Polskie reklamy w angielskim radiu
W jednej z brytyjskich rozgłośni komercyjnych rusza pionierska kampania w języku polskim, która ma uświadomić naszym rodakom ich prawa pracownicze.
10.08.2006 | aktual.: 27.07.2007 09:06
Jak podaje „Życie Warszawy” kampanię zorganizował urząd ds. licencji dla pośredników pracy (Gangmasters Licensing Authority, GLA). Akcja ma skłonić Polaków do wskazywania urzędnikom naganiaczy-oszustów i informowania o firmach wyzyskujących pracowników. GLA gwarantuje anonimowość. „W GLA znają twoje prawa. Wiedzą, że powinieneś otrzymać kontrakt o pracę na piśmie. Wiedzą, że powinieneś otrzymać co najmniej minimalną stawkę narodowego wynagrodzenia i że powinieneś pracować w bezpiecznych warunkach. Jeśli czujesz się wykorzystywany przez swojego pracodawcę, my ci pomożemy” – oświadcza po polsku spiker i podaje numer telefonu: 0 800 555 111.
„W ślad za rozpoczętą właśnie kampanią radiową przygotowujemy też ulotki i plakaty po polsku. Będą gotowe do końca sierpnia” – zapowiada w rozmowie z ŻW Tim Carter z GLA.
To pierwsza taka kampania skierowana głównie do robotników pracujących w rolnictwie, ogrodnictwie i przy obróbce jedzenia. Kilka miesięcy temu weszły w życie nowe regulacje dotyczące firm oferujących pracę w tych sektorach. Od października licencjonowane przedsiębiorstwa muszą spełniać wymogi GLA. Dotyczy to także firm w Polsce, które dostarczają ludzi na brytyjski rynek pracy.
„Choć wiele firm oferujących pracę działa legalnie, inne wyzyskują pracowników i unikają płacenia podatków. Ostatnio pojawiły się skrajne przypadki angażowania ludzi do przemytu narkotyków, broni i ludzi” – mówi ŻW Paul Whitehouse, prezes GLA.
Dlatego GLA zamierza zgromadzone w efekcie kampanii dowody przekazać organom ścigania. Urząd zamierza też przypominać pośrednikom pracy, że od 1 października potrzebują licencji. Inaczej ryzykują nawet 10 lat więzienia i grzywnę pięciu tys. funtów.
„Niestety, Polacy korzystają także z niesolidnych pośredników pracy. Trafiają na bardzo złe warunki pracy. Czasem nawet nie wiedzą, że pracują na czarno, bo pośrednicy im tego nie mówią” – tłumaczy Leszek Kowalski, naczelnik Wydziału Opieki Konsularnej w MSZ.