PolskaPomniki papieża, czyli "koszmarny sen rzeźbiarza na kacu"

Pomniki papieża, czyli "koszmarny sen rzeźbiarza na kacu"

Papież Jan Paweł II ma w Polsce już ponad 600 pomników. Powstają one niczym grzyby po deszczu i przybierają czasami bardzo dziwną formę. Papieże "krasnale" w seryjnym wydaniu nie są niczym nowym. - Osobiście lwiej części tych pomników wolałbym nigdy nie zobaczyć. Widziałem większość tych pomników i w potężnym procencie jest to koszmarny sen rzeźbiarza na kacu – mówi o nich w wywiadzie dla Wirtualnej Polski dr Kazimierz Ożóg, historyk sztuki.

Pomniki papieża, czyli "koszmarny sen rzeźbiarza na kacu"

Zobacz jakie pomniki Jana Pawła II można spotkać w Polsce - galeria zdjęć.

WP: Sylwia Mróz, Wirtualna Polska:Czy prowadzi Pan rejestr pomników Jana Pawła II? Wie Pan ile ich powstało w kraju i za granicą?

dr Kazimierz Ożóg: Jest to bardzo trudne pytanie i niestety każdy o to pyta. W pewnym momencie przestałem panować nad tym zjawiskiem. Do momentu śmierci papieża jestem pewny, że powstało 230 pomników. Teraz myślę, że możemy mówić o łącznej liczbie 600 figur o charakterze pomników. Za granicą jest to trudne do wychwycenia. W samej Ameryce Łacińskiej może być około 200 takich pomników. Mieszkańcy tej części świata cechują się pewną pasją, która jest również typowa dla Polaków.

WP: * Papież-aktor wydaje się być idealną postacią do tego, by stawiać mu pomniki. Stawianie pomnika ekspresyjnej osobie zdaje się być łatwiejszym zadaniem.*

- Z jednej strony tak, bo wiele pomników zawiera pewną anegdotę z okresu pontyfikatu papieża. Ale z drugiej strony – nie. W przypadku rzeźb papieskich często ujawnia się cała niedoskonałość warsztatu artysty. Jeśli ktoś jest kiepski, to od razu na twarzy Papieża to widać. Twarz papieża nie ma w sobie czegoś charakterystycznego, ale ma w sobie coś, co sprawia, że wszyscy ją od raz poznajemy. Każdą niedoskonałość bez problemu wychwycimy, bo każdy z nas nosi tę twarz w głębi serca.

W tym człowieku było coś takiego, że urzekał. Można postawić tu pytanie, czy bardziej te pomniki się stawia dla papieża, czy może bardziej dla nas. Papież tych pomników nie potrzebował, traktował je z przymrużeniem oka.

WP: Jak sam papież reagował na stawianie mu pomników za życia?

- Jest pewna anegdota, którą opisał ksiądz Adam Boniecki w jednym ze swoich pism. Papież został zmuszony do odsłonięcia swojego pomnika w Boliwii. I cóż na to papież? Nie był on osobą, która by publicznie popukała się w czoło i skrzyczała ludzi za to, że chcą mu postawić pomnik. Papież pociągnął za sznurek, płachta spadła i zaczął się kolejny punkt programu. Do Watykanu jeździli ludzie, którzy wozili mu projekty pomników, ale nigdy papież nie mówił, że to niestosowne. Rozumiał, że ludzie tego potrzebują – pewnego oparcia, znaku, symbolu. Taką rzeczą stawał się najczęściej pomnik.

WP: Czy pomniki w tak przytłaczającej ilości nadal dobrze spełniają swoją funkcję?

- Wiele osób nie dostrzega szerszego kontekstu tego zjawiska, bo są to dla nich te ich pomniki, w ich miastach, w ich parafii, postawione przez ich księdza czy biskupa. Natomiast jeśli spojrzymy na całość, to jest przerażające. Większość pomników, które wystawiono Papieżowi są niestosowne z powodu swojej formy, bądź kiepskie w tym jak wyglądają, albo wykonane z tak tandetnego materiału, że to aż wstyd je stawiać. Większość pomników to krasnale, które są seryjnie powtarzane z żywicy polimerowej, albo dzieło kiepskich artystów. Często o wyborze wykonawcy pomnika decyduje to czy jest on pobożny i chodzi na majówki, a nie czy jest to dobry artysta. Osobiście lwiej części tych pomników wolałbym wcale nie ujrzeć. Widziałem większość tych pomników i w potężnym procencie jest to koszmarny sen rzeźbiarza na kacu.

