PolskaPoseł Samoobrony kłamcą lustracyjnym

Poseł Samoobrony kłamcą lustracyjnym

Poseł Samoobrony Jerzy Zawisza kłamcą lustracyjnym - orzekł Sąd Lustracyjny. Osoba uznana ostatecznie przez Sąd Najwyższy za "kłamcę lustracyjnego" traci mandat poselski i przez 10 lat nie może pełnić funkcji publicznych.

Poseł Samoobrony kłamcą lustracyjnym
Źródło zdjęć: © PAP

Zastępca Rzecznika Interesu Publicznego Andrzej Ryński wnosił o uznanie kłamstwa lustracyjnego Zawiszy. Jego adwokat, mec. Piotr Kruszyński, chciał, by sąd uznał albo, że oświadczenie Zawiszy jest prawdziwe, gdyż podjął on współpracę na rozkaz przełożonego z wojska, albo o umorzenie postępowania, gdyż Zawisza działał w wyniku błędu, pisząc w swym oświadczeniu, że nie był agentem.

Obrońca Zawiszy mec. Kruszyński zapowiada odwołanie się od wyroku. Odwołanie rozpatrzy Sąd Apelacyjny w Warszawie, a nie II instancja Sądu Lustracyjnego, który przestaje istnieć 15 marca - gdy wchodzi w życie nowa ustawa lustracyjna.

Mec. Piotr Kruszyński, że w odwołaniu podniesie m.in. argument, że przewodniczący składu sędzia Jarosław Góral miał zdanie odrębne niż dwaj pozostali sędziowie. Adwokat dodał, że w odwołaniu powtórzy też, że albo oświadczenie Zawiszy jest prawdziwe, gdyż podjął on współpracę na rozkaz przełożonego z wojska, albo, że jego sprawę trzeba umorzyć, bo poseł działał w wyniku błędu, pisząc w oświadczeniu, że nie był agentem (informację IPN, że to nie on jest na "liście Wildsteina", Zawisza uznał za stwierdzenie, że nigdy nie był niczyim agentem).

W ustnym uzasadnieniu orzeczenia sędzia Adam Liwacz odrzucił argumenty obrony. Nieznajomość prawa szkodzi - Liwacz przywołał rzymską maksymę, by uzasadnić, że nie było to działanie w wyniku błędu, bo lustrowany "jest przecież osobą tworząca prawo".

Poseł Samoobrony z Tarnowa, 63-letni płk. rezerwy WP, przyznał przed sądem, że gdy w 1963 r. skierowano go do tajnej jednostki, podpisał tam zgodę na współpracę z kontrwywiadem jako tajny współpracownik "Renata". Kandydując w 2004 do Parlamentu Europejskiego w oświadczeniu ujawnił on tę współpracę. Po tym szef partii Andrzej Lepper wykreślił go z listy, mówiąc: "Prasa może nas rozjechać".

Potem, gdy Zawisza kandydował z sukcesem do Sejmu w 2005 r., w kolejnym oświadczeniu napisał, że nie miał żadnych związków z tajnymi służbami PRL. Tłumaczył, że uczynił tak, bo gdy w 2005 r. takie dane, jak jego znalazły się na "liście Wildsteina", IPN odpowiedział mu, że to nie o niego chodzi.

Poseł tłumaczył, że odpowiedź IPN zinterpretował jako uznanie przez Instytut, że nigdy nie był niczyim agentem, a Samoobrona uznała, że może on kandydować.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
samoobronaposełlustracja
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)