Ponad 80% Białorusinów już zagłosowało na prezydenta
Centralna Komisja Wyborcza (CKW) ogłosiła, że w wyborach prezydenckich na Białorusi do godz. 16.00 (godz. 15.00
czasu polskiego) zagłosowało ponad 81% uprawnionych. Sekretarz CKW Mikoła Łazawik poinformował agencję Interfax-Zapad, że najmniej wyborców oddało swój głos w Mińsku - 74%.
19.03.2006 | aktual.: 19.03.2006 17:17
Zobacz także galerię: Białoruś wybiera prezydenta
Najwięcej na wschodzie kraju - w obwodach homelskim i witebskim - ponad 84%. Na zachodzie kraju frekwencja była nieco mniejsza. W obwodzie grodzieńskim głosowało już 81% uprawnionych, a w brzeskim - 79%.
Łazawik uważa wysoką aktywność wyborców za wynik działalności opozycji. Według niego, wezwania kandydata sił demokratycznych Alaksandra Milinkiewicza "do akcji protestacyjnych" zmobilizowały elektorat. "To jest odpowiedź ludzi, którzy poszli głosować przedterminowo".
Obywatele zagłosowali za spokojem i stabilnością, a nie za niepokojami, do których wzywa Milinkiewicz - oświadczył Łazawik na konferencji prasowej.
O urząd prezydenta - poza Łukaszenką - ubiega się jeszcze trzech kandydatów: przedstawiciel Zjednoczonych Sił Demokratycznych Alaksandr Milinkiewicz, lider Białoruskiej Partii Socjaldemokratycznej "Hramada" i były rektor mińskiego uniwersytetu Alaksandr Kazulin oraz przywódca tolerowanej przez władze Liberalno-Demokratycznej Partii Białorusi i deputowany Siarhiej Hajdukiewicz.
Opozycja - przekonana, że wyniki wyborów zostaną sfałszowane - apelowała, by głosować wyłącznie w niedzielę. Według niej przedterminowe głosowanie daje największe pole do fałszerstw wyborczych z powodu braku kontroli nad urnami. Do sztabu Milinkiewicza napływały sygnały o naciskach na uczelniach i w zakładach pracy, by głosować wcześniej.
Dwaj opozycyjni kandydaci, Milinkiewicz i Kazulin, wezwali swych zwolenników, by po zamknięciu lokali wyborczych przyszli w niedzielę na centralny plac Mińska - Oktiabrski (Październikowy) - by tam pokojowo zaprotestować przeciw "kradzieży głosów".
Władze ostrzegają, że będzie to nielegalny wiec. Szef KGB Ściapan Sucharenka oskarżył opozycję o przygotowywanie siłowego przejęcia władzy. Oświadczył, że próby "zdestabilizowania sytuacji" zostaną potraktowane jako terroryzm.
Państwowa telewizja, powtarzając ostrzeżenia, że opozycja szykuje krwawy przewrót, wzywa obywateli, by pozostali w domach dla własnego bezpieczeństwa. Milicja, która od przeszło tygodnia jest w stanie gotowości, poczyniła już przygotowania do opozycyjnej demonstracji, rozstawiając w centrum stolicy dodatkowe posterunki i wozy.
Milinkiewicz ocenił, że władze celowo wzmagają napięcie, by zastraszyć ludzi, czemu służyły też aresztowania co najmniej 400 ludzi z jego sztabów wyborczych w stolicy i regionach, przeprowadzone przed wyborami.
Powtórzył, że opozycja nie chce i nie planuje żadnych rewolucji. 19 marca skorzystamy z naszego konstytucyjnego prawa do protestu przeciw naruszaniu prawa. Będzie to wyłącznie pokojowa akcja, a za zastosowanie siły przeciw spokojnym obywatelom odpowiedzialność spadnie na władze - powiedział.
Oficjalne badania opinii publicznej pokazują, że na Łukaszenkę gotowych jest zagłosować 78% wyborców, a opozycyjni kandydaci mogą liczyć zaledwie na kilka procent głosów. Opozycja jest przekonana, że taki właśnie wynik zostanie ogłoszony przez dyspozycyjną wobec prezydenta Centralną Komisję Wyborczą.
Według Niezależnego Instytutu Badań Społeczno-Ekonomicznych i Politycznych (NISEPI), kierowanego przez Aleha Manajewa, poparcie dla Łukaszenki deklarowało w lutym 58,6% wyborców, dla Milinkiewicza - 16,5, dla Kazulina 6,4%, a dla Hajdukiewicza - 4,5%.