WP: Gdybyśmy zrobili konkurs na najbrzydszy pomnik, przyznając dwie główne nagrody: za fatalną formę pomnika oraz kiepskie wykonanie oraz niespójne zagospodarowanie przestrzenne pomnika, to które pomniki by zwyciężyły w obu tych kategoriach?

- W przypadku brzydkiego zagospodarowania przestrzennego jest wiele takich pomników. Bardzo często powstaje koncepcja, że jest punkt, cokół i na nim figura, zupełnie bez dbałości o to, co jest dookoła niego. Takich przykładów jest wiele.

WP: Zna Pan najbardziej porażający przykład tego typu pomników?

- Od zawsze budzi radość pomnik papieża, który stoi w małej miejscowości pod Gliwicami, który odcięty jest w kroczu. Jan Paweł II unosi ręce błagalnie w górę, jak prosząc o wyciągnięcie z bloku kamiennego. Mój znajomy językoznawca określił go mianem „pojajcza papieskiego” i to doskonale oddaje formę tego pomnika, która jest absurdalna. Papież jest na tym pomniku do siebie niepodobny, jak jakaś porażka i pomyłka jednocześnie.

WP: Czy widział Pan również najbrzydszego papieża Polski? Takiego, którego nie sposób poznać.

- Bardzo ciężko coś takiego jednoznacznie wskazać, bo wiele jest takich przykładów. W Ostrowi Mazowieckiej papież przypomina generała Świerczewskiego. W Siedlcach stoi całkiem drogi i wystawny pomnik, na którym papież wygląda jak Jack Nicholson: ma krzaczaste brwi i twarz dżokera właściwie. Pomyłki i potknięcia zdarzają się zarówno artystom amatorom, jak i artystom dyplomowanym i są zarówno w małych wioskach, jak i dużych miastach.

WP: Skoro są to pomyłki, to czemu ktokolwiek dopuszcza do tego, by stały w przestrzeni publicznej?

- Przestrzeń publiczna jest niszczona i zawłaszczona przez rozmaite sytuacje tego typu. W momencie, gdy ktoś się sprzeciwia postawieniu pomnika ze względu na to, że jego forma jest kiepska, to natychmiast spotyka się z odrzuceniem i ostracyzmem, szczególnie wśród kręgów kościelnych. Kilka lat temu w Bielsku Białej, gdzie rada miejska zastopowała odsłonięcie pomnika Papieża. Wybrano zamiast niego monument Świętego Mikołaja – patrona miasta. Zostało to odczytane jako wielka obraza biskupa kurii i proboszczów, bo „jak ci bezbożnicy mogli nie postawić nam pomnika papieża w mieście?!”

Często walka o usunięcie lub niepostawienie takiego pomnika, to walka z wiatrakami. Nie liczy się to, że jest to brzydki świątek, bo jest to raczej wyraz naszej polskości i religijności. Ludzie świadomi są skazani na porażkę.

WP: Czy nie można temu w żaden sposób zaradzić? Na przykład powołując komisję sprawdzającą wartość artystyczną stawianych dzieł figuratywnych?

- Po śmierci papieża, kiedy pojawił się ten problem, biskupi wielokrotnie deklarowali, że powstaną i będą działały odpowiednie komisje, które będą te pomniki zatwierdzać. Niestety Polacy mają to do siebie, że niechętnie przestrzegają prawa i nie stosują się do niego. Dokładnie rok temu odsłonięto na Wawelu pomnik autorstwa Gustawa Zemły i właściwie do ostatniej chwili powstawał on w atmosferze ogromnego niesmaku, ponieważ Kościół nie zadbał o stosowne zezwolenia. Kościół wielokrotnie robił i robi, co chce. Natomiast prawo obowiązujące w przestrzeni publicznej często bywa nieprzestrzegane i pomijane. Te pomniki stoją jako samowolki budowlane.

WP: Czy w przypadku tych pomników stawiane są równie często samowolki, co prowizorki?

- W Sosnowcu był taki przypadek, że dwa dni po śmierci papieża odsłonięto pomnik, który miał być tymczasowy i faktycznie zmieniono go po pewnym czasie. Jednak często takie prowizorki stoją całe lata, ludzie się do nich przyzwyczajają i nikt tego nie pilnuje. Często starostwo nawet nie zdaje sobie sprawy z istnienia takich pomników.

WP: W takim razie czy wobec tego pomniki papieża nadal pełnią funkcję wychowawczą, czy drażnią?

- Na pewną sporą część społeczeństwa te pomniki wychowują, są znakiem łączności z Kościołem. Ale ludzi bardziej świadomych te pomniki będą drażnić w większości przypadków. Każdy widzi, że jest to coś pomylonego. WP: Syndromem czego zatem może być fenomen papieskiej pomnikomanii?

- Jeden z rzeźbiarzy, Bronisław Chromy ujął to w ten sposób: po trzystu latach zaborów, zniewolenia, wojen i niewoli doczekaliśmy się osoby, która była kimś wielkim, z pierwszej ligi światowej. Polacy, jak powiedział Chromy, rzucili się na to jak sępy i zaczęli to eksploatować.

Po 1989 roku Polacy rzeczywiście zaczęli nadrabiać wszystkie zaległości. Mamy nie tylko pomniki papieskie, które wyrastają jak grzyby po deszczu, ale też katyńskie, Syberii, Wołynia. Tego wszystkiego, co nie mogło być upamiętniane wcześniej. Nadrabiamy zaległości po prostu. Papież tez jest elementem tego nadrabiania zaległości, tego co trwa w każdym z nas. Ludzie potrzebują czegoś, co będzie mówiło o ich wielkości, a jednocześnie co będzie im dodawało siły. Pomnik jest często marzeniem, więc stawia się monumenty Papieża, by był wśród nas obecny.

Niebezpieczne jest to, że ludzie często tracą kontrolę proporcji. Często lepiej nie stawiać pomnika, niż stawiać brzydki i tani.

WP: A gdyby szukać uzasadnienia dla tej pomnikomanii na świecie, bo jest to papież, który ma największą liczbę pomników z dotychczasowych głów Kościoła katolickiego, to co mogłoby być głównym powodem tej popularności?

- Nie było nigdy papieża, który był wszędzie. Jan Paweł II odbył mnóstwo pielgrzymek, przełamując dotychczasowe standardy. On był szaleńcem – był wszędzie i był dla każdego. To on wyjeżdżał do ludzi, a nie żądał aby inni przyjeżdżali do Watykanu na audiencje. To on odwiedzał świat, dlatego świat zachwycił. Głównie tą stronę katolicką, jak na przykład radosną i kolorową Ameryką Łacińską, ale nie tylko. Pomniki papieża stoją również w krajach, które nie są katolickie: w Rumunii, w Indiach, na terenie Japonii. Jest to dowód na to, że pomimo iż kraje te nie są wyznania katolickiego, to te pomniki są tam akceptowalne.

WP: I są one zjawiskiem pozytywnym.

- W wymiarze światowym na pewno tak, chociaż w Meksyku ponoć pomniki papieża stoją na każdym rogu ulicy, a jest to przesada. Często na świecie spotyka się formę artystyczną, której w Polsce nigdy byśmy nie znaleźli. Są to bardzo odważne artystycznie pomniki, które pokazują papieża nieco inaczej, w sposób znacznie bardziej niezwykły. W Polsce nie potrafimy przełamać ograniczeń i standardów w obrazowaniu tej postaci.

WP: Jaki zatem styl dominuje w Polsce?

- Świątki – zawsze piękne, uśmiechnięte, z pastorałem papieskim. Papież, który wygląda dobrze, jest dobrze odżywiony i ma nieomal rumieńce. A bywają również pomniki, na których papież jest zgarbionym staruszkiem. W powszechnym mniemaniu jest to brzydki papież. Jan Paweł II musi być piękny, młody, elastyczny i sprężysty.

WP: Czyli w Polsce jest ogromna potrzeba, by papież, który jest utrwalony w pamięci zbiorowej, był Papieżem z czasów swojej świetności?

- Dokładnie tak, a jeśli któryś artysta ma odwagę zrobić pomnik papieża, na którym niemal czuć jak trzęsą mu się dłonie, to otrzymujemy niejednokrotnie dzieła niezwykłe, które nie spotykają się z dobrym odbiorem. Ludzie wolą by pokazywać papieża młodego, pełnego wigoru, a nie takiego, u którego widać słabość. A właśnie ta słabość była u niego najpiękniejsza.

Z dr. Kazimierzem Ożogiem, historykiem sztuki rozmawiała Sylwia Mróz, Wirtualna Polska

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)