Polskie grzyby dla Polaków. Posłanka PiS Krystyna Wróblewska chce walczyć z "zagraniczną mafią"
Sezon grzybowy w pełni. Lasy szturmują tysiące osób z koszykami. Wśród nich kilkudziesięcioosobowe grupy z zagranicy m.in. z Rumunii. Zbierają polskie prawdziwki i zarabiają na tym krocie. Nie podoba się to posłance PiS. - W pierwszej kolejności to Polacy powinni czerpać zyski z naszego dobra narodowego, jakim są grzyby. Obiecują, że zrobię z tym porządek – mówi Wirtualnej Polsce Krystyna Wróblewska z PiS.
Wirtualna Polska od kilku tygodni opisuje, że do polskich lasów ruszyli także zagraniczni amatorzy grzybów. Pojawili się m.in. pod Kielcami, a ostatnio grupa licząca aż 150 osób obozowała pod lasem niedaleko wsi Smerekowiec (woj. małopolskie). Jak szacują leśnicy, na zbieraniu można zarobić nawet 7 tys. zł na osobę.
To, że na polskich grzybach zarabiają obcokrajowcy, nie podoba się posłance PiS. - Nie jestem grzybiarą i nie znam się na grzybach. Zazwyczaj kupuję je od Polaków stojących przy drogach. Wiem jednak, że wiele osób w naszym kraju, także w rodzinie mojego męża, sobie w ten sposób dorabia – mówi Krystyna Wróblewska.
I dodaje, że zajmie się tematem obcokrajowców, którzy zarabiają na polskich grzybach. - Z całego serca obiecuję, że jeżeli będzie taka możliwość, to się tym zajmę. Trzeba bronić tego, na czym Polacy mogą zarobić, żeby mieli z czego żyć. Trzeba chronić nasze dobro narodowe – deklaruje posłanka.
Posłanka zapewnia, że sprawą grzybów zajmie się jak najszybciej. - Sezon grzybowy trwa, więc sprawa jest na czasie. To Polak w pierwszej kolejności powinien zarabiać na grzybach, bo to my płacimy podatki, utrzymujemy lasy, dbamy o nie. W tym roku jest urodzaj grzybów i proceder z obcokrajowcami się nasilił. Dlatego trzeba zacząć coś robić już dziś, by chronić grzyby w przyszłości – mówi Krystyna Wróblewska.
Policja przyznaje, że odbiera wiele zgłoszeń o "mafii rumuńskich grzybiarzy". Nie odnotowano jednak łamania przepisów, poza kilkoma wjazdami do lasu, mimo zakazu. Kilkudziesięcioosobowe grupy obcokrajowców przyjeżdżają do Polski busami na kilka-kilkanaście dni, zbierają grzyby, a następnie sprzedają je, by zarobić. Nie podoba się to lokalnym mieszkańcom, którzy także dorabiają, sprzedając dary lasu. W odróżnieniu od Niemiec, w Polsce nie ma żadnych limitów i opłat związanych ze zbieraniem grzybów.
Masz newsa, zdjęcie lub film? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl