Polska wolontariuszka Helena Kmieć zamordowana w Boliwii. Morderca skazany na 30 lat więzienia

Helena Kmieć zginęła w nocy z 24 na 25 stycznia 2017 roku w ochronce dla dzieci. Pracowała wtedy w Cochabambie, przyleciała do Boliwii zaledwie dwa tygodnie wcześniej. To był wolontariat organizowany przez Wspólnotę Wolontariatu Misyjnego "Salvator". Wyjeżdżała na placówki w Rumunii, na Węgrzech i w Zambii.

Została pochowana w Libiążu. Mszy pogrzebowej przewodniczył kardynał Stanisław Dziwisz. Uczestniczyło w niej 2 tys.osób. Prezydent Andrzej Duda pośmiertnie odznaczył ją Złotym Krzyżem Zasługi.

Feralnej nocy do budynku wdarł się mężczyzna. Była druga w nocy. Helena Kmieć akurat wstała po wodę. Natknęła się na złodzieja, który akurat zamierzał ukraść z kuchni butlę z gazem. To był Romualdo Mamio Dos Santosa. Jak później zeznał, był pod wpływem narkotyków i wpadł we wściekłość. Zadał kilka ciosów nożem i uciekł. Został szybko zatrzymany przez policję.

Został skazany na 30 lat więzienia, bez możliwości wcześniejszego zwolnienia. Informacje podał boliwijski dziennik "Opinion", ale nie wiadomo, kiedy zapadł wyrok. Wiadomo jedynie, że proces miał miejsce kilka miesięcy temu.

Ksiądz z parafii, do której należała Kmieć, uważa, że będzie wyniesiona na ołtarze. - Helenka wyjechała do Boliwii w konkretnym celu, jako wolontariuszka na misję. Okoliczności jej śmierci także przemawiają za tym - mówił ks. Michał Kliś. Jeśli Kościół uznałby ją za święta, zostałaby dziewiątą kobietą wśród świętych i błogosławionych męczenników z Polski.

Kmieć jest inspiracją dla setek młodych wiernych. Poświęcono jej nawet stronę na Facebooku. W tytule obok nazwiska widnieje zdanie "męczenniczka za wiarę". Od 31 stycznia autorzy apelują: "Helenka Kmieć - Santo subito!" (święta natychmiast - z włoskiego).

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Zobacz także: "Wielki bigos na prawicy". TV Trwam atakuje PiS. Scheuring-Wielgus komentuje