Poruszająca akcja w Poznaniu. Wnuczki zorganizowały dziadkom niezwykły prezent

Chciały, by dziadek miał więcej czasu dla chorej babci. W tym celu skrzyknęły na ryneczku na os. Rusa setki poznaniaków. Chętni do wzięcia udziału w akcji wykupili wszystkie sadzonki, którymi handlował starszy mężczyzna. Dzięki temu pan Wojciech może spędzić czas z przebywającą w hospicjum żoną.

Poruszająca akcja w Poznaniu. Wnuczki zorganizowały dziadkom niezwykły prezent
Źródło zdjęć: © East News
Patryk Osowski

"Kochani jest sprawa" - napisał w sieci koleżanka wnuczek pana Wojciecha i pokazała zdjęcia sadzonek.

"Niestety babcia trafiła do hospicjum i dziadek ma do wyboru: albo będzie stał na rynku i sprzedawał te kwiaty (bo to sezon akurat), albo będzie przy żonie" - poinformowała. "Jak uda się dziadkowi wyprzedać towar, to spokojnie będzie mógł spędzać czas ze swoją żoną" - dodała.

Post pojawił się w sieci w środę, a już w sobotę miał ponad 10 tys. udostępnień, setki polubień i komentarzy. Na ryneczku pojawiły się tłumy chętnych, by zrobić zakupy u pana Wojciecha.

Miała być tajemnica. Ktoś się wygadał

- Dziadkowi, ze względu na pracę pomagam zazwyczaj w soboty, ale tłumy, jakie zobaczyłam i zainteresowanie akcją, przeszły moje najśmielsze oczekiwania - mówi w rozmowie z "Głosem Wielkopolski" Sara Nowicka, wnuczka.

Dodaje, że do tej pory dziadek musiał poświęcać kwiatom mnóstwo czasu. - Codziennie samo ich podlewanie zajmuje około czterech godzin. Dwie godziny rano i dwie wieczorem - opowiada

Ponieważ żona pana Wojciecha walczy z nowotworem, wnuczki chciały, by dziadkowie mogli być razem i nie zaprzątali sobie głowy drobnym interesem.

Co ciekawe, sprzedanie pierwszej dostawy sadzonek zajęło w sobotę starszemu mężczyźnie... 30 minut. Później rodzina i znajomi pana Wojciecha dowieźli kolejne kwiaty, które równie szybko znalazły nabywców.

Chociaż taki był plan, inicjatywy nie dało się jednak ukryć przed samym zainteresowanym. - W piątek wieczorem powiedziała mi o niej jedna z klientek. Byłem mocno zdziwiony, szczerze mówiąc nie wiedziałem, czy wnuczki zwyzywać, czy się po prostu cieszyć - tłumaczy pan Wojciech.

Dzięki zaangażowaniu ukochanych wnuczek, teraz nie będzie się jednak musiał martwić stratami i może skupić wyłącznie na żonie.

Źródło: Głos Wielkopolski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (107)