Polski geolog ostrzega: żywioł wciąż może zaatakować
Jeśli trzęsienie ziemi na Oceanie Indyjskim zrodzi falę tsunami, może mieć ona 2-3 m wysokości. Po fatalnych doświadczeniach sprzed siedmiu lat mieszkańcy zagrożonych rejonów nie zlekceważą już ostrzeżeń - ocenia geolog, prof. Jerzy Żaba. Trzęsienie ziemi o sile 8,6 w skali Richtera nawiedziło region Oceanu Indyjskiego na południowy zachód od prowincji Aceh na indonezyjskiej Sumatrze.
11.04.2012 | aktual.: 11.04.2012 18:36
Zobacz więcej: Totalna panika. Ludzie uciekają - zdjęcia Potężne trzęsienie ziemi w Indonezji
W państwach regionu, m.in. Indonezji, Indiach, Sri Lance, Australii, Birmie, Tajlandii, szybko wydano ostrzeżenie przed tsunami; po kilku godzinach zaczęto je wycofywać, wydaje się, że zagrożenie jest aktualne już tylko dla Sumatry.
W tym samym rejonie trzęsienie zdarzyło się w końcu grudnia 2004 roku. - Wówczas jego siłę w skali Richtera oceniano na co najmniej 9, teraz jest nieznacznie mniejsza. Tamto trzęsienie wywołało też bardzo szybko katastrofalną falę tsunami, przez którą zginęło co najmniej 250 tys. ludzi - przypomniał prof. Jerzy Żaba, geolog z Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach.
- Obecne trzęsienie charakteryzuje się bardzo silnymi wstrząsami wtórnymi, niemal dorównującymi siłą wstrząsowi głównemu. Wszyscy wstrzymali dech, co będzie po tak nietypowych wstrząsach wtórnych - zauważył ekspert. - A jednak, choć wstrząsy pochodzą z dna Oceanu Indyjskiego, ze strefy kontaktu dwóch potężnych płyt litosfery - euroazjatyckiej i indoaustralijskiej, to na razie groźna fala tsunami nie powstała.
Nie można wykluczyć, że fala tsunami jednak nadejdzie po potężnym trzęsieniu ziemi - Wiemy, że przemieszcza się ona zwykle z prędkością co najmniej 800 km na godzinę. Jeśli i tym razem w pełni się rozwinie, można przewidzieć, kiedy dotrze do określonych miejsc na wybrzeżach Oceanu Indyjskiego, np. do Indii czy Afryki - mówi prof. Żaba.
Siedem lat temu ostrzeżenie przed tsunami dla mieszkańców pojawiło się stosunkowo późno, a i tak wielu ludzi je zlekceważyło. - Na pełnym oceanie fale tsunami trudno jest dostrzec. Jeśli woda podnosi się o pół metra czy metr, to już bardzo dużo. Tym razem mówi się o około 17 cm - zauważył geolog. - Najgorzej jest, gdy tsunami dochodzi do wybrzeża. Jeśli jest ono płaskie i zajęte przez wioski czy miasta, dochodzi do ogromnych zniszczeń. Lepiej jest, jeśli wybrzeże jest klifowe, wysokie i niezamieszkałe.
- Teraz obliczono, że fala, mająca na oceanie 17 cm wysokości, docierając do lądu, mogłaby mieć około dwóch, trzech metrów. Dokładna wysokość zależy oczywiście od układu wybrzeża - powiedział prof. Żaba. Dodał, że po doświadczeniach sprzed siedmiu lat mieszkańcy Indonezji nie bagatelizują obecnie żadnych ostrzeżeń.
Tsunami nie powstaje, gdy trzęsienie ziemi odbywa się w głębi lądu, z dala od oceanu - zwraca uwagę profesor. W takim wypadku z reguły dochodzi jednak do większych zniszczeń wywołanych samymi drganiami ziemi. Jeśli trzęsienie ziemi jest na dnie oceanu, to zniszczenia wywołane drganiami są minimalne, ale wielkie są te spowodowane przez falę tsunami.
- Tak silne trzęsienie - które właściwie jeszcze trwa, w formie wstrząsów wtórnych, jest odczuwalne dla instrumentów na całej Ziemi. Zarejestrowały je również przyrządy w naszych krajowych stacjach sejsmologicznych. Drgania nie były jednak odczuwalne dla ludzi - mówi geolog.