PolskaPosłanka Błochowiak nie lubi sprzeciwu

Posłanka Błochowiak nie lubi sprzeciwu

Anita Błochowiak, posłanka SLD z Pabianic zasiadająca w komisji śledczej badającej aferę Rywina postawiła na swoim.

Jej raport, w którym stwierdziła, że Rywin to oszust, za którym nie stała żadna powiązana z SLD grupa trzymająca władzę nieoczekiwanie został poparty przez czterech posłów i stał się oficjalnym raportem komisji śledczej. Błochowiak, nazywana Żyletą i WC Kaczką znów jest na ustach całej Polski.

Spacer i zakupy

Po poniedziałkowym posiedzeniu komisji śledczej Anita Błochowiak wróciła wieczorem do rodzinnych Pabianic. Kiedy swoim granatowym peugeotem zajechała przed blok, osaczyli ją fotoreporterzy. Szybkim krokiem weszła do klatki schodowej i zniknęła za drzwiami mieszkania. W Pabianicach była do wtorkowego popołudnia. W tym czasie wyszła na spacer, zrobiła przedświąteczne zakupy i odwiedziła biuro poselskie.

Kiedy przechadzała się po głównej ulicy miasta - Zamkowej, inni piesi bacznie ją obserwowali, niektórzy coś szeptali...

- Nie spotykam się ze złośliwymi uwagami, wręcz przeciwnie, od wielu przechodniów słyszę słowa poparcia - twierdzi Błochowiak. I dodaje: - Z Warszawy nie uciekłam, tylko przyjechałam do Pabianic pozałatwiać przed świętami różne zaległe sprawy i zmienić garderobę.

Sławna sąsiadka

Anita Błochowiak mieszka w bloku przy ul. Łaskiej w Pabianicach. Ostatnio przeprowadziła generalny remont dwupokojowego mieszkania.

Mieszkańcy osiedla lubią o niej plotkować. Zwłaszcza w osiedlowym sklepie spożywczym. Kiedy pytam ich o posłankę, natychmiast padają hasła: "pionowe korytarze", "pedały w skarpetkach". Pada też epitet "słodka idiotka".

- Pabianicom zrobiła taką reklamę, jak nikt! - mówi Andrzej Wroński, który mieszka w bloku obok posłanki. - Wszyscy się z niej śmieją. Co za wstyd. Kiedy nie była posłanką, starszym sąsiadom zawsze się kłaniała i chwilę porozmawiała. Teraz rzadko ją widać.

- Postawiła na swoim i wszystkich posłów wyrolowała. Przecież jej raport przeszedł i znowu jest górą - dodaje Hanna Piasecka. - Karierę zrobiła, zmieniła ostatnio kolor włosów. W swoim zachowaniu pobiła nawet posłankę Beger.

Nie lubi sprzeciwu

Kariera 31-letniej posłanki z Pabianic jest bardzo błyskotliwa. Zanim zasiadła w ławie sejmowej, a później w komisji śledczej badającej aferę Rywina, miała wiele do powiedzenia w swoim mieście, gdzie była wiceprzewodniczącą Rady Miejskiej.

- Apodyktyczna, nie znosząca sprzeciwu i nie uznająca dyskusji - tak współpracę z Błochowiak wspomina radny prawicowy Jarosław Cichosz. - W niekulturalny sposób zwracała się do opozycji, a o księżach mówiła "pan ksiądz". Jej działań w komisji śledczej nie trzeba komentować. Ludzie widzieli, co ona w niej wyprawiała.

- Nie mam jej niczego do zarzucenia. Uważam, że w żaden sposób się nie zbłaźniła. Może tylko zaszkodziła jej ta wypowiedź o czerwonych skarpetkach, które noszą pedały - stwierdził Karol Suchocki, radny miejski z klubu SLD.

Kiedy Anita Błochowiak była wiceprzewodniczącą Rady Miejskiej, jej siostra została dyrektorką miejskiego przedszkola. Opozycja zarzuciła wówczas Błochowiak, że załatwiła siostrze posadę. Obie panie do dziś temu zaprzeczają.

