Poroszenko nie mógł przekroczyć granicy. Podał winnego
Petro Poroszenko oświadczył, że służby graniczne nie pozwoliły mu na wyjazd poza Ukrainę. Polityk wyraził swoje oburzenie, twierdząc, że zakaz jest niezgodny z prawem i że za nim stoi biuro jego politycznego rywala, Wołodymyra Zełenskiego.
01.12.2023 | aktual.: 01.12.2023 13:39
Były prezydent Ukrainy, Petro Poroszenko, który obecnie jest szefem opozycyjnej partii Europejska Solidarność, wydał oświadczenie, w którym stwierdził, że służby graniczne nie pozwoliły mu na wyjazd za granicę. Polityk wyraził swoje oburzenie, twierdząc, że zakaz jest niezgodny z prawem i że za nim stoi biuro jego politycznego rywala, aktualnie urzędującego prezydenta Wołodymyra Zełenskiego.
"Teatr absurdu"
Były prezydent Ukrainy, Petro Poroszenko, który obecnie jest szefem opozycyjnej partii Europejska Solidarność, wyraził swoje frustracje w piątkowym wpisie na platformie X (dawniej Twitter), pisząc: "teatr absurdu na granicy. Mam delegację podpisaną przez przewodniczącego Rady Najwyższej (parlamentu), jednak straż graniczna mnie nie przepuściła. Daleki jestem od myśli, że straż graniczna działała z własnej inicjatywy. Każdy może domyślić się sam, kto odwołał dokument, podpisany przez przewodniczącego parlamentu".
W opublikowanym na tej samej platformie nagraniu wideo, były prezydent, który obecnie jest członkiem parlamentu, otwarcie stwierdził, że za decyzją o nie wypuszczeniu go z kraju stoi biuro Zełenskiego.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Służba prasowa Poroszenki potwierdziła informacje o nieudanym wyjeździe polityka. "To prawda. Nie został wypuszczony" – powiedział nasz rozmówca. Dodał, że do zdarzenia doszło na ukraińskim przejściu granicznym w Krakowcu, który prowadzi do Korczowej w Polsce.
Zgodnie z prawami stanu wojennego na Ukrainie, wyjazdy zagraniczne, w tym parlamentarzystów, możliwe są jedynie na podstawie delegacji służbowej.
Niedoszłe plany Poroszenki
Poroszenko poinformował, że planował podróż do Polski, gdzie chciał rozmawiać o zakończeniu protestu przewoźników na granicy z Ukrainą. Następnie zamierzał udać się do Stanów Zjednoczonych, gdzie planował omówić kwestię finansowania pomocy wojskowej na potrzeby wojny z Rosją. "Zerwano moje spotkanie z nowym spikerem (amerykańskiej) Izby Reprezentantów (Mikiem) Johnsonem" – podkreślił.
Były prezydent wyraził swoje oburzenie na to, co wydarzyło się na granicy, nazywając to "antyukraińską dywersją". Stwierdził, że to szkodzi pracy dyplomatycznej jego ekipy i, co gorsza, uderza w możliwości obronne Ukrainy.