Polska w gronie państw UE z nadmiernym deficytem
Polska została zaliczona przez
Komisję Europejską do państw członkowskich o nadmiernym deficycie
finansów publicznych, choć oficjalne potwierdzenie tej oceny i
zalecenia, jak zredukować deficyt, zostaną ogłoszone dopiero 23
czerwca.
12.05.2004 | aktual.: 12.05.2004 18:16
_ "Deficyt finansów publicznych osiągnął w 2004 roku 4,1 proc., przewyższając wskaźnik referencyjny 3 proc. PKB zapisany w unijnym traktacie"_ - czytamy w opublikowanym tego dnia raporcie organu wykonawczego UE o polskiej sytuacji budżetowej.
Polska komisarz UE Danuta Huebner, która w środę po raz pierwszy wzięła udział w decyzjach podejmowanych przez Komisję, skomentowała, że wraz z publikacją raportów "rozpoczął się proces przygotowań nowych państw członkowskich do wejścia do strefy euro". "Komisja stwierdza, że w tej dziesiątce państw są cztery, które te kryteria spełniają. I jest sześć państw, które muszą z czasem spełnić te kryteria" - tłumaczyła Huebner polskim dziennikarzom.
W podobnej sytuacji co Polska znalazły się Cypr, Czechy (z blisko 13-procentowym deficytem!), Malta, Słowacja i Węgry. Natomiast Litwa, Łotwa i Słowenia miały w zeszłym roku deficyty poniżej 3 proc. PKB, zaś Estonia mogła pochwalić się nawet nadwyżką.
Raport Komisji jest wstępem do "procedury nadmiernego deficytu" i rekomendacji zmierzających do uzdrawiania finansów publicznych, które Komisja Europejska i Rada UE oprą jednak na własnych programach Polski i innych wymienionych krajów.
Huebner podkreśliła, że tempo dochodzenia do podstawowego kryterium - deficytu finansów publicznych poniżej 3 proc. produktu krajowego brutto - zależy od samych zainteresowanych.
Nie należą one bowiem do strefy euro i nie obowiązuje ich pakt na rzecz stabilności, przewidujący korektę deficytu w następnym roku po przekroczeniu 3% i grzywny w wypadku notorycznego ignorowania zaleceń partnerów ze strefy euro. Pakt został zresztą ostatnio "elastycznie" potraktowany przez Francję, Niemcy i Włochy.
W dodatku nowe państwa członkowskie znalazły się w "specjalnych okolicznościach" w związku z "przesunięciami strukturalnymi w gospodarce" towarzyszącymi wchodzeniu do Unii.
Zgodnie z Traktatem o UE są one jednak zobowiązane przywracać równowagę w finansach publicznych w "rozsądnym" czasie i dążyć do wejścia do strefy euro "w perspektywie średnioterminowej" (w żargonie unijnym oznacza to zwykle do pięciu lat) - twierdzi Komisja.
Teoretycznie uboższym krajom Unii, odmawiającym przez kilka lat uzdrawiania finansów publicznych, mogłoby grozić wstrzymanie wypłat z przeznaczonego dla nich tzw. funduszu spójności UE, ale komisarze zapewnili, że to się do tej pory nie zdarzyło i że jest wysoce nieprawdopodobne.
_ "Nie wyobrażam sobie, żeby jakikolwiek polski rząd zlekceważył wyzwanie związane z sytuacją w finansach publicznych i deficytem. (...) Przecież nie chodzi nawet o Unię, tylko wszyscy wiemy, że deficyt i zadłużanie to odsuwanie problemu na przyszłość" -_powiedziała komisarz Huebner.
Nowe państwa członkowskie przedłożą do 15 maja tzw. programy konwergencji, w tym plany dochodzenia do kryteriów unii walutowej, i na ich podstawie Komisja wyda 23 czerwca swoje propozycje zaleceń w tej sprawie.
Ostateczną decyzję, jaką ścieżkę spełniania kryteriów z Maastricht zalecić wspomnianej szóstce, podejmie 5 lipca unijna Rada ministrów gospodarki finansów z udziałem polskiej delegacji.
Polskie źródła w Brukseli zapowiadają, że Warszawie przedłoży na razie program przyjęty niedawno przez rząd Leszka Millera, zakładający realizację planu Hausnera i redukcję deficytu poniżej 3 proc. PKB w 2007 roku. Umożliwiałoby to wejście do strefy euro w 2009 roku.
Nowy rząd mógłby jesienią uaktualnić program konwergencji, ewentualnie wydłużając okres dochodzenia do 3-procentowego deficytu. Komisja nie wykluczyła, że taka korekta byłaby możliwa. Ale zastrzegła też, że wciąż możliwe wyłączenie z bilansu otwartych funduszy emerytalnych mogłoby zwiększyć ten wskaźnik do 5,7% Fundusze mają bowiem w tej chwili pozytywne saldo 1,6% PKB.
Wyłączenie zaleciło unijne biuro statystyczne Eurostat, ale polski rząd wciąż kwestionuje tę decyzję. Jej przyjęcie wydłużałoby zapewne o dwa lata dochodzenie Polski do strefy euro.