Poroszenko w Auschwitz: grozi nam wojna kontynentalna
70 lat po wyzwoleniu obozu koncentracyjnego Auschwitz Europa stoi wobec groźby wojny, a apetyty agresora nie ograniczą się tylko do Ukrainy - oświadczył prezydent tego kraju Petro Poroszenko po uroczystościach rocznicowych na terenie byłego niemieckiego obozu.
27.01.2015 | aktual.: 27.01.2015 21:30
- Niestety, w 70-lecie zwycięstwa nad nazizmem, w które Ukraińcy wnieśli kolosalny wkład i w 40-lecie podpisania Aktu Helsińskiego mój kraj wkroczył w warunkach agresji rosyjskiej i brutalnego łamania norm prawa międzynarodowego - powiedział Poroszenko, cytowany przez swoje służby prasowe.
- Nie będę sięgał do oczywistych i jasnych porównań między tym, co działo się w Europie w latach 30. ubiegłego wieku a tym, co dzieje się dziś. Groźba wojny kontynentalnej jest tak ogromna, jak nigdy. Nikt nie powinien mieć żadnych wątpliwości: ambicje i apetyty agresora są większe, niż rozmiary Ukrainy - podkreślił.
Poroszenko zaapelował do wspólnoty międzynarodowej o solidarność w działaniach na rzecz zapewnienia pokoju.
- Nawołuję świat, by nie dopuścił do powtórki tragicznych wydarzeń. Musimy nie tylko pamiętać o niewinnych ofiarach przeszłości, ale i myśleć, jak nie dopuścić do powtórzenia takich tragedii, jak Holokaust i II wojna światowa. Wspólnym frontem przeciwstawić się nowemu imperialnemu szaleństwu, nowym pretensjom do panowania w Europie - mówił.
Prezydent przypomniał, że duża część zamordowanych w Auschwitz mieszkała na terenach obecnej Ukrainy, a po ostatniej wojnie światowej na zawsze utracono tam aż 60 proc. społeczności żydowskiej.
- W walkach o wyzwolenie Oświęcimia i okolicznych miejscowości zginęło 231 żołnierzy. Co piąty z nich był Ukraińcem. Dowódcami oddziałów byli: pułkownik Wasyl Petrenko, który urodził się na Połtawszczyźnie i pułkownik Anatolij Kowałewski z obwodu czernihowskiego - mówił Poroszenko.
- Major Anatolij Szapiro był Żydem z Połtawszczyzny. To właśnie jego żołnierze jako pierwsi przeszli przez bramę z napisem "Arbeit macht frei". I pierwszym czołgiem, który rozbił tę bramę, kierował Ukrainiec Ihor Pobirczenko. Przed kilkoma dniami bardzo wyraźnie przypomniał o tym minister spraw zagranicznych Polski, Grzegorz Schetyna - podkreślił Poroszenko.