów parlamentarnych, decyzja przewodniczącego Izby niewiele zmienia, bowiem alkohol w czeskim parlamencie sprzedawany będzie nadal - w restauracjach, położonych również w niewielkiej odległości od sali obrad. Różnica będzie więc jedynie taka, że obecnie posłowie będą mogli pić tak, że nie zobaczą tego dziennikarze.
Kiedy poseł Obywatelskiej Partii Demokratycznej (ODS) Petr Kott upił się do nieprzytomności w czasie debaty o projekcie reformy finansów publicznych, w kołach dziennikarskich pojawiły się pogłoski, że znający alkoholowe skłonności Kotta parlamentarzyści rządzącej CzSSD upili go celowo, aby nie mógł głosować, co dla rządowego projektu dawało minimalną przewagę. W 200-osobowej Izbie Poselskiej koalicja socjaldemokratów, ludowców i liberałów dysponuje zaledwie 101 głosami i każde głosowanie jest dla niej wielką walka o każdy głos.