Pabianicki smrodek

Pod koniec ubiegłego roku na światło dzienne wyszła inna afera, w kontekście której znów pojawiło się nazwisko Błochowiak. Chodzi o przetarg na remont pabianickich ulic, który w 2001 roku miała wygrać firma sponsorująca kampanię wyborczą SLD do Rady Miejskiej. Doniesienie do prokuratury złożył w tej sprawie były przewodniczący RM, były szef SLD w Pabianicach i już były członek tej partii Leszek Maliński.

- Pani Błochowiak wiedziała, że przetarg był ustawiony. Domagałem się usunięcia z partii pani poseł, ale tak się nie stało - twierdzi Leszek Maliński.

Posłanka Błochowiak powtarza, że ze sprawą przetargu nie ma nic wspólnego, a Maliński się na niej mści.

Tatuś bankowiec i SLD

Rodzina Anity Błochowiak jest dobrze znana w Pabianicach. Mama Czesława jest emerytowaną nauczycielką. Przez wiele lat była pielęgniarką na koloniach zuchowych. Ojciec Jerzy to prezes banku spółdzielczego Pa-Co-Bank, w którym pabianicki ratusz ma swoje konto. O tej sprawie także głośno było w ubiegłym roku, kiedy pojawiły się informacje o tym, że wybór Pa-Co-Banku forsowali radni SLD. Teraz prezes Błochowiak złożył w Urzędzie Miejskim wypowiedzenie obsługi konta.

- Jednym z powodów jest cały ten szum medialny, który szkodzi wizerunkowi banku. Anita nie miała żadnego udziału przy wyborze mojego banku - nie ukrywa zdenerwowania Jerzy Błochowiak.

- Umowa zostanie rozwiązana, ponieważ oferta tego banku w ogóle nie powinna była być brana pod uwagę. Nie spełniała różnych wymogów, co potwierdziła Regionalna Izba Obrachunkowa i NIK - dodaje Wojciech Janczyk, rzecznik obecnego prawicowego prezydenta Pabianic.

Anita ma gest

Rodzina nie lubi rozmawiać z dziennikarzami o Anicie. Rodzice z córką najczęściej kontaktują się telefonicznie i teraz już rzadziej spotykają się na rodzinnych niedzielnych obiadach. Dla najbliższych posłanka nie ma dużo czasu. Z siostrą widziała się trzy tygodnie temu.

- Nie chcę rozmawiać o Anicie - ucina Monika Józefiak, siostra posłanki. - Powiem tylko, że to bardzo odporna kobieta.

- Jak zareagowałem na finał komisji śledczej? Pogratulowałem córce tego, że Nałęcz i Rokita nie przewidzieli takiego finału komisji - dodaje Jerzy Błochowiak.

O wiele chętniej o Anicie Błochowiak wypowiadają się najbliżsi znajomi, którzy - kiedy posłanka pierwszy raz jechała do Sejmu - czule ją żegnali i życzyli sukcesów. Dali jej nawet swoje zdjęcia oprawione w ramkę. Nadal ją wspierają i pocieszają.

Z paczką przyjaciół posłanka najczęściej spotyka się w znanej pabianickiej pizzerii. Jej goście mogą wtedy liczyć na specjalne przywileje. Na przykład na popielniczki w sali dla niepalących.

- To świetna kumpela, lubi się bawić - mówi jedna z jej koleżanek. - Napije się piwa, a kiedy coś ją wkurzy, to zaklnie jak każdy zwykły człowiek. Jest inna niż w telewizji. Na co dzień nie jest tak wyfryzowana, chodzi w dżinsach.

- Ma gest. Kilka razy płaciła za nas rachunki w restauracji. Nie były wysokie, w granicach 50 złotych - wspomina inny jej znajomy. - Anita jest w porządku. Wiem, że wielu ludziom pomogła bezinteresownie. A w Warszawie musi być pyskata, bo w przeciwnym razie w polityce by sobie nie poradziła...

Michał Cessanis

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)