"Polskie służby mają nieograniczony dostęp do billingów"
Prokuratura, policja i służby specjalne mają praktycznie nieograniczony dostęp do billingów dziennikarzy. Taka sytuacja ma miejsce także obecnie - zeznał przed sejmową komisją ds. nacisków dziennikarz Bertold Kittel.
01.12.2010 | aktual.: 01.12.2010 12:46
Komisja we wtorek zajmowała się sprawą kontroli operacyjnej dziennikarzy, którą służby miały prowadzić w latach 2005-2007.
O sprawie inwigilacji dziennikarzy w latach 2005-2007 niedawno napisała "Gazeta Wyborcza". Dotarła ona do materiałów ze śledztwa, które prowadziła i w maju tego roku umorzyła, nie stwierdzając przestępstwa, zielonogórska prokuratura. Według informacji "GW", służby sięgały do historii połączeń telefonicznych nawet sprzed dwóch lat, a jednym z celów było ujawnienie źródeł informacji dziennikarzy, krytykujących poczynania ówczesnych władz państwowych.
- Kilka tygodni temu dowiedziałem się, że policja, służby specjalne i prokuratura mają praktycznie nieograniczony dostęp do billingów dziennikarzy. Ta sytuacja nie dotyczy okresu, którym zajmuje się komisja, ale o wiele dłuższego, trwającego do dzisiaj - powiedział przed komisją świadek.
Kittel zeznał, że na przełomie 2006 i 2007 r. dowidział się o podsłuchach, jakie mogły być stosowane wobec niego i innych dziennikarzy. - Dowiedziałem się m.in. o podsłuchiwaniu rozmów dziennikarza "Polityki" redaktora Piotra Pytlakowskiego, o podsłuchiwaniu mojego telefonu, jak również Wojciecha Czuchnowskiego z redakcji "Gazety Wyborczej". Informacje te były wiarygodne - zeznał.
- Doszedłem do kilku przypadków świadczących o tym, że dzieje się coś dziwnego u dziennikarzy. Informacje nie wskazywały kto i z jakich motywów może dokonywać inwigilacji dziennikarzy - powiedział Kittel. Zaznaczył, że wie o próbie pobierania jego billingów przez prokuraturę.
Podczas swobodnej wypowiedzi Kittel mówił, że od wielu lat opisuje nieprawidłowości w działaniu instytucji państwowych. Podkreślił, że jego doświadczenie zawodowe uczy tego, iż "nie ma ekip o czystych rękach". Jak powiedział, najczęściej doświadczały dziennikarzy rządy lewicowe.
Świadek uznał, że dostęp służb do billingów dziennikarskich jest metodą na złamanie tajemnicy dziennikarskiej.