Polski minister zapowiada protest w sprawie fresków Schulza
Złożenie protestu na ręce przedstawicieli ambasady Izraela w związku ze zniszczeniem przez Instytut Yad Vashem malowideł Brunona Schulza w Drohobyczu zapowiedział w środę minister kultury Kazimierz M. Ujazdowski.
13.06.2001 | aktual.: 22.06.2002 14:29
Minister zauważył, że w sensie prawno-międzynarodowym Polska nie jest stroną sporu, uznał jednak, że ze względu na fakt, że spuścizna Brunona Schulza jest częścią polskiej kultury, możemy domagać się wyjaśnienia zachowania się Instytutu Yad Vashem.
Zdaniem ministra, stanowcze zachowanie się strony polskiej przybliży możliwość zwrotu fresków do Drohobycza. Minister podkreślił, że choć Yad Vashem nie jest instytucją państwową, to jednak powstał na podstawie uchwały parlamentu izraelskiego i ma znaczenie publiczne.
Dotychczas mieliśmy do czynienia z informacjami niepewnymi. Od dzisiaj znamy smutną prawdę: zostały dokonane zniszczenia nieodwracalne - mówił minister o obecnej sytuacji malowideł.
Bruno Schulz, pisarz i grafik, zastrzelony podczas likwidacji drohobyckiego getta, namalował freski w 1942 roku na rozkaz naczelnika gestapo, Felixa Landaua, w zajmowanej przez niego willi, jako ilustracje do bajek na ścianach pokoju dziecinnego.
Malowidła odkryto w lutym podczas kręcenia filmu o Bruno Schulzu. Ukraińscy i polscy specjaliści przeprowadzili ich ekspertyzę, a następnie zostały one wciągnięte na listę zabytków kultury narodowej. Bezpośrednią opiekę nad malowidłami mieli sprawować przedstawiciele miejskiego zarządu kultury w Drohobyczu do czasu odnowienia zabytku i stworzenia muzeum Schulza.
21 maja wysłannicy izraelskiego instytutu Yad Vashem wywieźli do Izraela część polichromii. Instytut twierdzi, że odbyło się to za wiedzą władz miasta.
Według ukraińskiej agencji Interfax-Ukraina, przedstawiciele izraelskiego muzeum poprosili gospodarzy mieszkania, na ścianach którego znajdowały się malowidła, o zgodę na ich obejrzenie. Później zaproponowali, że je odrestaurują, a następnie wywieźli je do Izraela.
Zdaniem dyrektora lwowskiego Muzeum Obrazów, przedstawiciele Yad Vashem naruszyli ukraińskie prawo. Zabrania ono bowiem wywozu przedmiotów artystycznych, które powstały przed 1945 rokiem.
Yad Vashem odrzucił zarzut, że malowidła zostały wywiezione z Drohobycza do Izraela nielegalnie. Twierdzi, że jego eksperci od dawna byli w kontakcie z władzami ukraińskimi, a malowidła zdjęli ze ściany i zabrali do Izraela za przyzwoleniem właścicieli domu. Przedstawiciel instytutu utrzymuje, że kupił je za 100 dolarów i otrzymał akt darowizny. Wysłannicy Yad Vashem mieli też jakoby współpracować z władzami Drohobycza. Według rzeczniczki Yad Vashem, burmistrz tego miasta przekazał nawet instytutowi list, w którym wyraził uznanie dla współpracy między Yad Vashem a Drohobyczem w upamiętnieniu Holocaustu i Brunona Schulza.
Z kolei szef wydziału kultury w Drohobyczu twierdzi, że władze miasta nie miały żadnego udziału w wywiezieniu malowideł. Mieli oni jedynie zezwolić wysłannikom Yad Vashem na ich obejrzenie. Ministerstwo Kultury Ukrainy wystąpiło do Służby Bezpieczeństwa Ukrainy i Ministerstwa Spraw Zagranicznych, aby interweniowały w sprawie bezprawnego i przestępczego wykradzenia malowideł Schulza. Przeciwko wywiezieniu dzieła do Jerozolimy zaprotestowała też gmina żydowska w Drohobyczu.
Prezydent Aleksander Kwaśniewski powiedział, że nie popiera metod, jakimi posłużył się instytut Yad Vashem. Jego zdaniem, jeśli instytut obawiał się o los fresków, mógł poprosić o pomoc UNESCO, instytucję, która jest powołana do ochrony dziedzictwa kulturowego.(ck)