Polskie pielęgniarki "za słabe" dla UE?
Wiceminister pracy Irena Tokarska-Biernacik zdementowała prasowe informacje, jakoby Polska miała zawarte jakiekolwiek umowy z krajami Unii Europejskiej, uznające dyplomy polskich pielęgniarek.
Dyplomowane pielęgniarki wyjeżdżające do pracy mogą zostać zatrudnione co najwyżej jako pomoce pielęgniarek kształconych w państwach Unii.
Wiceminister Tokarska-Biernacik zapowiedziała, że rząd będzie się starał, by kwalifikacje polskich pielęgniarek uznane zostały w krajach Unii za równorzędne z kwalifikacjami ich koleżanek z unijnej "15".
Zdaniem prezes Naczelnej Izby Pielęgniarek i Położnic - Ilony Tułodzieckiej - poziom wykształcenia naszych pielęgniarek jest niezwykle wysoki, a ich kwalifikacje są często wyższe niż pielęgniarek z krajów Unii.
Ogromną barierą jest jednak nieznajomość języków obcych. Spośród 6 tysięcy pielęgniarek zarejestrowanych w urzędach pracy jako bezrobotne, tylko około 40-50 zna język obcy.
Dlatego też zdaniem wiceminister pracy, rząd stara się, by w kształceniu językowym polskich pielęgniarek partycypowały kraje zainteresowane ich przyjazdem do pracy.
Ilona Tułodziecka poinformowała również, że wydziały pielęgniarskie przy akademiach medycznych uruchomiły już szkoły licencjackie dla pielęgniarek z programem czterech tysięcy sześciuset godzin.
W momencie przystąpienia do Unii Europejskiej, absolwentki tych szkół będą mogły pracować zagranicą jako dyplomowane pielęgniarki. (and)