Poseł Brejza mięknie. "Bardzo liczę, że jest to czyn chuligański"
Po tym, jak policja zatrzymała mężczyznę, który miał zaprószyć ogień pod kamienicą posła PO Krzysztofa Brejzy, polityk już nie jest tak stanowczy w ocenach zdarzenia. Jeszcze kilkanaście godzin wcześniej mówił o "ataku na rodzinę" i "celowym działaniu".
Podejrzany, to 50–letni Sławomir M., mieszkaniec tej samej kamienicy, w której mieszka poseł z rodziną. Został przesłuchany w poniedziałek po południu. Policjanci z Inowrocławia na przesłuchanie musieli go doprowadzić, w chwili zatrzymania był w Kruszwicy. - Przyczyną pożaru przenośnej toalety w pobliżu kamienicy zamieszkałej przez posła było nieumyślne zaprószenie ognia. Mężczyzna przyznał się i po przesłuchaniu został zwolniony – informuje Komenda Wojewódzka w Bydgoszczy.
Policja: to niedopałek wywołał pożar
Jak doszło do pożaru? Jak udało się nieoficjalnie nam dowiedzieć, mężczyzna podczas przesłuchania miał zeznać policjantom, że przechodząc obok przenośnej toalety, rzucił niedopałek papierosa. Ten z kolei wywołał pożar toi toia, a później rozprzestrzenił się na pozostałe materiały, znajdujące się pod oknami kamienicy.
Płomienie miała zobaczyć ok. 2-giej w nocy jedna z sąsiadek.
– Niedopałek? Cierpliwie czekam na rzetelne ustalenia śledztwa. Kiedy chodzi o bezpieczeństwo moich dzieci, zawsze będę reagował stanowczo. Zatrzymanego mężczyznę znam jedynie z widzenia. Nie chcę się wypowiadać na temat jego ewentualnej winy, wyjaśnienie sprawy pozostawiam śledczym - mówi nam Brejza.
Z kolei w RMF FM mówił: - Nie ukrywam, że trwa na mnie nagonka - zwłaszcza mediów publicznych. Szkalowanie mojej osoby daje asumpt do rozmaitych zachowań. Na tym etapie nie chciałbym tego łączyć. Od samego początku byłem bardzo ostrożny w swoich wypowiedziach odnośnie przyczyn pożaru i motywów. Bardzo liczę, że był to czyn chuligański. Żadnej opcji jednak nie wykluczam - powiedział Brejza.
Zobacz także: Czarzasty emocjonalnie o słowach członka PO. „Go prawda”*
Przypomnijmy, do pożaru doszło w nocy z piątku na sobotę. Płonęły materiały budowlane i przenośna toaleta, należące do firmy remontującej kamienicę. Ogień rozprzestrzeniał się na oficynę i ścianę. Na szczęście nikomu nic się nie stało. Zdarzenia nie zgłoszono do straży pożarnej, ani na alarmowy numer 112. Pożar miał być ugaszony przez mieszkańców kamienicy.
Kolejny atak na rodzinę posła?
W niedzielę Krzysztof Brejza zawiadomił policję o usiłowaniu zabójstwa jego rodziny. Wtedy wypowiadał się bardzo emocjonalnie i uważał, że sprawa to kolejny atak na jego osobę. - Nie chcę przesądzać, ale z pewnością jest to kolejny epizod wymierzony w moją rodzinę. Już wcześniej wielokrotnie dochodziło do niszczenia szyldu w kancelarii mojej żony, wielokrotnie niszczone były skrzynki pocztowe. Zgłaszaliśmy to również organom ścigania. Ta sytuacja jest jednak wyjątkowa (...) Nie można mówić, że materiały z włókna szklanego same się zapalają. Naprawdę trzeba dużo złej woli i dużo energii włożyć, żeby wywołać taki ogień, który obejmie instalację gazową - mówił Brejza.
Postępowanie w tej sprawie prowadzi prokuratura rejonowa w Inowrocławiu. - Przesądza o tym czynność procesowa w postaci oględzin, która przeprowadzona była z udziałem biegłego z zakresu pożarnictwa. Ten biegły już po dokonaniu tych czynności stwierdził, że mamy do czynienia z podpaleniem. Żeby wyjaśnić okoliczności, tło całego zdarzenia, a w konsekwencji zmierzać do ustalenia sprawców, konieczne jest wszczęcie tego postępowania, bo takie czynności można wykonywać tylko w postępowaniu przygotowawczym – informuje szef prokuratury rejonowej w Inowrocławiu Robert Szelągowski.
Sławomirowi M. grozi do 3 lat więzienia.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl