Porównania do Lecha Kaczyńskiego i walka z kretami. Tak w PiS "biją się" o mandat
Maciej Wąsik liczy na swoją rozpoznawalność wśród wyborców PiS, Karol Karski na Jarosława Kaczyńskiego, a Adam Andruszkiewicz na Mateusza Morawieckiego. Wszyscy prowadzą intensywną kampanię wyborczą na Podlasiu. Każdy chce być europosłem, ale co najmniej jeden z nich odpadnie z rozgrywki. A stawka jest olbrzymia.
16 maja, Dąbrowa Białostocka. Konwencja wyborcza PiS. W pierwszym rzędzie czołowi politycy PiS z Podlasia i kandydaci tej partii do europarlamentu. Wśród nich m.in. Maciej Wąsik (numer jeden na liście, warszawiak), Karol Karski (europoseł z regionu, choć z pochodzenia również warszawiak), Jacek Sasin (szef podlaskich struktur PiS, też warszawiak), a także posłowie i byli wiceministrowie z regionu - Jarosław Zieliński i Dariusz Piontkowski.
W pierwszym szeregu brakuje Adama Andruszkiewicza, który kandyduje z "trójki". Na przebitkach z transmisji konwencji widać kandydującego z dalszego miejsca Sebastiana Łukaszewicza. Młodzi posłowie (roczniki 1990 i 1991) to zresztą nieliczni rodowici reprezentanci Podlasia.
Przemawia prezes PiS. Nawiązuje do kandydatów. O jednym powie zdawkowo, o drugim dłużej, o trzecim nie zdąży wspomnieć. - Mówiło się przez jakiś czas dużo o bezprawnym aresztowaniu dwóch posłów. Jeden z nich tutaj siedzi. I nawet jest kandydatem - mówi Kaczyński, wskazując na Macieja Wąsika.
Następnie zmienia wątek, by po kilkunastu minutach znów wspomnieć o kandydatach. I znów mówi o Wąsiku, żartobliwie: - Mamy tutaj naprawdę znakomitych kandydatów. O jednym już mówiłem. Walczył jak lew, głodował. Trochę mu to nawet pomogło, 12 kilo stracił - zauważa Kaczyński.
Sala w śmiech. Jeden z podlaskich kandydatów PiS do PE powie nam po konwencji: - Prezes zakpił z Maćka, to była desakralizacja jego kandydatury.
Tym złośliwościom nie należy się dziwić o tyle, że rywalizacja w ogromnym okręgu nr 3 - obejmującym Warmię, Mazury oraz Podlasie - rozkręca się i - jak słyszymy nieoficjalnie - jest bardzo zacięta.
Dlatego też Karol Karski - drugi na liście wyborczej - będzie wniebowzięty, kiedy prezes Kaczyński w dusznej sali gimnastycznej w Dąbrowie Białostockiej zacznie wywód na jego temat: - To jest bardzo doświadczony europoseł, parlamentarzysta, profesor prawa międzynarodowego i kierownik katedry na Uniwersytecie Warszawskim, człowiek związany z nami od początku, od dziesięcioleci, od młodzieńca. Na początku lat 90. się z nami związał, dostał różne trudne zadania, które twardo wykonywał - wylicza prezes.
A nawet stwierdza: - Gdybyśmy mieli w partii tylko takich [jak Karol Karski - przyp. red.], to byśmy nie tylko nie utracili władzy, ale byśmy ją dużo szybciej uzyskali.
Co to obecni na sali?
- Maciej Wąsik chciałby być tak przedstawiony. Ale prezes na Podlasiu stawia na Karskiego - mówi nam jeden z polityków PiS.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Co więcej, Jarosław Kaczyński - czym chwali się w kampanii prof. Karski - w liście, który dotarł do podlaskich struktur PiS, nie tylko apeluje do głosowania na Karskiego (jak w spotach wyborczych), ale wręcz porównuje go do swojego zmarłego brata - prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Przynajmniej tak przedstawia to w nieoficjalnych rozmowach europoseł.
