Poseł Kukiz ‘15 mówił w Sejmie o ofiarach wichury pozostawionych bez pomocy. Dotarliśmy do nich
Pierwsze posiedzenie po wakacjach zaczęło się od sprawozdania rządu poświęconego reakcji na sierpniowe wichury. Na tle ostrych głosów opozycji odróżnił się przedstawiciel Kukiz ‘15 Paweł Skutecki, który mówił o konkretnych osobach i kłopotach, z jakimi mierzą się miesiąc po tragedii. Udało nam się do nich dotrzeć.
Poseł Skutecki mówił m.in. o pani Halinie z Kęsowa. - Dom do połowy nadaje się do rozbiórki. Dom był ubezpieczony na 300 tys. zł u wiodącego ubezpieczyciela, który wycenił szkody na 32 tys. zł. Jest zakaz przebywania w domu, a mieszka tam synowa z małym dzieckiem. Nie ma komina, jest zimno. Pisali do wójta, odesłał ich do sekretarza. Ostatecznie dostali pomoc na dzieci, ale od 6. roku życia. Synowa, która mieszka w tym domu, ma 5-letnie dziecko i tych pieniędzy nie dostała - mówił poseł Kukiz ‘15.
Udało nam się dotrzeć do mieszkańców domu, o którym cała Polska usłyszała z sejmowej mównicy. O tym, jak miesiąc po wichurze wygląda sytuacja w Kęsowie w województwie kujawsko-pomorskim, opowiada Wirtualnej Polsce Krzysztof Muzioł, syn pani Haliny.
Jak wyglądały państwa starania o pomoc?
Kontaktowałem się z wojewodą kujawsko-pomorskim, wysłałem pismo i zdjęcia domu. Odpowiedź otrzymałem taką, że mam kontaktować się z sekretarzem gminy Kęsowo. Wielokrotnie dzwoniłem do wójta. Niestety nie odbierał telefonu. Wysłałem również pismo do Caritas. Wielokrotnie dzwoniłem do GOPS Kęsowo. Uważam, że ta tragedia przerosła władze gminy. Byli i są bezradni w swoich decyzjach. Pozostaje nam czekać, a zima coraz bliżej. Jednym słowem tragedia.
Podobno przedstawiciele gminy też nie byli zbyt skorzy do pomocy.
Minął miesiąc od tragedii, a tak naprawdę nikogo nie interesuje to, jak mieszkańcy żyją po nawałnicy. Dzwoniłem osobiście do wójta gminy Kęsowo w dniu 15 sierpnia, bo wcześniej nie było możliwości skontaktowania się z władzami gminy. Wójt był oburzony, że zadaję mu trudne pytania i bronił się tym, że to są decyzje wojewody. A na sam koniec powiedział, że spieszy się do kościoła, po czym się rozłączył.
Schetyna do Błaszczaka: Zajmą się tobą ci, którzy powinni się zająć
To był jedyny kontakt z władzami gminy. Jedyna pomoc, jaką otrzymaliśmy, to podstawione dwa kontenery do gruzu i jednorazowe wydanie przez GOPS produktów spożywczych z krótkim terminem ważności. To tyle. Mam tylko nadzieję, że władze gminy czytając ten artykuł zainteresują się mieszkańcami budynku na ul. Strażackiej 2 w Kęsowie.
Jak dzisiaj wygląda państwa sytuacja? Czy dom jest już odbudowywany? Czy dostali już państwo zgody od nadzoru budowlanego?
Sytuacja na tę chwilę jest bardzo zła. Nadal dach budynku jest przykryty plandeką. Cały dom po nawałnicy był zalany wodą. Próbujemy go osuszać, ale co chwilę mieszkanie jest ponownie zalewane. Ściany zewnętrzne budynku z powodu braku orynnowania zaciekają wodą. Dodatkowo sytuację utrudnia fakt, że z powodu uszkodzonego komina nie można korzystać z centralnego ogrzewania. Instalacja elektryczna budynku również jest uszkodzona. Wszędzie jest wilgoć. Próbujemy ogrzewać pomieszczenia nagrzewnicami, ale z powodu braków finansowych musieliśmy zaprzestać ogrzewania.
Bratowa wraz z czteroletnią córką nadal mieszka w tym budynku. Musi, bo dochodziło do sytuacji, że samochody z obcymi tablicami rejestracyjnymi podjeżdżały pod dom. Prawdopodobnie sprawdzano, czy ktoś mieszka w środku. W miarę możliwości staramy się zabezpieczać to co zostało z domu. Chcemy jak najszybciej wyburzyć te ściany budynku, które uległy zniszczeniu i przebudować dom tak, żeby w przyszłości nawałnica nie spowodowała zniszczeń budynku
Jak sobie państwo poradzili finansowo?
Sytuacja finansowa jest zła, otrzymaliśmy kwotę z ubezpieczenia domu oraz 6 tys. zł zasiłku celowego z GOPS. I choć dom był ubezpieczony na 300 tys. zł, to otrzymana kwota z ubezpieczalni jest niska. Kwota na tę chwilę jest niewystarczająca na roboty budowlane. Musieliśmy już wpłacić zaliczki na zakup drewna na konstrukcję dachową oraz pozostałe materiały budowlane. Brakuje pieniędzy.
Czy pieniądze z pomocy od gminy wystarczą na odbudowę, czy na przykład będzie potrzebny kredyt?
Na tę chwilę nie wiem, ile dostaniemy pieniędzy od państwa. Ogólnie panuje chaos. Nasz dom odwiedzają tylko komisje, które obliczają, sprawdzają, robią zdjęcia. Nic z tego nie wynika. Pierwsza komisja, w której w skład wchodzili przedstawiciele Państwowej Inspekcji Nadzoru Budowlanego, która odwiedziła dom 14 sierpnia, stwierdziła zakaz wstępu do mieszkania i podała szacunkowy koszt usunięcia szkody na kwotę 50 tys. zł.
Natomiast 25 sierpnia kolejny raz odwiedziła nas komisja i tym razem stwierdziła, że możliwy jest wstęp do budynku i ustaliła stopień zniszczeń na 36,6 procent. Nikt nas nie informuje jakim protokołem mamy się kierować. Prawdopodobnie będzie trzeba w banku zaciągnąć kredyt na naprawę zniszczonego domu.
Na sam koniec chciałbym zaapelować do ludzi o dobrych sercach o pomoc. Jeżeli będziecie chcieli pomóc to proszę o kontakt z redakcją Wirtualnej Polski (na adres kamil.sikora@grupawp.pl - przyp. WP). Korzystając z okazji chciałbym podziękować serdeczne strażakom z Bysławia, którzy bardzo pomogli nam w zabezpieczeniu domu. Również podziękowania należą się ZHP w Tucholi i władzom powiatu tucholskiego, które ufundowały 198 sztuk pustaków. Serdecznie dziękuję mieszkańcom Kęsowa, którzy pomagali nam usunąć pozostałości ze zniszczonego domu.