"Polski pawilon na Expo w Saragossie jest najciekawszy"
Polski pawilon na Expo w Saragossie wyróżnia się zbudowaniem pewnej emocjonalnej całości, która pochłania widza, jakby wciąga go ta podróż po tym pawilonie i on nie czuje się indoktrynowany, nie czuje się na siłę edukowany, a jednocześnie te informacje mimo to po pobudzeniu jego pozytywnych emocji są mu przekazywane - powiedział w "Sygnałach Dnia" Maciej Pawlicki, Komisarz Udziału Polski w Expo 2008.
Wiesław Molak: „Szara, metaliczna ściana nad wejściem, wokół gałęzie tarniny, po których spływa woda z solą leczniczą, ma budzić skojarzenia z tężniami solankowymi. We wnętrzu podłoga ze szkła i desek, białe rzeźby przypominające żagle zamykają się w kapsuły. Na ścianach animacje komputerowe z rybkami, rzekami, strumieniami zrealizowane przez łódzki SEMAFOR. Jest także mała sala projekcyjna, gdzie na trzech ekranach wokół publiczności odbywa się projekcja spotu o Polsce, animowana Syrenka Tomasza Bagińskiego zamienia się w piękną blondynkę, przewodniczkę hiszpańskiego żeglarza po polskich górach, plażach, lasach, miastach. Artur Rojek śpiewa: „Jeszcze jeden piękny dzień”. Gdzie jesteśmy?
Maciej Pawlicki:W pawilonie polskim na Expo w Saragossie.
To jest podobno bardzo udany pawilon, tak wszyscy mówią, piszą, komentują.
- To nas bardzo cieszy, tak, rzeczywiście, że recenzje są znakomite. To, co pan przeczytał, to jest opinia gazety, relacja dziennika "Gazety Wyborczej". Z jednym zdaniem tylko bym się nie zgodził: „mała sala projekcyjna”, bo jest to sala...
Bo jest duża, tak?
- Tak, na Expo duża, ona mieści sto kilkadziesiąt osób i ekran długości... ekrany otaczające widzów około 30 metrów. To jest jak na kino, można powiedzieć, jak na wielkie kino to nie jest duża sala, natomiast to, co tam się dzieje z widzami, to, jakie emocje oni przeżywają, to wydaje mi się, że jest rzecz niebywale na Expo nietypowa.
Notuje pan codziennie każdego gościa do pawilonu polskiego?
- Nie, nie notuję, bo gości jest codziennie około pięciu tysięcy i to jest właściwie maksymalna wyporność pawilonu, po prostu więcej się nie mieści. Jak próbujemy zmieścić więcej, bo takie jest zapotrzebowanie, no to po prostu robi się tłok i niestety nie możemy więcej zmieścić.
To ile już razem?
- Razem przekroczyliśmy już chyba... w tej chwili nie mam danych z ostatnich dni, bo wyjechałem kilka dni temu, ale jest około powyżej 200 tysięcy.
Czy przed tym Expo w Saragossie spodziewał się pan, że ten nasz pawilon będzie się cieszył taką wielką popularnością, że ludzie będą sobie opowiadali: a zobaczcie, co u Polaków, jaka Polska jest piękna? Do tej pory nie wiedzieliśmy, a jednak z tego, co pokazali, widać, że taka jest.
- Znaczy ja myślę, że byłbym fałszywie skromny, gdybym powiedział, że tego nie planowaliśmy. Dokładnie tak planowaliśmy. Nasze doświadczenia z poprzednich Expo, zwłaszcza z Expo z Aichi sprzed trzech lat, udało się tutaj spożytkować i rozwinąć. Na przykład ten film, który realizowaliśmy został zrealizowany na trzy kamery również w zdjęciach lotniczych, co robi ogromne wrażenie, bo zdjęcia żagli Daru Młodzieży czy ujęcia helikoptera latającego wokół Mnicha, na którym stoją na samym szczycie bohaterowie, no to są rzeczy, które robią ogromne wrażenie i tylko dzięki tej nowej technologii można było je zrealizować. I rzeczywiście jest tak, jak pan mówi, ja to mówię w imieniu tych wszystkich twórców, którzy to robili, a to rzeczywiście bardzo duża grupa wybitnych osób, że pawilon polski wedle tej szeptanki jest jednym z najciekawszych i właściwie to u fryzjera, w autobusie, w metrze, wszędzie w Saragossie wiadomo, kogokolwiek się zapyta.
Wreszcie nowocześnie, wreszcie bez górala, bez jeleni na rykowisku, nie tak przaśnie, jak bywało kiedyś.
- Wie pan, to jest pewien mit, że przaśnie bywało, ponieważ już w Aichi wcale tak przaśnie nie było, w Hanowerze... znaczy w ogóle nie było przaśnie, wręcz przeciwnie, to znaczy były pewne elementy nowoczesności i pewne elementy tradycji. Tak samo tutaj jest, choć rzeczywiście pawilon jest niesłychanie taki dizajnerski, jak to się dzisiaj mówi, to znaczy nowoczesny i robi bardzo duże wrażenie plastyczną swoją urodą, a wszystkie te informacje, które przekazujemy, a przekazujemy ich wiele o polskiej wodzie, o Polsce, są przekazane w sposób, powiedziałbym, sprytny, to znaczy widz przede wszystkim czuje się zafascynowany tą krainą, w której się znalazł, nie ma to takiego czegoś, co... tu nie chcę deprecjonować pracy kolegów z innych pawilonów z innych krajów, ale bardzo wiele jest na Expo takiego nieskutecznego dydaktyzmu, to znaczy ogromnej ilości ekranów, jakichś takich telewizorów większych lub mniejszych, które widzowie mijają obojętnie, to znaczy zatrzymują się przy nich tylko jacyś bardzo...
A ta informacja do nich nie dociera, bo jest ich za dużo, tak?
- Dokładnie, jest ich za dużo, są zmęczeni, są już nasyceni ogromną ilością informacji. I tak dokładnie... To wiedzieliśmy, że tak będzie. I w tym sensie polski pawilon wyróżnia się również takim zbudowaniem pewnej emocjonalnej całości, która pochłania widza, jakby wciąga go ta podróż po tym pawilonie i on nie czuje się indoktrynowany, nie czuje się na siłę edukowany, a jednocześnie te informacje mimo to po pobudzeniu jego pozytywnych emocji są mu przekazywane.
To z założenia jaką Polskę chcieliście państwo zaproponować Europie i światu?
- Ja nie bez przyczyny używam bardzo często tego słowa, użyłem słowa dizajnerski, ale powiedziałbym kreatywną, to znaczy piękną i kreatywną. Myślę, że udało się to pokazać, że Polska jest krajem ludzi bardzo twórczych.