Poróżniła ich zapomoga
Pracownicy Elektrociepłowni w Fabryce Wagon czują się oszukani, gdyż nie otrzymali nawet złotówki z pieniędzy, które zebrane zostały podczas kwesty w kościołach diecezji kaliskiej.
30.09.2003 | aktual.: 30.09.2003 14:36
W Elektrociepłowni zatrudnionych jest około 50 osób. Jej pracownicy strajkowali w sierpniu, podobnie jak ich koledzy z Fabryki Wagon oraz dwóch innych spółek wchodzących w skład ostrowskiego zakładu - Usługi Wagon i Forge & Parts. Dziś są rozgoryczeni, gdyż z kościelnej kwesty nie dostali nawet złotówki. Kilku członków Solidarności na znak protestu oddało związkowe legitymacje.
- Koledzy zapomnieli, że podczas strajku część z nas pracowała przy kotłach, by można było przyrządzić jedzenie i umyć się w ciepłej wodzie - mówi jeden z pracowników Elektrociepłowni.
Wsparcie od parafian
Kilka tygodni temu z inicjatywy biskupa kaliskiego Stanisława Napierały we wszystkich kościołach diecezji przeprowadzono zbiórkę pieniędzy. Miały one trafić do pracowników Fabryki Wagon, którzy znajdują się w najtrudniejszej sytuacji materialnej. Dzięki ofiarności parafian zebrano aż 183.144 złote. Podziałem pieniędzy zajęła się specjalnie powołana społeczna komisja, składająca się z 26 osób. W jej skład mieli wejść przedstawiciele wszystkich wydziałów Fabryki i związków zawodowych. Niestety, zabrakło w niej pracownika Elektrociepłowni.
- Nikt nas nie zaprosił do prac w tej komisji - mówi Marek Witek, szef NSZZ Solidarność w Elektrociepłowni.
Kontrowersyjny podział
Komisja miała sporządzić listę osób będących w najtrudniejszej sytuacji materialnej. I do nich winny trafić pieniądze przekazane przez kościół. Jej członkowie postanowili podzielić kasę wśród wszystkich, którzy zarabiają nie więcej niż 2000 złotych brutto. Przyjęto następujące kryteria: pracownicy zarabiający do 1000 złotych brutto otrzymali po 110 złotych, a do 2000 złotych brutto - po 70 złotych. Przy tym podziale zapomniano jednak o ludziach z Elektrociepłowni. Z takiego rozwiązania nie były zadowolone również te osoby, które mają na utrzymaniu dwójkę, czy trójkę dzieci.
- Młody chłopak, który zarabia tylko na siebie, dostał 110 złotych, bo jego wypłata nie przekracza tysiąca złotych - mówi jeden z pracowników, który prosił o zachowanie anonimowości. - Ja mam trochę więcej niż wspomniany tysiąc, ale dwoje dzieci na utrzymaniu i dostałem 70 złotych. Czy to sprawiedliwe? - pyta rozżalony. Prezes Elektrociepłowni Jerzy Witkowski potwierdza, że jego załoga nie otrzymała pieniędzy z kościelnej kwesty.
- Nikt mnie nie poinformował, dlaczego pracownicy Elektrociepłowni nie otrzymali tych zasiłków - mówi prezes. - Podziałem pieniędzy zajmowały się związki zawodowe i uznałem, że sprawa winna być załatwiona właśnie w gronie związkowców.
Marek Witek nie ukrywa, że rozmawiał na temat podziału pieniędzy z Grzegorzem Majchrzakiem, przewodniczącym NSZZ Solidarność Fabryki Wagon.
- Komisja uznała, że te pieniądze nam się nie należą, gdyż otrzymaliśmy wynagrodzenie wcześniej niż pozostali pracownicy - mówi Witek.
Związkowcy wyjaśniają
Szef zakładowej Solidarności Grzegorz Majchrzak zapewnia, że nie ma mowy o jakiejkolwiek dyskryminacji pracowników Elektrociepłowni. Nie można również winić za taką decyzję związków zawodowych, gdyż podziałem pieniędzy zajmowała się komisja społeczna.
- Załoga Elektrociepłowni w lipcu i sierpniu otrzymała swoje wynagrodzenie i dlatego komisja zdecydowała nie uwzględniać jej przy podziale pieniędzy z kościelnej kwesty - mówi Grzegorz Majchrzak. Związkowcy odpierają też inne zarzuty załogi kierowane pod ich adresem.
- To nieprawda, że przy podziale pieniędzy skrzywdzono pracowników, którzy mają na utrzymaniu dzieci - mówi Zbigniew Kowalski, wiceprzewodniczący zakładowej Solidarności. - Ludzie zapomnieli już chyba, że dzieci z zerówek i pierwszych klas otrzymały całe wyprawki szkolne, a młodzież zeszyty. Na ten cel wydano 17,5 tysiąca złotych. W sytuacji, kiedy załoga Wagonu toczy walkę o każdy grosz, co najmniej dziwna może wydawać się postawa części pracowników fabryki, która odmówiła pracy w wolną sobotę, w którą można było zarobić 70 złotych. Na ten temat nikt jednak w zakładzie nie chciał z nami rozmawiać.
- W tej sprawie nie mam nic do powiedzenia - stwierdził Przemysław Klimek, rzecznik prasowy Fabryki Wagon.
Ryszard Binczak