Polska wysypiskiem dla niemieckich śmieci
Lasy i pola na polskim i czeskim pograniczu
z Niemcami zamieniają się w wysypiska. Skala przemytu śmieci jest
ogromna - alarmuje "Życie Warszawy".
25.01.2006 06:05
Przed przystąpieniem Polski do UE celnicy wyłapywali rocznie 300 nielegalnych transportów z odpadami. Obecnie ładunki ciężarówek kontrolowane są tylko wyrywkowo. Efekt widać wzdłuż całej strefy przygranicznej.
W Grzepnicy znaleziono setki bel sprasowanych opakowań po napojach i folię aluminiową. W byłym PGR w Dobrej Szczecińskiej Niemcy wyrzucili z wywrotek zgniecione butelki plastykowe, w Policach pozbyli się kilkuset ton starych opon. W przygranicznych lasach można natknąć się na pralki, telewizory, akumulatory, a także wraki aut porzucane przez sąsiadów zza Odry - dodaje gazeta.
Za nielegalny wwóz śmieci grozi u nas kara do pięciu lat więzienia. Jak do tej pory nie było przypadku, aby sprawcy trafili za kraty. Bywa, że wspólnikami szmuglerów śmieci są lokalni mieszkańcy. O zrzuceniu dwustu bel opakowań plastykowych na pole w Grzepnicy nie doniósł policji jego właściciel, lecz sąsiad.
Podczas wspólnej akcji polskiej i niemieckiej policji w 2005 r. polscy i niemieccy funkcjonariusze sprawdzili 200 ciężarówek z RFN. W jedenastu wykryto nielegalny transport śmieci, m.in. zużytych opon i akumulatorów, które miały wylądować na polskich polach lub w lasach.
Akcję podjęto z inicjatywy niemieckich urzędników, których zaalarmował fakt, że niektóre firmy nie potrafiły wykazać, co zrobiły z odpadami - informuje "Życie Warszawy". (PAP)