"Karol Karski jest jednym z moich najbliższych współpracowników. Należy do bardzo nielicznej grupy (przykładem był śp. Lech Kaczyński), posiadającej bardzo trudną umiejętność. To łączenie intensywnej działalności politycznej z karierą naukową, uwieńczoną wręcz tytułem profesorskim" (treść listu poniżej) - pisze Jarosław Kaczyński.
Jeden z kontrkandydatów Karola Karskiego przyzna w rozmowie z WP, że list nie robi na nim wrażenia. A wręcz ma być rzekomo dowodem na to, że profesor przez ostatnie lata rzadko bywał w okręgu, na co skarżyć się mieli lokalni działacze. Karski w rozmowie z WP zaprzecza - podkreśla, że w swoim biurze poselskim w okręgu bywał co najmniej raz w tygodniu. Mimo łączenia obowiązków europosła z pracą na uczelni. Do tego funkcja w partii: Karski jest rzecznikiem partyjnej dyscypliny.
Obowiązków - jak się wydaje - mnóstwo.
Profesor w mediach społecznościowych chwali się poparciem prezesa, publikuje filmiki z nim i liczy na to, że to pomoże mu zdobyć reelekcję w Parlamencie Europejskim (europosłem jest od dekady).
Adam Andruszkiewicz - który wywalczył sobie wysokie, trzecie miejsce na liście (pierwotnie był przymierzany do czwartego) - z kolei w swojej kampanii liczy na Mateusza Morawieckiego (ale też młodych posłów z okręgu 3, jak Andrzej Śliwka, który wspiera go w kampanii). Były wiceminister cyfryzacji jest jednym z najbliższych współpracowników byłego premiera i to m.in. z jego popularności chce "skorzystać" w boju o europarlament.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Maciej Wąsik nie może w tej kampanii liczyć na silne wsparcie ani Kaczyńskiego, ani Morawieckiego, ale liczy na efekt swojej popularności w elektoracie PiS (szczególnie tym "twardym", który może przesądzić o wyniku wyborów europejskich). Były wiceszef MSWiA nie ukrywa, że jego rozpoznawalność znacząco wzrosła po tym, jak - jego zdaniem bezprawnie - doszło do jego aresztowania wraz Mariuszem Kamińskim (kandydatem z Lubelskiego).
- Widzę ogromne wsparcie dla mnie ze strony mieszkańców Warmii, Mazur i Podlasia, za co jestem bardzo wdzięczny - mówi Wirtualnej Polsce Wąsik.
Jak podkreśla: - Mamy bardzo mocną listę. Ale rywalizacja między nami jest zdrowa. Ja pracuję na sto procent. Myślę, że mam bardzo dobre notowania w elektoracie PiS. Wybory to zweryfikują.
Podobnie mówi nam Karol Karski: - Wszyscy pracujemy na jak najlepszy wynik. Robię wszystko, co możliwe, by osiągnąć rezultat, który przełoży się na poparcie dla PiS oraz mandat europosła.
Ile ostatecznie PiS może zdobyć mandatów w kluczowym okręgu 3? Liczy na dwa, ale jest ryzyko, że będzie tylko jeden. A to tylko wzmaga rywalizację między kandydatami.
W PiS mówi się, że jeśli Wąsik mandatu nie weźmie, to będzie to jedna z największych wyborczych klęsk indywidualnych w historii PiS. Ale mało kto taki scenariusz przewiduje: raczej pojawiają się opinie, że dynamiczny Adam Andruszkiewicz może przeskoczyć prof. Karola Karskiego. A wtedy dojdzie do sensacji, z której na pewno nie będzie zadowolony Jarosław Kaczyński.
- Profesor Karski czuje oddech na plecach, skoro nawet "uruchomił" tabloidy - żartuje jeden z rozmówców z PiS.
W jednej z sesji zdjęciowych w "Super Expressie" europoseł pozuje na swojej działce na Podlasiu. Walczy na niej z kretami. - Krety przeszkadzały, ale jakoś udaje się to wszystko opanować - powiedział gazecie.
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski
Napisz do autora: michal.wroblewski@grupawp.pl