Polski skandal w białoruskiej sprawie - co teraz?
We wtorek m.in. w MSZ i u marszałka sejmu odbędą się spotkania na temat polskiej pomocy wobec aresztowanego na Białorusi opozycjonisty Alesia Bialackiego - poinformował szef parlamentarnego zespołu ds. Białorusi poseł PO Robert Tyszkiewicz. Tymczasem szef MSZ Radosław Sikorski powiedział, że do rozważenia jest pomysł wypowiedzenia umowy z Białorusią.
Bialacki, szef Centrum Praw Człowieka "Wiasna", jednej z najbardziej znanych organizacji pozarządowych na Białorusi, został zatrzymany na początku sierpnia. Przebywa w areszcie. Aresztowano go m.in. po tym, gdy Litwa i Polska przekazały Białorusi informacje o przepływach na koncie bankowych organizacji "Wiasna".
W poniedziałek na zaproszenie Tyszkiewicza do Białegostoku przyjechała żona Alesia Bielackiego, by prosić o pomoc w uwolnieniu jej męża. Ze względów bezpieczeństwa nie podano jej imienia i nazwiska, choć udzielono zgody na publikację jej wizerunku.
Tyszkiewicz jeszcze raz - jak mówił - w imieniu "zdecydowanej większości polskich parlamentarzystów" przeprosił żonę Bialackiego za postępowanie polskiej prokuratury. Mówił, że "słowo przepraszam już nie wystarczy", bo to co się stało to "niewyobrażalny skandal" i że w sprawie potrzebna jest teraz konkretne działanie, bo "Polska ponosi pełną odpowiedzialność za pomoc" wobec Bialackiego i jego rodziny, która znalazła się w trudnej sytuacji. Podkreślał, że Bialacki, który sam pomagał opozycjonistom, teraz sam wymaga pomocy.
Żona aresztowanego opozycjonisty mówiła m.in., że wśród jej znajomych informacja o tym, że Polska podała władzom białoruskim informacje o kontach, na podstawie których aresztowano Bialackiego była bardzo wielkim szokiem, spowodowała też, że są obawy o to, co będzie się działo dalej.
Żona Bialackiego mówiła, że nie wie, jak jej mąż przyjął informację o tym, że Polska przekazała stronie białoruskiej informacje o kontach bankowych, bo gdy to się okazało on był już w areszcie. Mówiła też, że nie wie, w jakich warunkach jest przetrzymywany i jak jest traktowany w więzieniu.
Pytana przez dziennikarzy jakiej pomocy oczekuje, żona Bialackiego nie odpowiedziała wprost. Powiedziała tylko, że będzie o tym mowa we wtorek w Warszawie i liczy na konkretną pomoc. Również Tyszkiewicz nie chciał mówić o możliwych formach tej pomocy zastrzegając, że w obecnej sytuacji lepiej jest tę pomoc organizować niż o niej mówić. Podkreślał, że na zaplanowanych na wtorek spotkaniach mają zostać podjęte "konkretne decyzje", aby Bialacki mógł jak najszybciej znaleźć się na wolności. Poseł deklarował też, że polski parlament i rząd będą kontynuować, a nawet intensyfikować działania na rzecz demokracji i rozwoju społeczeństwa obywatelskiego na Białorusi.
Tyszkiewicz mówił też, że sprawa szerokim echem odbiła się w środowiskach organizacji pozarządowych na Białorusi.- Sytuacja ta wymaga naprawdę bardzo jasnych, klarownych, konkretnych działań ze strony polskiej tak, żeby to poczucie zaufania mogło powrócić - dodał. Mówił, że sprawa Bialackiego także "osłabiła wizerunek Polski na scenie europejskiej".
Aleś Bialacki jest oskarżony o niepłacenie podatków od kwot, które przechowywał na koncie bankowym na Litwie. Według "Wiasny", chodzi o środki z fundacji zagranicznych przekazywane na działalność organizacji, w tym na wsparcie osób prześladowanych na Białorusi z powodów politycznych.
Informacji o jego koncie w bankach na Litwie udzieliło Białorusi, w ramach pomocy prawnej, Ministerstwo Sprawiedliwości w Wilnie. Dane o Bialackim przekazała w czerwcu Białorusi - również w drodze pomocy prawnej - także polska prokuratura. Były to dane o przepływach na koncie Bialackiego jako szefa organizacji "Wiasna", gdzie zbierane były pieniądze na działalność opozycyjną.
W wyniku tej "wpadki" dyrektor Departamentu Współpracy Międzynarodowej w Prokuraturze generalnej prok. Krzysztof Karsznicki zrezygnował ze stanowiska, zaś jego zastępczyni - prok. Anna Wiśniewska - została zdymisjonowana. Prok. Annę Adamiak, która była referentem sprawy w departamencie, czeka postępowanie służbowe i możliwa odpowiedzialność dyscyplinarna.
"Wypowiedzenie umowy z Białorusią - do rozważenia"
W związku ze sprawą minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski zapowiedział konsultacje z resortem spraw zagranicznych na temat wypowiedzenia porozumienia dotyczącego pomocy prawnej w zakresie wniosków sądowych kierowanych do Polski przez stronę białoruską.
- Dyskusja jaka się toczy w Polsce na kanwie - niestety nazywając rzecz po imieniu karygodnej sytuacji, która się nie powinna zdarzyć (...) - dotyczy wyłącznie porozumienia o decentralizacji obrotu (m.in. wniosków o pomoc prawną) - powiedział dziennikarzom Kwiatkowski. Dodał, że nikt nie mówi o wypowiedzeniu umowy z 1994 roku zawartej między Polską a Białorusią o pomocy prawnej, która obejmuje zarówno współpracę w sprawach cywilnych, rodzinnych, gospodarczych i karnych.
Zdaniem Kwiatkowskiego, wypowiedzenie umowy byłoby niekorzystne dla Polski, m.in. ze względu na dużą liczbę mieszanych małżeństw, czy polskie inwestycje na Białorusi.
Podkreślił, że nad wypowiedzeniem porozumienia o decentralizacji obrotu wniosków prokuratorskich zastanawia się prokurator generalny Andrzej Seremet. W ubiegłym tygodniu prokurator powiedział, że skłania się ku temu, by wnioski o pomoc prawną ze strony Białorusi trafiały do Prokuratury Generalnej, a nie jak obecnie do prokuratur okręgowych.
- Ja również rozważam, czy w zakresie decentralizacji obrotu sądowego w sprawach karnych tego porozumienia nie wypowiedzieć - mówił Kwiatkowski. Zapowiedział, że ostateczną decyzję ws. centralizacji obrotu wnioskami między sądami, która w praktyce oznaczałaby przesyłanie dokumentów przez białoruski sąd nie bezpośrednio do polskiego sądu tylko do ministerstwa sprawiedliwości podejmie po odpowiedniej analizie.
Kwiatkowski zaznaczył, że po przeanalizowaniu ponad 90% spraw nie zdarzyła się nigdy taka sytuacja, żeby współpraca na poziomie sądowym była wykorzystana przez stronę białoruską w niewłaściwy sposób.
- Moją decyzję na pewno będę wspólnie uzgadniał z Ministerstwem Spraw Zagranicznych, biorąc także pod uwagę decyzję Prokuratury Generalnej w tym zakresie - oświadczył.
Andrzej Seremet jest zwolennikiem ponownej centralizacji obrotu prawnego z Białorusią, ale nie ma kompetencji do wypowiedzenia porozumienia w tej sprawie - powiedział z kolei rzecznik Seremeta Mateusz Martyniuk.
Tymczasem szef MSZ Radosław Sikorski powiedział, że nie ma w tej sprawie wyrobionego zdania. - Ale pamiętamy, że mamy do czynienia z jednym przypadkiem i to człowieka, który wcześniej był represjonowany przez władze białoruskie ze względu na informacje, które napłynęły tam z innego kraju. Wydaje mi się, że póki co, przestrzegajmy procedur - mówił minister.
Sikorski podkreślił, że ministerstwo przestrzegało procedur, które miały zapobiec narażaniu opozycjonistów białoruskich na represje ze strony władz ich państwa.
- Myśmy ostrzegali instytucje zewnętrzne o możliwości wykorzystywania umów międzynarodowych do represjonowania obywateli białoruskich - dodał Sikorski.