Polski rząd najpierw mówi, potem myśli? "Może lepiej jednak milczeć"
Wydawało się, że stosunki polsko-izraelskie są już tak złe, że może być tylko lepiej, a skala szkód zadanych pozycji Polski w świecie zmusi polityków w Warszawie do myślenia. Nic z tych rzeczy.
Premier Morawiecki znowu wymierzył cios Żydom. Premier Izraela nie jest człowiekiem, który nadstawi drugi policzek. Dobrze, że nie mamy wspólnej granicy, bo przy tym tempie pogarszania się relacji niedługo zaczęlibyśmy do siebie strzelać.
Szef polskiego rządu postanowił bronić dobrego imienia narodu, mówiąc o tym, że wśród sprawców Holokaustu byli też Żydzi. Wypowiedziane 17 lutego w Monachium słowa premiera Mateusza Morawieckiego o Zagładzie: "'byli polscy zbrodniarze, tak samo jak byli żydowscy zbrodniarze, rosyjscy, ukraińscy, nie tylko niemieccy' oznaczają przekroczenie granicy, za którą jest już tylko obłęd" - głosi oświadczenie opublikowane na stronie jewish.org.pl.
W oświadczeniu stwierdzono także, że historycy nie mają dowodów na udział Rosjan w Zagładzie. Zdaniem organizacji porównanie Zagłady do innych zbrodni popełnionych przez Rosjan oznaczałoby umniejszenie znaczenia Holocaustu i przejaw niewiedzy historycznej. Związek Gmin Wyznaniowych Żydowskich w RP wydał oświadczenie, w którym w dosadnych słowach odniósł się do wypowiedzi premiera Mateusza Morawieckiego w Monachium. "Wzywamy premiera do powstrzymania się od dalszych nieprzemyślanych wypowiedzi" - piszą polscy Żydzi.
To może jednak lepiej milczeć...