Poruszająca historia niepełnosprawnego Radka. To zapewne najdłużej pracujący w jednej firmie ulotkarz

Ma 47 lat, a od 10 rozdaje ulotki na ulicach Warszawy, by dorobić, bo renta nie starcza mu na życie. Każdego dnia Radka mijają setki ludzi, ale nie każdy zwraca na niego uwagę. Zdarzają się też bardziej przykre sytuacje. Raz mężczyzna uderzył go w twarz.

Poruszająca historia niepełnosprawnego Radka. To zapewne najdłużej pracujący w jednej firmie ulotkarz
Źródło zdjęć: © TVN 24
Anna Kozińska

Radek jest osobą niepełnosprawną, do 7 roku życia w ogóle nie chodził. - Przez źle odebrany poród, urodziłem się już taki - powiedział w programie "Czarno na białym" w TVN 24. Opowiadając swoją historię, nie mógł powstrzymać łez.

Choć jest wdzięczny za to, że ma pracę ulotkarza, marzy o innej - pod dachem. - To nie jest praca moich marzeń, ale coś trzeba było znaleźć, żeby dorobić do tej marnej renty - tłumaczył 47-latek.

Codziennie wstaje o 3 nad ranem. Jak podkreślił stara się nie spóźniać, woli być 10 minut wcześniej niż pięć za późno. - Przy mojej niepełnosprawności dłużej się schodzi z ubieraniem. Trzeba poczekać na autobus i pomyśleć, co zrobić, gdyby nie przyjechał - mówił.

Radek jednocześnie docenia to, co ma. Przyznał, że nie łatwo mu było znaleźć pracę. Wszyscy mu odmawiali. - Pan jest niepełnosprawny pan sobie nie poradzi - słyszał. Nawet na dzień próbny nie chcieli go przyjąć. Jak zaznaczył, czuł się wtedy jak "niepotrzebny człowiek, jak śmieć, którego można wyrzucić".

- Trafiłem na człowieka któremu moja niepełnosprawność nie przeszkadzała. Powiedział, że przyjmie mnie na trzy dni i jak się nie sprawdzę, to zapłaci mi i się pożegnamy. Moja szefowa ma na imię Kasia. Jestem jej wdzięczny, że mnie przyjęła, bardzo jej za to dziękuję. Nie zapomnę jej tego do końca życia - stwierdził.

Jego pracodawczyni podkreśliła z kolei, że Radek jest "bardzo uczciwy i punktualny". - Wiem, że mnie nie zawiedzie i nie oszuka. Jak ma nie przyjść do pracy, to mnie o tym informuje - powiedziała.

47-latek przyznał, że cieszy się, jak ktoś weźmie ulotkę. - Gdyby ludzie tego nie robili, moja praca nie miałaby sensu. Dzięki tej pracy czuję się lekko potrzebny - mówił.

Codzienne nieprzyjemności i zmartwienia

Jak dodał, on wszystkich szanuje, choć nie wszyscy szanują jego. - Nie mogłem dać osobie nietrzeźwej ulotki i uderzył w twarz - powiedział Radek. Od uderzenia aż upadł. To nie koniec nieprzyjemnych sytuacji.

- Zapamiętam do końca życia jak osoba w garniturze, pod krawatem powiedziała do mnie: "Spier...aj, makulatury nie zbieram". Przykro mi się zrobiło mógł pokręcić głową. Wiem, co to znaczy, jak ktoś pokręci głowa w ten sposób Nie musiał nic mówić - dodał 47-latek.

Są też miłe chwile. - Zdarza się, że te trzy-cztery minuty z kimś porozmawiam. Tym, którzy przynieśli mi kawę czy herbatę, chciałbym serdecznie podziękować - powiedział Radek.

To, że nie może znaleźć innej pracy, to nie jedyne zmartwienie Radka. Cały czas myśli o swojej matce. Martwi się, że coś jej się stanie, kiedy go przy niej nie ma. - Jest schorowana, po trzech udarach - powiedział Radek.

- Nie mogę pogodzić się z tym, że w wieku 10 lat straciłem tatę. Tęsknię za nim jak diabli. Myślę, że teraz byłby ze mnie zadowolony, że po dłuższym czasie udało mi się znaleźć pracę, że nie siedzę w domu - dodał.

Przygnębia go też widok przytulonych par na ulicach. - Pani może się przytulić do pana, a ja nie mogę, bo nie mam do kogo. Poznać kobietę to jedno z moich marzeń. Żeby pójść z nią na kawę, do kina, potańczyć - mówił 47-latek.

Źródło: TVN 24

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (25)