Polski kierowca tira stale jeździ na Białoruś. Teraz miejscowi go ostrzegli

Na granicy Polski z Białorusią gorąco, ale transport międzynarodowy działa, jak działał. Tomasz, kierowca tira, który regularnie pokonuje granicę polsko-białoruską, zrelacjonował WP, jak wygląda sytuacja po drugiej stronie. Nasz rozmówca dostał od miejscowych ostrzeżenie i dobrą radę, gdy okazało się, że jest Polakiem.

Granica polsko-białoruska po stronie Białorusi
Granica polsko-białoruska po stronie Białorusi
Źródło zdjęć: © PAP/EPA
Katarzyna Łapczyńska

14.11.2021 07:09

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

W czasie, gdy uchodźcy z różnych krajów świata starają się wywalczyć sobie normalne życie na terenie Europy, gubiąc się w lasach na polsko-białoruskim pograniczu, kierowcy ciężarówek z kraju nad Wisłą wożą towary na Białoruś. Mimo napiętej sytuacji między krajami transport międzynarodowy działa.

Ciężkie życie kierowców. "Jesteś z Polski? Odradzam zwiedzanie"

Na granicy standardowo spędzić trzeba kilka godzin. To jednak żadna nowość. Kierowcy jednej z polskich firm są do tego przyzwyczajeni. Białoruś od dawna zaskakuje ich czystością - na stacjach czy przy zajazdach próżno szukać brudu, śmierci i odstraszających toalet. Panuje wyjątkowy spokój. Jest inaczej niż w krajach Unii Europejskiej. Ale czy gorzej?

- Ludzie są do nas przyjaźnie nastawieni. Wozimy gabaryty, ładunki, które interesują przeciętnego człowieka, ponieważ są niestandardowe. Białorusini często zagadują i pytają, co wieziemy - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Tomasz, kierowca polskiej firmy transportowej. 

Praca za wschodnią granicą w czasie kryzysu nie jest jednak łatwa. Kierowcy podczas pauz mają zazwyczaj sporo czasu na zwiedzanie okolicy. Niestety, na Białorusi to ryzykowne.

- Wybrałem się do dyrekcji parkingu, by pomogli mi wezwać taksówkę. Chciałem dostać się do Brześcia, by zobaczyć twierdzę. Starsza pani od razu zapytała mnie, czy jestem z Polski. Gdy odpowiedziałem, że tak, rzuciła stanowczo: "Odradzam zwiedzanie". Od kolejnych osób dowiedziałem się, że jesteśmy na terenie pełnym uchodźców, a z powodu napiętej sytuacji nasze przemieszczanie się nie jest wskazane - opowiada Tomasz. Próba wezwania taksówki na własną rękę również zakończyła się fiaskiem.

Uchodźcy próbują wskoczyć na naczepy

Kierowcy pojazdów ponadgabarytowych mają w kwestii nieproszonych gości ułatwione zadanie. Uchodźcom ekstremalnie trudno byłoby schować się na naczepie, ponieważ jest ona otwarta, a ładunki są specjalistycznie umocowane. Zdecydowanie łatwiej jest schować się pod standardową plandeką.

- Ostatnio wieźliśmy pod Mińsk sprzęt wart ponad 870 tys. euro. Jest on specyficznych kształtów, dlatego zajmujemy się tym właśnie my, a eskortuje nas policja. Nie jest z nimi łatwo, ponieważ są niezbyt zaangażowani w swoją pracę - opowiada kierowca firmy. 

- Na przyjazd radiowozu na Białorusi czeka się długo, czasem nawet dwie godziny. Na dodatek co region zmienia się załoga, która nas eskortuje, a każda taka zmiana to stracony czas. Białoruska policja się nigdzie nie spieszy, nie traktują obowiązku jazdy z nami zbyt poważnie - dodaje kierowca.

Transport sprzętu na Białoruś.
Transport sprzętu na Białoruś. © Materiały WP

Przy granicy przeznaczonej dla transportu ciężkiego nie widać uchodźców. Parking jest ogrodzony i skutecznie strzeżony. Ciężko, by ktokolwiek był w stanie się na niego przedostać. Nie byłby to także najlepszy pomysł. Osoby zainteresowane przejściem do Polski przemieszczają się za to po polach i lasach, również w okolicy Twierdzy Brzeskiej - stąd negatywne nastawienie Białorusinów do wycieczek turystycznych Polaków. Kierowcy boją się ryzykować, bo straszeni są więzieniem i problemami z prawem.

- Dla rozrywki nie warto nadstawiać głowy. Siedzimy więc w wyznaczonym miejscu i czekamy, aż będziemy mogli ruszyć dalej. Białoruś wygląda aż nazbyt spokojnie. Wszyscy żyją tu pod butem, więc jest porządek. Szkoda tylko, że takim kosztem - wyjaśnił polski kierowca. 

Przedstawiciele polskich firm, mimo kryzysu, nie rezygnują z transportów na Białoruś. Ciężarówki polskiej firmy nadal będą przekraczać granicę Terespol - Brześć. 

Komentarze (651)