Polska żegna prof. Kołakowskiego; "Kochał prawdę"
Ok. 300 osób - przyjaciele i rodzina Leszka Kołakowskiego, a także prezydent Lech Kaczyński - zebrało się na warszawskich Powązkach Wojskowych, aby pożegnać niedawno zmarłego filozofa. Kołakowski zmarł 17 lipca w Oxfordzie w wieku 82 lat. - Miłość do prawdy była dla Leszka Kołakowskiego ważniejsza niż troska o swoją karierę - powiedział podczas mszy bp Bronisław Dembowski.
W kościele św. Marcina na warszawskim Starym Mieście, po godz. 13 odbyło się nabożeństwo pogrzebowe. Z woli rodziny profesora, uroczystości miały charakter prywatny. Na cmentarz mogli jednak wejść wszyscy, którym zależało na uczestniczeniu w ceremonii pożegnania filozofa.
Wśród zebranych byli m.in. Tadeusz Mazowiecki, Bogdan Borusewicz, Ewa Junczyk-Ziomecka, Katarzyna Chałasińska-Macukow, Barbara Skarga, Julia Hartwig, Władysław Bartoszewski, Lech Wałęsa, Radosław Sikorski, Andrzej Olechowski, Henryk Wujec, Henryk Samsonowicz, Jacek Bocheński, Karol Modzelewski, o. Jan Andrzej Kłoczowski, Agnieszka Holland, Andrzej Friszke, Janina Ochojska, ks. Adam Boniecki.
Kołakowski został pochowany obok zmarłego w zeszłym roku Bronisława Geremka. Nad trumną filozofa przemawiali pisarz i publicysta Jacek Bocheński oraz historycy - Henryk Samsonowicz i Karol Modzelewski. - Trudno przecenić wyjątkowy wpływ tego jednego człowieka na innych ludzi i bieg procesów historycznych w Polsce i na świecie w drugiej połowie XX wieku. A przecież nie był przywódcą ani politykiem - był tylko filozofem i obywatelem - powiedział pisarz Jacek Bocheński.
- Nigdy nam wprost nie mówił, co mamy robić. Raz go spytałem - nic nie odpowiedział. Mieliśmy decydować sami. Chcieliśmy go słuchać nie tylko dlatego, że był mądrzejszy, ale autentyczny, bardziej wiarygodny. Czuliśmy się tą wiarygodnością zobowiązani, chcieliśmy w niej uczestniczyć - mówił Bocheński.
Henryk Samsonowicz powiedział nad grobem filozofa, że wszyscy jesteśmy Mu winni głęboką wdzięczność, że przez ostatnie 50 lat, nie zważając na konsekwencje, jakie go spotykały, walczył o prawdę. Samsonowicz powiedział w imieniu pracowników Uniwersytetu Warszawskiego i PAN, że "jako ludzie, którym nieobca jest walka o sprawiedliwość, o wolność, o prawdę, o dobro i o radość", są oni głęboko wdzięczni zmarłemu.
Karol Modzelewski żegnając swojego przyjaciela, wspominał jego zasługi. - Kołakowski wyróżniał się absolutem odwagi cywilnej. Chciał, żeby mówić głośno to, co wielu z nas szeptało sobie po cichu - mówił Modzelewski. - Błądził razem z nami, ale wychodził z błędów na krok przed innymi. To on napisał książkę będącą rozrachunkiem z marksizmem, próbą zrozumienia tego, co było w nim trucizną. Nazwano go wtedy politycznym chuliganem i Kołakowski bardzo sobie to określenie cenił – dodał Modzelewski.
Biskup Dembowski zwrócił uwagę na skomplikowaną drogę życiową i naukową profesora Kołakowskiego - "od gorliwego marksisty do człowieka, który zauważył, że chrześcijaństwo jest czymś ważnym".
Wspomniał, że jest osobistym świadkiem drogi Kołakowskiego od czasu, gdy był razem z nim na seminarium filozoficznym u prof. Władysława Tatarkiewicza. Dembowski przypomniał niechlubny list otwarty atakujący profesora Tatarkiewicza z punktu widzenia marksizmu, który Kołakowski publicznie odczytał. Jednak biskup podkreślił, że Kołakowski dzięki poszukiwaniu prawdy potrafił z tej drogi zawrócić. Właśnie ze względu na miłość do prawdy Kołakowski został wyrzucony z Polski pod koniec lat 60.
Podczas mszy św. bp Dembowski odczytał psalm 23 "Pan jest moim pasterzem", który był ulubionym fragmentem Biblii prof. Kołakowskiego.
Po mszy św. były prezydent Lech Wałęsa powiedział, że prof. Kołakowski był wielkim myślicielem, który przyczynił się do odzyskania przez Polskę niepodległości w 1989 r. - Kołakowski należał do mózgów, które - kiedy się zorientowali - to walczyli o Polskę, walczyli, podnosząc ducha i tworząc podstawy myślenia o niepodległości; przyczynił się do budowania struktur i programów dla opozycji; przecież zasłużył się dla KOR-u - powiedział Wałęsa.
Jak podkreślił, prof. Kołakowski "tworzył koncepcje, myślenie o tym, co jest dobre, a co złe, co należy zmienić. On był od słowa, które stało się ciałem". - To wielka sprawa, bo bez tego nie byłoby fizycznych zwycięstw - dodał Wałęsa.
Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski powiedział, że prof. Kołakowski był jednym z najbardziej znanych Polaków na Oxfordzie w czasach, gdy on tam studiował. - Był profesorem w najbardziej prestiżowym College All Souls i byłem w jego pokojach częstym gościem. Z uśmiechem mogę dodać, że profesor uczestniczył w mojej imprezie na dwudzieste pierwsze urodziny. Obtańcowywał tam dziewczyny, podpierając się swoją słynną przezroczystą laską - mówił Sikorski.
Jak wspomniał, prof. Kołakowski uczestniczył m.in. w studenckich debatach na Oxfordzie, które były formą protestu przeciwko stanowi wojennemu w Polsce. - Poza tym profesor Kołakowski jako autor "Głównych nurtów marksizmu", był tą postacią, która przekonała wielu ludzi lewicy, co do tego, że marksizm był ślepą uliczką - powiedział Sikorski.
Z kolei Agnieszka Holland zauważyła, że dla wielu ludzi prof. Kołakowski był postacią, która imponowała. - A szczególnie jego życiowa postawa, która z jednej strony była pełna zaangażowania i taka namiętna, a z drugiej strony pełna sceptycyzmu i autokrytycyzmu - mówiła. Jak podkreśliła, Kołakowski miał zdolność do nieustannego zadawania pytań "i tych podstawowych, i tych bardzo pragmatycznych dotyczących wyborów codziennych".
Zdaniem ks. Adama Bonieckiego, prof. Kołakowski pozostawił po sobie wiele ważnych dzieł, które teraz należy sobie przypomnieć. - Śmierć jest zawsze okazją do tego, żeby sięgnąć do tego, co pisał; to jest smutne, że jego książki są tak mało znane i czytane. Jako ksiądz, duszpasterz radzę przeczytać książkę "Obecność mitu" - mówił Boniecki.
Jak podkreślił, "profesor Kołakowski został z nami, jego dorobek jest, jest wydany, dostępny". - Zamiast mówić "odszedł wielki człowiek", przecież wszyscy odejdziemy, korzystajmy z tego, że w naszych czasach ktoś taki się zjawił i naszym językiem, zrozumiałym dla nas, mówił. To jest w tej chwili najważniejsze moje przesłanie - dodał Boniecki.