Poseł KO nie przeprosi za KPO. Uderzył w Polskę 2050
- Nie będę przepraszał za nic, bo nic złego nie zrobiłem - powiedział poseł KO Artur Łącki, odnosząc się do sprawy dotacji z Krajowego Planu Odbudowy. Stwierdził także, że błędem było oddanie kwestii rozliczania KPO w ręce Polski 2050.
Firma żony najbogatszego posła w Sejmie Artura Łąckiego z Koalicji Obywatelskiej otrzymała w ramach dotacji z Krajowego Planu Odbudowy ponad milion złotych.
- Moja żona złożyła wnioski i otrzymała środki na rozbudowę sali restauracyjnej oraz rozbudowę i wyposażenie sali konferencyjnej, a nie na żadne durnowate jachty - mówił Wirtualnej Polsce poseł Łącki. Wyjaśnił, że chodzi o Ośrodek Wypoczynkowy "Gryf" w Pobierowie.
We wtorek w Kanale Zero poseł KO ponownie był pytany o tę sprawę. - Czyli ma pan gdzie jeździć, ma pan gdzie mieszkać. Ma pan pieniądze. I tu powstaje takie podstawowe pytanie: dlaczego my mamy panu do czegoś dopłacać? - pytał prowadzący Krzysztof Stanowski.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Prof. Rychard o aferze wokół KPO. Mówi o "pierwotnym błędzie"
- W takim razie musimy to przerzucić na wszystkich przedsiębiorców, którzy złożyli te wnioski, a przynajmniej na ich znaczną większość. Dlatego że oni wszyscy mają czym jeździć, mają gdzie mieszkać, mają firmy, dobrze zarabiają, więc dlaczego im dopłacać - stwierdził w odpowiedzi Łącki.
Poseł KO tłumaczył, że jego żona prowadzi działalność gospodarczą, którą musi cały czas rozwijać. - My mamy ten majątek w nieruchomościach. Ja sam to powiedziałem, ale to nie jest tak, że u nas leży 10 mln zł na kupce i możemy sobie z tych 10 mln zł cały czas brać i robić. Nie, my, jeśli robimy coś, to bierzemy kredyty, jeśli coś kupujemy, to bierzemy leasing i to jest wszystko w ten sposób - wyjaśniał Łącki.
Stanowski wtrącił, że może 10 mln zł nie ma, ale według jego oświadczenia majątkowego ma kilka milionów odłożonych w różnych walutach.
- Ja nie jestem aż takim dobrym mówcą, żebym mógł panu wytłumaczyć, dlaczego tak jest, ale generalnie zasada jest taka, że każdy przedsiębiorca ma prawo zwrócić się o dofinansowanie, jeśli jest taki program zrobiony. Przecież to nie ja pisałem te programy i to nie przedsiębiorcy pisali. Oni po prostu z nich skorzystali. Skorzystała również moja żona - powiedział Łącki.
Dalej tłumaczył, że jego żona zrobiła inwestycje za ok. 1,2 mln zł i pomagał jej w wyborze oferentów. Przetarg wygrały dwie firmy z powiatu gryfickiego i szczecineckiego.
- Cały milion dwieście tysięcy złotych zarobiły inne firmy, ten 1,2 mln został wydany. My nie dostaliśmy żadnego zwrotu jeszcze, żeby było jasne. Podpisaliśmy umowę na promesę. Unia Europejska przy pomocy naszego państwa zwróci nam, czy refunduje nam 474 tys. z tych wydatków. Tak, tego nie ma teraz. Nie wiadomo, czy to w ogóle będzie po dzisiejszej akcji pani minister Pełczyńskiej-Nałęcz, wydaje mi się, że projekt HoReCA właśnie upadł i nikt nie dostanie - stwierdził Łącki.
Łącki uderza w Polskę 2050
Następnie w programie pokazano fragment z konferencji prasowej ministry Pełczyńskiej-Nałęcz, w którym szefowa resortu funduszy mówi, że jest oburzona faktem, iż po dotację zgłosiła się żona posła Łąckiego. Wyjaśniła także, że nie może być zapisów zakazujących pobierania dofinansowań posłom bądź ich rodzinom.
Łącki stwierdził, że osobiście można było poprosić posłów o nieaplikowanie w tym konkursie, skoro budzi to oburzenie wśród wyborców.
- Błędem było oddanie kontroli nad wydawaniem KPO partii Polska 2050, czyli swojego największego atutu, największego programu, z którym idziemy do wyborów - ocenił poseł KO.
- Polska 2050 źle kontroluje wydawanie KPO? - zapytał Stanowski.
- No wygląda na to, że nie potrafi zadziałać, nie potrafi zareagować na to, co się dzieje - stwierdził Łącki.
Następnie stwierdził, że nie ma za co przepraszać i nie ma zamiaru tłumaczyć się, czy wziął pieniądze zgodnie z prawem, czy nie, "bo to jest mało ważne".
Nieprawidłowości w KPO
Przypomnijmy: przedsiębiorcy z branży gastronomicznej i hotelarskiej (HoReCa) składają wnioski o pieniądze z KPO, dzięki którym mogą zdobyć pieniądze na inwestycje. Chodzi o 1,2 mld zł z 250 mld zł z całego KPO, które przypada na tę branżę. Głównym zadaniem programu jest wsparcie modernizacji mikro i małych firm, doposażenia ich w nowy sprzęt, a także ewentualnej dywersyfikacji ich działalności.
W sieci jednak wybuchła burza po tym, jak ujawniono, na co miały pójść miliony z Unii Europejskiej. Według wielu doniesień przedsiębiorcy mieli starać się o dotacje m.in. na zakup mobilnych ekspresów do kawy, jachtów, basenów, sauny czy garderoby.