Poseł PiS szuka myśliwych. "12 osób zginęło przez dziką zwierzynę"
Jerzy Antoni Gosiewski, poseł PiS z Mrągowa, szuka za pośrednictwem Facebooka aktywnych myśliwych. Parlamentarzysta chce, by pomogli w walce z... nadmiarem dzikiej zwierzyny. Jego zdaniem zwierzęta są winne śmierci 12 osób w tym roku.
19.11.2018 | aktual.: 19.11.2018 18:57
Poseł PiS podpisał się pod niecodziennym wpisem, jaki ukazał się na profilu "Prawo i Sprawiedliwość Mrągowo". Gosiewski przytacza dane drogówki z tego roku, wskazujące, że do 12 listopada doszło do aż 161 groźnych wypadków z dziką zwierzyną. Poważne obrażenia odniosło w nich 187 osób, a zginęło 12.
Nie lepiej było rok wcześniej - kierowcy 195 razy zderzyli się z dziką zwierzyną, w wyniku czego 10 osób straciło życie, a 229 zostało ciężko rannych. Poseł wysnuł z tego wniosek, iż zwierząt jest za dużo i powodują one śmierć wielu ludzi. Jako przyczyny tego stanu rzeczy Gosiewski wskazuje też na "mniejszy niż niegdyś szacunek do myśliwych". "(...) są niezbędni, by ograniczać stan zwierzyny dzikiej." - przekonuje.
Poseł wspomina też bardzo huczne obchody dnia Świętego Huberta. Ku czci patrona myśliwych zabijane są z tej okazji tysiące zwierząt. Gosiewski chce powrócić do tej tradycji. "W listopadzie, onegdaj, bardzo hucznie, szczególnie z okazji Świętego Huberta - patrona myśliwych kultywowaliśmy tradycje łowieckie. Czas do tego powrócić".
"Władze z SB"
Tuż pod postem Gosiewski zamieścił wpis o audycie w Zarządzie Głównym Polskiego Związku Łowieckiego, który wykazał kilkumilionowe straty. Zdaniem posła, za ten stan odpowiadają dotychczasowe władze Związku. "Czas na zmiany, czas na dobrą zmianę" - napisał.
W kolejnym wpisie Gosiewski zauważa, że "audyt potwierdza, między innymi, moje starania o oczyszczenie władz z ludzi szkodliwych wizerunkowi łowiectwa, potwierdza karygodną działalność dotychczasowych władz PZŁ". Poseł pisze o nich "władze z SB", a także proponuje zastosowanie zasady "wszyscy won".
Jerzy Gosiewski nie jest pierwszym posłem PiS, który zwraca uwagę na pieszych ginących na drogach. Adam Ołdakowski chce zniesienia przepisów chroniących przydrożne drzewa. Rocznie w wyniku zderzeń z nimi ginie niemal pół tysiąca osób. - To konieczność. Wiele istnień ludzkich można by było uratować, gdyby tych drzew tam nie było - mówił "Dziennikowi Gazecie Prawnej".
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl