Pomnik polskich ofiar w Berlinie. "Die Welt" zabiera głos
W Niemczech toczy się dyskusja o projekcie pomnika poświęconego polskim ofiarom II wojny światowej w Berlinie. Do debaty włączył się "Die Welt" publikując głosy za i przeciw tej propozycji.
Polski germanista Waldemar Czachur opowiedział się za realizacją propozycji budowy pomnika wysuniętej przez grupę niemieckich obywateli. "Wiedza Niemców o losach Polaków pod niemiecką okupacją jest niewielka, a co za tym idzie, niewielka jest też niemiecka pamięć o polskich doświadczeniach wojennych i polskich ofiarach" - pisze naukowiec z Uniwersytetu Warszawskiego.
Czachur przypomina, że narracja o II wojnie światowej w Niemczech i całej Europie Zachodniej ukształtowała się w czasach zimnej wojny, bez udziału Polski wykluczonej z tego dialogu. Pomnik byłby pretekstem do podjęcia na nowo dyskusji o wojennych doświadczeniach mieszkańców Europy Środkowej i Wschodniej, w tym skutków Paktu Ribbentrop-Mołotow z 23 sierpnia 1939 roku.
Skutki po dzień dzisiejszy
Skutki wojny odczuwalne są do dziś w niemal każdej polskiej rodzinie. Dlatego brak wiedzy i niezrozumienie wykazywane przez potomków sprawców jest bolesne dla potomków ofiar - podkreśla Czachur. Pomnik byłby dla Polaków „trwałym wyrazem” uznania ze strony Niemiec, jak również woli zrozumienia sąsiada.
Czachur uważa, że pomnik powinien uwypuklić nie tylko "ucisk i cierpienie" Polaków, lecz także ich odwagę, w tym działalność Państwa Podziemnego, przede wszystkim Armii Krajowej walczącej o wolność i demokrację - "wartości, które dziś stanowią fundament Unii Europejskiej".
"Nie" ze względu na sytuację w Polsce
Autor polemiki - dziennikarz "Die Welt" Sven Felix Kellerhoff podkreśla, że żaden inny kraj w Europie nie wycierpiał podczas nazistowskiej okupacji tyle, co Polska. W latach 1939-1945 zginął co szósty Polak - w sumie 5,6 mln ofiar.
Kellerhoff zwraca uwagę, że w Berlinie jest już pomnik poświęcony polskim ofiarom wojny - pochodzący z czasów NRD "Pomnik polskiego żołnierza i niemieckiego antyfaszysty" w parku Friedrichshain. Od 1995 roku monument nie ma charakteru komunistycznego, "jednak pomimo tego wielu Polaków uważa, że to nie wystarczy" - pisze dziennikarz specjalizujący się w tematyce historycznej.
Kellerhoff pisze, że jest zdecydowanym przeciwnikiem budowy nowego pomnika. Wśród powodów wymienia aktualną sytuację polityczną w Polsce. Zarzuca polskiej partii rządzącej "uprawianie propagandy za pomocą antyniemieckich resentymentów", w tym domagania się reparacji, chociaż "z punktu widzenia prawa międzynarodowego ta kwestia została dawno temu załatwiona". "Dopóki PiS kontynuuje politykę eskalacji (konfliktów), dopóty nie ma miejsca na negocjacje o wzajemnych inicjatywach historycznych na poziomie rządowym" - czytamy w "Die Welt".
Rozliczenie się z wojny
Kellerhoff nie zgadza się też z tezą, że hitlerowskie zbrodnie na Polakach są w Niemczech niedostatecznie znane. Niemcy rozliczyły się jego zdaniem w sposób wzorowy z wojennych zbrodni. "Kto to neguje i domaga się od współczesnych Niemców gestu poddańczego, ten może uzyskać rezultat przeciwny od oczekiwanego" - ostrzega.
Niemiecki dziennikarz pisze, że nie wolno stawiać w Berlinie pomnika, który "rozpowszechnia mity". Jak wyjaśnia, chodzi o Armię Krajową, która była "ważnym ruchem oporu przeciwko brutalnemu niemieckiemu najeźdźcy", ale była też "w najwyższym stopniu heterogeniczna". "W jej szeregach znajdowali się zarówno liberałowie, jak i antysemici, socjaliści jak i nacjonaliści. W dzisiejszej Polsce nadal trwają zażarte dyskusje o ocenę AK. Przeniesienie tego sporu do Berlina nie wniosłoby nic pozytywnego, miałoby natomiast wiele negatywnych skutków" - pisze Kellerhoff.
Zobacz także: Nazistowski "puls śmierci". Przerażające odkrycie matematyka
"Przepracowanie przeszłości jest zadaniem ważnym i słusznym. Najlepiej, gdy dzieje się to za obopólną zgodą, a w każdym razie w rzeczowych ramach. Z obecnym polskim rządem jest to bardzo trudne. Niestety" - podsumowuje swoją polemikę z Czachurem Kellerhoff.